Magdalena i Łukasz są ponad 10 lat po ślubie. Mają dwóch synów. Kurs w formie małżeńskich warsztatów w Bagnie, który sami dzisiaj organizują, przeszli 3 lata temu.
– Kursy przedmałżeńskie, nawet te dobre, pokazują pewne problemy i przygotowują w jakiś sposób do życia razem, ale nie wszystko przecież jesteśmy w stanie przewidzieć. Różnie nam się w życiu układa, występują rozmaite sytuacje i małżeństwo musi na nie reagować. W grę wchodzi też budowanie relacji wobec różnego kontekstu, np. kiedy nie ma dzieci, kiedy się pojawiają, czy kiedy dorastają – tłumaczy Łukasz Przychodny.
Jego zdaniem cały czas powinniśmy kontrolować kondycję naszego związku. Z zewnątrz może nam się wydawać, że wszystko jest ok, ale kiedy się zatrzymamy, zauważymy problemy, których na pierwszy rzut oka nie widzieliśmy, a które mogą tę relację niszczyć. Najpierw po cichu, jednak po jakimś czasie ciężko to zatrzymać.
– Formacja małżeńska daje nam inne, świeże spojrzenie. Warsztaty małżeńskie pozwalają stanąć z boku. Jest dużo pracy wspólnej małżonków, ale również tej indywidualnej. Nie tylko na samych spotkaniach. Także w ciągu tygodnia – mówi Magdalena Stettner-Przychodna.
Warsztaty mają formę randek ze sprzyjającą intymną atmosferą. Świece, przyciemnione światło, pyszne jedzenie, każda para siedzi przy własnym stoliku.
– My nie organizujemy wykładu, podczas którego ktoś nas poucza, jak mamy żyć. U nas małżonkowie otrzymują materiały pomocnicze, które podpowiadają. Kurs wskazuje kierunek, nie daje gotowego rozwiązania, ale pokazuje narzędzia, które pomogą rozwiązać problemy – stwierdza Ł. Przychodny.
– Kurs wyrywa ze schematów, w których często jesteśmy rok, dwa, dziesięć, a może nawet dwadzieścia pięć. Czasem sobie nie zdajemy z tego sprawy. Spotkania dają możliwość autorefleksji nad sobą i nad swoim małżeństwem – dodaje M. Stettner-Przychodna.
Małżonkowie podkreślają, że każdy związek ma swoją drogę, by dość do Bożej relacji, a cały kurs opiera się na słowie Bożym. Chodzi o budowanie w pięknym trójkącie: żona, mąż i Pan Bóg.
– Bez doświadczenia miłości Bożej i przebaczenia Bożego trudno jest na co dzień kochać się prawdziwie i przebaczać sobie nawzajem. Myślę, że przeżywanie wiary determinuje tworzenie małżeństwa – oświadczają obydwoje.
Spotkanie, które organizują, są otwarte dla wszystkich – od ateistów po ludzi zaangażowanych w Kościół. Przekaz jest uniwersalny i dotyczy poznania swoich potrzeb i poznania siebie nawzajem.
– Pokazujemy, że na wartościach chrześcijańskich budowanie małżeństwa może być łatwiejsze. Myślę, że to element preewangelizacyjny. Kurs staje się fajnym wstępem do dalszego poszukiwania Boga – dodaje Magdalena.
Przed kursem jej i mężowi wydawało się, że ich relacja jest w bardzo dobrym stanie. Choć wszystko działo się bardzo szybko. Kiedy na świecie była już dwójka kilkuletnich chłopców, rodzice nie mieli zbyt wiele czasu małżeńskiego. Wpadli w rutynę.
– Podczas kursu odkryliśmy, jak ten czas tylko we dwoje jest istotny, jak bardzo go potrzebujemy, a my go tak zaniedbaliśmy. Wróciliśmy szybko do dobrych praktyk – wspólnych wyjść bez dzieci, które także sprawiają, że cała rodzina jest silna – tłumaczy małżonka i matka.
– Wyszliśmy z tego etapu pieluch i zaczynają się inne problemy. Mamy bardziej przespane noce, bo dzieci nas nie budzą, ale na horyzoncie pojawiają się inne troski i nie mamy wyjścia – musimy się w tym odnaleźć jako małżeństwo – uzupełnia Łukasz.
Na kursie do niego trafił temat, w jaki sposób okazywać sobie miłość wobec różnych języków miłości. Czasem w związkach się rozmijamy, brakuje komunikacji mimo silnego uczucia.
– Nauczyliśmy się wyrażać tak uczucia, żebyśmy czuli się kochani, żebyśmy to wiedzieli. Czas nas zmienia w małżeństwie i trzeba trzymać rękę na pulsie – podsumowuje mąż i ojciec.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS