A A+ A++

Kto jest największym eurosceptykiem

W ostatnich wyborach wicemarszałek Sejmu w rodzinnym Krakowie dostał niewiele ponad 10 tysięcy głosów i przez dwa dni nie był pewien mandatu. Na jedynkę w Kielcach został zesłany – startujący wcześniej przez lata z Krakowa – Zbigniew Ziobro. Zdobył 115 tysięcy głosów. Jeśli teraz PiS przymierza do jedynki w Kielcach Terleckiego, to znaczy jedno: Solidarna Polska wypada za burtę.

– W wieczór wyborczy 2019 Jarosław Kaczyński powiedział, z pełną powagą, bez żadnej ironii, że on nie pozwoli, żeby jeszcze kiedyś koalicjanci mieli aż tylu posłów. A wtedy jeszcze nie było wiadomo ilu posłów będzie od nas wchodziło – mówi polityk prawicy.

Teraz Ziobro jest silniejszy, niż w 2019 roku i nie tylko mógłby wprowadzić więcej swoich posłów, ale też wynegocjować lepsze warunki koalicyjne. Na razie na celowniku polityków Ziobry znalazł się Konrad Szymański minister do spraw europejskich. Janusz Kowalski mówi wprost: Szymańskiego trzeba zdymisjonować.

– Ile razy można popełniać błędy? Przecież euroentuzjastyczna polityka Szymańskiego nie przyniosła żadnych sukcesów – mówi Kowalski i dodaje, że Solidarna Polska od początku miała rację, a wobec Brukseli „trzeba iść twardym kursem”.

Na razie żadne decyzje nie zapadły, bo Jarosław Kaczyński nie lubi ich podejmować, gdy zmuszają go koalicjanci.

– Ja nie należę do osób, które dyskutują o wewnętrznych sytuacjach w koalicji czy w rządzie za pomocą mediów, bo uważam, że to szkodzi politycznemu zapleczu rządu. Aczkolwiek oczywiście jak każdy minister jestem skłonny zmienić swoje zajęcie, to nie jest zajęcie stałe. Ale w tej sprawie decyzję mogą podjąć tylko kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, premier albo ja sam – odpowiada Konrad Szymański. Taka odpowiedź to polityczny wytrych. Pan minister powiedział, że pracę może stracić w każdej chwili. Tak jak minister finansów, który poleciał za Polski Ład, chociaż nie miał z nim nic wspólnego.

„Tak czy siak przegramy”

Do tego wzajemnego podszczypywania się w koalicji dawno się przyzwyczailiśmy, ale ostatnio coś się zmieniło. W tak trudnej sytuacji PiS nie było od sześciu lat.

– To jest końcówka AWS. Przecież my to też dokładnie widzimy. Te wszystkie tłuste koty, ci spółkowicze, ten marazm – mówią politycy coraz mniej zjednoczonej prawicy.

Przed koalicją stoi teraz dylemat, który politycy coraz częściej widzą w kategoriach lose-lose, a nie win-win.

– Jest dylemat. Albo wyjdziemy z koalicji i przegramy wybory teraz, albo będziemy trwać i jak tak dalej pójdzie, to też przegramy – snują dość fatalistyczne dla swojego obozu wizje.

Czy jest aż tak źle? Ostatnie wewnętrzne sondaże PiS pokazały, jak nieoficjalnie mówią politycy prawicy, że partia zaczyna tracić poparcie w elektoracie, który dał jej wygraną w 2015 i 2019 roku, a nie zyskuje nowego. Młodzi wyborcy, którzy w 2023 r. pójdą do wyborów po raz pierwszy, PiS-u nie chcą. Starsi zaczynają mieć wątpliwości.

Przecież jeszcze nie tak dawno politycy PiS porównywali Fundusz Odbudowy do drugiego Planu Marshalla i mówili, że polską racją stanu jest skorzystanie z tych funduszy. Pieniędzy nie ma i przy narastającym konflikcie w Zjednoczonej Prawicy trudno wyjaśnić wyborcom, co się stało.

– Prezes Kaczyński doskonale wie, widzi, że został przez Morawieckiego oszukany w sprawie polityki europejskiej. Przecież to, że poszła ta kampania o cenie prądu, że Sasin może bezkarnie atakować Morawieckiego, to nie jest bez wiedzy prezesa Kaczyńskiego. Morawiecki jest schyłkowym politykiem. Był moment, że się budował, ale teraz prezes już mu na to nie pozwoli – słyszymy od naszych rozmówców.

Ziobro chce zostać wyrzucony

Mateusz Morawiecki przyjechał z lipcowego szczytu Unii z przekazem, że jest sukces i nie będzie można uruchomić mechanizmu warunkowości bez zgody Polski. Nie tylko Solidarna Polska, ale także komentatorzy z Brukseli tłumaczyli premierowi, że to nieprawda i że zgodził się na mechanizm warunkowości. Premier jednak bardzo potrzebował sukcesu. Przynajmniej takiego w oczach prezesa. Teraz zapłaci za to politycznie.

– Morawiecki nie ma żadnej politycznej wyobraźni. On po prostu nie myśli do przodu, nie przewiduje ruchów przeciwnika, a jak długo może rządzić ktoś, kogo każdy może wyprowadzić w pole? – pytają retorycznie jego koledzy z klubu. I dodają, że Mateusz Morawiecki od dawna wie, że jest na cenzurowanym i że czynnie przyłożył rękę do „rozbioru Gowina”. – Jedyny raz coś przewidział. Bo znacznie prościej jest zmienić premiera, kiedy ma się stabilne 235 głosów niż przy niestabilnych 227 czy 228.

To prawda. Zmiana premiera teraz to kolejne negocjacje i kolejne targi z własnymi posłami, którzy już masowo szantażują prezesa. Prezes Jarosław Kaczyński osobiście zapowiedział w wywiadzie dla Polskiego Radia, że do polityczno-biznesowej gry wraca Dawid Jackiewicz. Były minister Skarbu ma teraz stanąć na czele Orlen Synthos Green Energy, czyli spółki, która będzie się zajmować budową małych reaktorów jądrowych. To – jak słychać w PiS – efekt szantażu kilku posłów związanych z „układem wrocławskim”, czyli Adamem Hofmanem i jego biznesem. Stanowisko dla Jackiewicza miało być jednym z warunków utrzymania większości. W obecnej sytuacji wystarczy 4-5 posłów, żeby rozbić każdy plan prezesa.

W sobotę prawdopodobnie nie padnie wniosek o wyjście Solidarnej Polski ze Zjednoczonej Prawicy. Ziobro da się wyrzucić z koalicji, ale nie będzie tym, który ją zerwie. Dla wyborców prawicy jej jedność jest wartością i lider Solidarnej Polski doskonale to wie. Zamierza być tym, który poległ w imię tej wartości, a nie tym, który strzelił PiS-owi w plecy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSzansa na podniebne show
Następny artykułNasze Miasto: Olbrzymia wichura w woj. śląskim. Są ranni! Zerwane dachy, połamane drzewa, zalania… Ponad 1300 interwencji straży!