A A+ A++

– Już nawet nie chce mi się tego komentować. Takich zdjęć na Turnieju Czterech Skoczni z 50 pokazywałem. Za każdym razem słyszałem, że oni [ludzie odpowiedzialni za pilnowanie przepisów w męskich skokach] widzą to, co pokazuję, ale jak mierzą, to jest ok. Śmiech na sali – mówił Adam Małysz w rozmowie ze Sport.pl 12 lutego.

Zobacz wideo
W skokach narciarskich są równi i równiejsi!

Niecałe dwa tygodnie temu Marius Lindvik wygrał olimpijski konkurs na skoczni dużej w Pekinie. Razem z nim na podium stanęli Ryoyu Kobayashi i Karl Geiger. Czwarty był Kamil Stoch. Krótko po zawodach denerwowaliśmy się, widząc, co w mediach społecznościowych opublikował Danił Sadriejew. “Przepisy? Miło” – tak skoczek z Rosji skomentował stopklatki pokazujące Geigera i jego kombinezon.

Temat strojów skoczków z Niemiec (również Markusa Eisenbichlera) wrócił za dwa dni, gdy w konkursie drużynowym zajęli oni trzecie miejsce, wyprzedzając o zaledwie 0,8 pkt Norwegię.

– Mieliśmy trochę pecha, ale trzeba też powiedzieć, że nasi zawodnicy nie pokazali swojego najwyższego poziomu – mówi nam dziś trener Norwegów, Alexander Stoeckl. – Oczywiście szkoda, że zabrakło nam tak niewiele do medalu. Niemieckie kombinezony? Przeszły kontrolę. A to jak wyglądają na zdjęciach, to inna sprawa – dodaje austriacki szkoleniowiec.

Finowie apelują o wyrzucenie Rosjan z PŚ w Lahti. Jest odpowiedź organizatorów

Lindvik i Granerud nie wytrzymali. “Byli wtedy bardzo rozczarowani”

Stoeckl nie chciał i nie chce występować przeciw swojemu rodakowi Stefanowi Horngacherowi. Trener Niemców tuż przed igrzyskami, w Willingen, złożył protest na nowe buty Polaków. A w Pekinie to on z całego światka skoków wyglądał na człowieka, który najmocniej nagina przepisy.

Ale fakty są takie, jakie podaje Stoeckl – kombinezony Niemców przechodziły kontrole. Wszystko odbywało się zgodnie z regulaminem. I musieli to zaakceptować wszyscy, w tym norwescy skoczkowie, których wyraźnie zabolało, że minimalnie przegrali z Niemcami walkę o medal.

– Tak, Marius Lindvik i Halvor Egner Granerud powiedzieli, że zdjęcia pokazują wszystko. Ale oni byli wtedy bardzo rozczarowani. Byli bardzo blisko nie tylko brązowego medalu, ale nawet złotego, bo 21 punktów straty w ośmiu skokach to niewiele. A zostali z niczym – tłumaczy swoich zawodników Clas Brede Brathen, szef norweskich skoczków.

– Wydaje mi się, że kilka minut po zawodach było wiele emocjonalnych wypowiedzi i faktycznie dużo uwagi poświęcono niemieckim strojom. Ale przecież nasz zespół mógł pokonać Niemców, gdyby wykorzystał swój potencjał. Myślę, że powinniśmy się skupić na tym, co możemy poprawić, a nie na tym, co jest obowiązkiem innych, w tym przypadku kontrolerów sprzętu z ramienia Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) – dodaje Brathen w rozmowie ze Sport.pl.

Nowy kandydat na trenera polskich skoczków. Zmienia pracę po historycznym sukcesieNowy kandydat na trenera polskich skoczków. Zmienia pracę po historycznym sukcesie

“Nikt nie chciałby zobaczyć ponownie czegoś takiego”

Tylko że FIS jest po igrzyskach bardzo krytykowany. I nie może być inaczej, skoro kontrolująca zawodniczki Agnieszka Baczkowska zdyskwalifikowała siedem osób (szczególnie głośno było, gdy zdyskwalifikowała Japonkę, Austriaczkę, Niemkę i dwie Norweżki w konkursie drużyn mieszanych – w wyniku jej zdecydowanych działań potęgi straciły szanse na medale i na podium razem ze Słowenią stanęły ekipy Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego oraz Kanady), a kontrolujący zawodników Mika Jukkara zdyskwalifikował tylko jednego skoczka, Graneruda. A przecież panowie rywalizowali w Pekinie w czterech konkursach, a panie tylko w dwóch. Czy możliwe jest, że skoczkinie próbują naciągać przepisy bardziej niż skoczkowie?

– Nikt, kto dba o nasz sport nie chciałby zobaczyć ponownie czegoś takiego jak olimpijski konkurs drużyn mieszanych – mówi nam Brathen. – Generalnie nie chcę myśleć w ten sposób, że ktoś oszukuje. Ale dla mnie to również dziwne, że zostało zdyskwalifikowanych więcej kobiet niż mężczyzn. Zwłaszcza że chyba tak się nie dzieje na co dzień w sezonie Pucharu Świata – mówi nam Brathen.

Czy to sugestia, że Mika Jukkara przykłada się do kontrolowania mniej niż Agnieszka Baczkowska? Trudno powiedzieć. W każdym razie obok ataków “poszkodowanych” przez Polkę były też wyrazy poparcia dla niej nawet z krajów, które przez jej dyskwalifikacje straciły medalowe szanse. “Fakt jest taki: w poniedziałek te reprezentacje zdobyły medale, które przestrzegały wszystkich zasad dotyczących kombinezonów. Liczne dyskwalifikacje wyrządziły szkodę skokom narciarskim, ale zbyt łatwo byłoby obwiniać samych kontrolerów” – tak w swojej kolumnie w “Tiroler Tageszeitung” pisał Alexander Pointner, były trener Austriaków.

Beijing Olympics Ski JumpingSkoczkinie zarobią więcej od skoczków. Historyczna chwila

Pewne jest, że echa wydarzeń z Pekinu są i będą ciągle słyszalne. I że już w weekend w Lahti, gdzie odbędą się trzy konkursy męskiego Pucharu Świata, wznowiona zostanie dyskusja o sprzęcie i kontrolach. A nasili się zapewne po sezonie.

– Musimy zaufać personelowi FIS-u, ale też na pewno wiosną musimy wszystko przedyskutować. Ja jestem otwarty na każdą sugestię, która sprawi, że nasz sport stanie się bardziej przejrzysty dla skoczków i dla widzów – mówi Brathen. – Nie mówię, że trzeba zmieniać osoby odpowiedzialne za kontrolę sprzętu albo że musimy zmieniać regulamin, ale myślę, że musimy rozwinąć procedurę kontroli – dodaje Norweg.

W piątek w Lahti kwalifikacje (o godz. 15.30) i pierwszy konkurs indywidualny (o 17). Relacje na żywo na Sport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPsycholog zamordowana nożyczkami przez więźnia. W sobotę zawyją syreny w pojazdach Służby Więziennej
Następny artykułByła żona Macieja Orłosia zdradza szczegóły ich rozstania. Poprosił o rozwód, gdy była ciężko chora