Nieco ponad pół roku minęło od ostatniej edycji Półmaratonu Wiązowskiego. Zawody znów wróciły do tradycji i zimowego terminu. Niestety ze względu na sytuację za wschodnią granicą Polski była to inna edycja niż w poprzednich latach
MARCIN SULIGA
Półmaraton Wiązowski ma już 42 lata. Jego historia jest pisana przede wszystkim przez jego uczestników. W ostatnich latach w dużej mierze pisana przez zawodników z Ukrainy, którzy nie tylko licznie stawali na starcie imprezy, ale też odgrywali w niej kluczowe role, często stając na najwyższym stopniu podium zawodów. W tym roku miało być podobnie, ale wydarzenia z ostatniego tygodnia sprawiły, że rywalizacja sportowa zeszła na dalszy plan. – Jeszcze kilka dni temu byliśmy przekonani, że pandemia koronawirusa będzie tym problemem, który może wpłynąć na przebieg naszej imprezy i nasze życie. Okazało się jednak, że może dojść do gorszych wydarzeń, o których nawet nie myśleliśmy, że mogą się wydarzyć – stwierdził wójt Wiązowny Janusz Budny. – Jesteśmy cały czas myślami z naszymi sąsiadami i jak tylko możemy, próbujemy ich wspierać. Dziś nie tylko przygotowaliśmy specjalne plakietki dla każdego biegacza, ale również prowadzimy zbiórkę. Nasi wolontariusze są tu, na miejscu, ze specjalnymi puszkami, z których wszystkie zebrane pieniądze trafią na pomoc dla naszych sąsiadów z Ukrainy – dodaje wójt.
W tym roku nazwiska zawodników z sąsiadującej z Polską Ukrainy można było policzyć na palcach jednej ręki. – Listy startowe zamknęły się nam 12 stycznia. Na tych listach było mnóstwo zawodników z Ukrainy, nie tylko w biegach seniorskich, ale również w biegach młodzieżowych. Wybuch wojny w ich kraju sprawił, że większość z nich wróciła do ojczyzny, by walczyć. Wierzymy, że tak jak wygrywali u nas, wygrają i tym razem, choć to jest zdecydowanie trudniejsza walka – stwierdziła dyrektor 42. Półmaratonu Wiązowskiego Anna Rosłaniec.
Żółto-niebieskie barwy naszych wschodnich sąsiadów były jednak widoczne podczas tegorocznej edycji zawodów. Większość zawodników Półmaratonu Wiązowskiego biegła ze specjalnie przygotowanymi przez organizatorów naklejkami wspierającymi naród ukraiński w walce z barbarzyńskim najazdem putinowskiej Rosji, do którego doszło w połowie minionego tygodnia.
W tle tego, co dzieje się na Ukrainie, odbyła się rywalizacja o zwycięstwo w 42. Półmaratonie Wiązowskim, który po zeszłorocznym wyjątku znów został rozegrany zimą. – Myślę, że to zdecydowanie lepsze warunki niż bieganie latem i chyba lepiej, jeśli Wiązowna pozostanie przy tym terminie – stwierdziła Izabela Paszkiewicz. Rekordzistka trasy na dystansie półmaratonu tym razem wystartowała w biegu na 5 kilometrów. – Przyjechałam tu prosto ze zgrupowania w Spale i do końca nie wiedziałam, jak ten bieg mi wyjdzie. Liczyłam, że uda mi się mimo wszystko zejść z czasem poniżej 16 minut. Nie udało się, choć nie czułam się zmęczona, ale brakowało takiej świeżości, która niosłaby mnie do przodu – stwierdziła na mecie reprezentantka Polski.
Konkurencję mężczyzn wygrał z ogromną przewagą Patryk Kozłowski. Aktualny mistrz Polski na 5 kilometrów o blisko minutę wyprzedził na mecie Krzysztofa Wasiewicza. – Można powiedzieć, że był to dla mnie występ w ofercie last minute, w piątek okazało się bowiem, że jest wolne miejsce i mogę z niego skorzystać, więc razem z trenerem podjęliśmy decyzję o starcie – mówi Kozłowski. – Biegłem tu pierwszy raz, było trochę wietrznie, ale mimo to udało mi się wykręcić całkiem niezły czas jak na ten moment sezonu – dodał zawodnik z Radomia, który jako jedyny zdołał zejść z wynikiem poniżej 15 minut (0:14.12).
Podobny scenariusz jak Wiązowska 5-tka miał finał 42. Półmaratonu Wiązowskiego. Wielką moc pokazał w nim Adam Głogowski, który od początku był jednym z faworytów biegu. Zawodnik z Lęborka przez długi czas biegł sam i na metę wbiegł z ogromną przewagą nad rywalami. Widać było, że obóz w Kenii, z którego dopiero co powrócił, przyniósł świetne rezultaty, choć sam zawodnik nie był do końca zadowolony z wyniku. – Wiem, że stać mnie na dużo szybsze bieganie, ale dziś po prostu nie było z kim biegać. Nie wiem, dlaczego koledzy nie chcieli dziś współpracować na trasie, i połowę dystansu biegłem sam. To, co miałem zrobić, zrobiłem, ale liczyłem, że rezultat czasowy będzie jednak ciut lepszy – stwierdził na mecie Głogowski, który jest znany nie tylko z biegów długich, lecz także startów w zawodach triathlonowych. Nic więc dziwnego, że jako pierwszy z gratulacjami wygranej pospieszył obecny na zawodach Jerzy Górski, legenda polskiego i światowego triathlonu.
W rywalizacji kobiet najszybsza była Aleksandra Lisowska, która otworzyła drugą dziesiątkę w klasyfikacji open. – Moją docelową imprezą są mistrzostwa Europy w maratonie, dlatego ten start potraktowałam jako taki dobry trening i przerywnik w przygotowaniach, poza tym to był też dobry moment, aby na chwilę oderwać głowę od tych wszystkich myśli, tego wszystkiego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą u naszych przyjaciół. Ten występ na pewno dobrze mi zrobił, a jeszcze fajniej, że udało się go wygrać – dodała zawodniczka z Olsztyna.
Oprócz biegów dla seniorów jak zwykle nie zabrakło dystansów dla młodzieży i dzieci, w tym najbardziej kolorowego Biegu Krasnoludków.
Wyniki
Wiązowska 5-tka
Mężczyźni
- Patryk Kozłowski 00:14.12
- Krzysztof Wasiewicz 00:15.04
- Adrian Przybyła 00:15.05
Kobiety
- Iwona Paszkiewicz 00:16.07
- Sabina Jarząbek 00:16.34
- Beata Klimek 00:17.34
Półmaraton Wiązowski
Mężczyźni
- Adam Głogowski 01:05.27
- Damian Świerdzewski 01:06.32
- Andrii Starzyński 01:06.58
Kobiety
- Aleksandra Lisowska 01:13.18
- Iwona Bernardelli 01:17.02
- Anna Łapińska 01:18.17
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS