Historia przyjazdu Ukrainek rozpoczęła się 3 dni temu. Z Rybnicką Radą Kobiet skontaktowali się Aktywni Team z Jackiem Kluczniokiem na czele (to oni organizują coroczne Wielkie Sprzątanie Rzeki Rudy).
Chwila-moment i już byli spakowani, przygotowani. Zajechali na granicę, do miejscowości Korczowa. Dali nam znać, jaka jest sytuacja, był problem z zostawieniem tam darów. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że jest taki człowiek o imieniu Andriej, który zorganizował naprawdę wielki punkt, gdzie można przekazywać dary. Nazywa się Kijowska Dolina, znajdują się w nim uchodźcy – wyjaśnia Martyna Fros z Rybnickiej Rady Kobiet.
Zobacz także
Razem z Aktywnymi, tuż za nimi popędzili ratownicy górniczy z Jastrzębia-Zdroju.
Mieli na siebie namiary i się nie rozdzielali. Dojechali do Kijowskiej Doliny. Tam jest mnóstwo obcokrajowców. Oprócz Ukraińców są też Afgańczycy, czy obywatele krajów afrykańskich. To też są ludzi. Nimi zajmują się inne organizacje. My ściągamy tylko na ten moment Ukraińców, ale jeżeli ktoś nas poprosi o pomoc, to będziemy starali się pomóc – dodaje nasza rozmówczyni.
Pakunki błyskawicznie rozdano. Obecność ratowników okazała się zbawienna.
Nie było komu udzielać pomocy dzieciom z hipotermią, z odmrożeniami, bólami brzucha. Tam jest potężny parking, ludzie starają się działać, ale nie ma wolontariuszy. Ratownicy z Jastrzębia znów tam pojechali dzisiaj w nocy! Tutaj tylko się przespali – słyszymy.
Aktywnym udało się zaprosić na przyjazd Rybnika dwie kobiety – siostry i Anastazję, córkę jednej z pań.
Jacek wziął jeszcze dodatkowo 2 osoby – matkę z dzieckiem. Znalazły u niego schronienie. Z kolei Inę, Irenę i Anastazję wziął jeden z panów. Niesamowity facet. Płakałyśmy wszystkie. Wyjaśnił, że robi to w podzięce za to, co Ukraina robi dla Polski – jest dla nas tarczą – mówi wzruszona Martyna Fros.
Mężowie sióstr zostali w kraju, walczą w obronie Ukrainy.
Panie są zdrowie, ale przerażone wojną – dowiadujemy się.
Determinacja mieszkańców naszego regionu jest niesamowita. Nasza rozmówczyni z Rybnickiej Rady Kobiet przytacza jeszcze inną historię.
Dostaliśmy informację, że w mieście Palanca przy granicy mołdawsko-ukraińskiej mieszka pani z 3 dzieci. To kawał drogi, jeżeli chodzi o ratunek. Jacek Kluczniok znalazł mi wspaniałego chłopaka – Przemysława Suskiego, który znad morza przepędził przez Rybnik, by dzisiaj odebrać nosidełka. Pojechał busem na Mołdawię. Jest już bodajże na Węgrzech. Jutro o 16.00 odbiera kobietę. Chłopak nikt nie chciał. Mamy niemożliwych kierowców – zaznacza.
Tu trzeba też wspomnieć o Sewciu, czyli Sewerynie Dutce, który również pojechał na granicę, zaoferował mieszkanie i jedzenie. Seweryn jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych, warto go śledzić na Facebooku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS