A A+ A++

Desant na lotnisko w Hostomelu miał stanowić pierwszy krok ku temu. Uderzenie od strony Czernichowa i Czarnobyla miało w ciągu jednego dnia dotrzeć do spadochroniarzy i jeszcze tego samego dnia wieczorem wedrzeć się do centrum Kijowa. Nie wyszło. Najpierw desant nie zdołał opanować lotniska i nie posiłki nie dotarły. Potem Ukraińcy wysadzili most na Teterewie, a kolumny zmechanizowane natrafiły na zacięty opór.

Rosyjscy sztabowcy nie wzięli pod uwagę takiego scenariusza. Okazało się to zgubne dla żołnierzy na froncie.

Atak jednej szansy? Fiasko planu Rosjan w Ukrainie

Rosyjskie brygadowe grupy bojowe, które ruszyły na Ukrainę, wszelkie zapasy amunicji i paliwa miały ze sobą. W kolumnach zmechanizowanych poruszały się nie tylko czołgi, transportery opancerzone, czy artyleria samobieżna. Na licznych nagraniach i zdjęciach wśród pojazdów uderzeniowych widać również cysterny z paliwem i wozy amunicyjne. Jednocześnie nie było widać rozwiniętych kolumn logistycznych na tyłach. Te zaczęto rozwijać dopiero trzeciego dnia po południu, gdy okazało się, że czołgi stanęły.

Tymczasem Ukraińcy odcięli Rosjanom możliwość zdobycia paliwa na stacjach benzynowych. Kiedy władze Konotopy dowiedziały się, że pod miastem utknęła kolumna poruszająca się drogą E101, wezwały mieszkańców do wsypywania cukru do zbiorników. Niedługo później pojawił się filmik nagrany przez Ukraińca, który pytał się rosyjskich żołnierzy, czy zepsuł się im transporter i czy odholować ich na rosyjską granicę. Takiego obrotu sprawy chyba nikt się nie spodziewał.

Okazało się, że sztabowcy zbytnio uwierzyli w swoją siłę i nie docenili ukraińskiej woli walki. Zamiast pierwszego dnia świętować zdobycie Kijowa, w Moskwie rozpoczęto gorączkowe poszukiwania rozwiązania problemu.

Oblężenie Charkowa i powrót do przeszłości

Po południu trzeciego dnia wojny, Rosjanie rozpoczęli uzupełnianie zapasów. Stracili przy tym kilka godzin, ponieważ kolumny transportowe musiały dojechać z głębokiego zaplecza, a w dodatku zostały zaatakowane przez ukraińskich żołnierzy, którzy zostali na rosyjskich tyłach. Internet zapełnił się dziesiątkami zdjęć zniszczonych pojazdów logistycznych.

Kiedy pierwotny plan nie wypalił, Rosjanie powrócili do „sprawdzonych” metod. Kolumny czołgów brygadowych grup bojowych ruszyły naprzód bez wsparcia piechoty, której jakość i tak jest wątpliwa. W pierwszym rzucie Rosjanie posłali bardzo wielu poborowych, którzy nie tylko okazali się słabo wyszkoleni, ale także nieprzygotowani psychicznie do walki. Zawiedli również dowódcy grup, którzy nie potrafili współdziałać z artylerią i lotnictwem. Okazało się, że wojska lądowe zostały praktycznie bez bliskiego wsparcia z powietrza.

W nocy Rosjanie rozpoczęli przygotowanie artyleryjskie, a do przodu ruszyły jednostki rozpoznawcze. Udało się zamknąć okrążenie Charkowa, Szostki, Czernichowa, a kolumna spod Konotopy ruszyła na Nosiwkę. Pierwsze rosyjskie oddziały weszły do Charkowa. Jednak, co ciekawe są to jedynie jednostki piechoty i oddziały na lekkich samochodach opancerzonych Tigr. Brakuje wsparcia czołgów i transporterów opancerzonych, których w mieście nie widać.

Prawdopodobnie niedługo do walki zostaną wprowadzone oddziały drugiego rzutu. Ten posiada starszy sprzęt. Nie są to już głęboko zmodernizowane T-72B3M, a starsze modele. Na nagraniach spod Czernichowa widoczne są stare T-72A i T-72AW. Pojawiają się nieco młodsze T-72B w wersjach z 1985 i 1989 roku, a także samobieżne zestawy przeciwpancerne i przeciwlotnicze na podwoziu MT-LB z końca lat 80.

Organizacja drugiego rzutu zdradzała, że miał on nie tyle zluzować jednostki walczące od początku konfliktu, ile zabezpieczyć już zajęty teren. W wyniku niepowodzeń jego rola poważnie się zmieni – będzie musiał wesprzeć wykrwawiające się oddziały pierwszego rzutu. Na to z kolei nie była przygotowana logistyka. Koło się zamyka.

Rosjanie ściągają zapasy do Ukrainy

Na rosyjskim zapleczu rozpoczęło się gorączkowe ściąganie zapasów. Nie tylko paliwa i amunicji, ale także sprzętu i pożywienia. W wielu miejscach Ukrainy, rosyjscy żołnierze musieli się zaopatrywać w… lokalnych sklepach.

Rosjanie nie byli przygotowani na długotrwałą walkę i tak duże straty. Na tyłach zaczęły pojawiać się kolejne transporty czołgów, transporterów opancerzonych i samochodów. Pytanie brzmi, kiedy podciągnięte odwody ruszą do boju?

Ukraińcy mimo licznych sukcesów, wciąż są w defensywie i w wielu miejscach cofają się. Rosjanie mogą zrobić to, co robili wielokrotnie wcześniej – zalać przeciwnika ogromną masą wojska i liczyć, że potencjalne straty nie wywołają protestów rosyjskich matek. Putinowi nie pozostało już wiele opcji do wyboru. A drapieżnik przyciśnięty do ściany może być bardziej niebezpieczny.

Czytaj także: Tak kształtowała się chuligańska wizja świata Putina

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZbiórka dla Ukrainy
Następny artykułCzesi też nie chcą grać z Rosją