Niektóre postaci z międzywojnia nazywają się, jakby zeszły prosto z kart kiepskich powieści – tak jest w przypadku Henryki Karoliny z Zazulińskich Słabowiczowej, zwłaszcza, że w tej historii nazwisko jest znaczące. Motorem jej działania była bowiem pewna słabość, a konkretnie – nałóg morfinizmu, czyli wniesione do domu kukułcze jajo (wszak zazula to kukułka). Aż dziw, że przedwojenni dziennikarze tego nie wykorzystali.
Cztery strzały, jeden prosto w serce
Henryka była postacią nietuzinkową, co mogło wynikać z trudnych przejść wojennych. „Kurjer Poranny” pisał, że pochodziła z Baku, była sanitarjuszką w czasie wojny światowej. Służyła w armji rosyjskiej i w wojsku polskiem. Jeździła pociągami sanitarnemi.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS