Dzisiaj, 17 lutego (11:18)
Kibice Bayernu Monachium z niepokojem patrzą nie tylko na ostatnie wyniki mistrza Niemiec. Julian Nagelsmann zadziwia łatwością, z jaką rezygnuje z elementów gwarantujących zespołowi sukces – wypracowanych jeszcze przez Hansiego Flicka. Nowy szkoleniowiec odchodzi też od klubowej filozofii, budowanej jeszcze w oparciu o pracę Luisa van Gaala, czy Juppa Heynckesa. Na razie – z marnym skutkiem.
Środowe spotkanie Bayernu z Salzburgiem potwierdziło wszystkie moje obawy, powstałe po niedzielnym spotkaniu z Bochum. Po tamtym spotkaniu napisałem, że upchnięcie w wyjściowym składzie Gnaby’ego, Sanego, Muellera i Comana niebezpiecznie zaburza proporcje między defensywą a ofensywą. Co w obliczu słabej gry obrońców Bayernu jest prostą drogą do klęski.
Czytaj więcej – Lepsze jest wrogiem dobrego. Nagelsmann “przekombinował”
Już w przerwie meczu z Bochum Julian Nagelsmann wyciągnął wniosek z pierwszej połowy, w której stracił cztery gole. Zrezygnował ze środkowego obrońcy Dayota Upamecano na rzecz środkowego pomocnika Corentina Tolisso. Ten zabieg miał na celu zwiększenie kontroli w środku pola. Niestety – nijak nie rozwiązał problemów w defensywie.
Nagelsmann dostał od Bochum piekielnie mocne ostrzeżenie, lecz przeciwko Salzburgowi po raz drugi popełnił niemal te same błędy. Przyjrzyjmy się im po kolei.
34-letni szkoleniowiec mistrza Niemiec kolejny raz postawił na system z trójką obrońców. To system znacznie bardziej wymagający dla defensorów od tradycyjnego ustawienia z czterema obrońcami. A przy obecnej formie defensorów Bayernu – jest to rozwiązanie przynajmniej karkołomne.
Benjamin Pavard już od dłuższego czasu jest bez formy – i nie zmienia tego nawet wybicie piłki z linii bramkowej, dzięki któremu uchronił Bayern przed stratą bramki na 0-2. Podobnie jak Dayot Upamecano – sprowadzony z Lipska Francuz miał być liderem defensywy, lecz po kilku słabych występach stracił miejsce w wyjściowym składzie. Nagelsmann ufa już bardziej Niklasowi Suele – problem w tym, że ten jest już jedną nogą w innym klubie, a wroga reakcja kibiców na transfer do Borussii Dortmund na pewno odkłada się w głowie piłkarza.
Defensywie nie pomagają też skrajnie usposobieni wahadłowi – Kingsley Coman i Serge Gnabry. Zresztą nic dziwnego – ci piłkarze to urodzeni skrzydłowi, zawodnicy, którzy najlepiej czują się w tzw. strefie bezpośredniego zagrożenia bramki przeciwnika. Jeśli większość meczu spędzają w II i III strefie (zamiast w nominalnej IV), są bezproduktywni – zarówno w ofensywie, jak i defensywie, cytując Adama Nawałkę.
Coman, uznany najlepszym graczem Bayernu w starciu z Salzburgiem, zaczął grać bardzo dobrze dopiero po 60. minucie, gdy sytuacja meczowa pozwoliła mu – a właściwie zmusiła go – do gry bliżej bramki przeciwnika. Tam mógł rozwinąć skrzydła i zrobić użytek ze swojego dryblingu.
Dodatkowo “przypinanie” Comana i Gnabry’ego do linii bocznych mocno ogranicza ich kreatywność. W II i III strefie wahadłowi nie mogą schodzić do środka, bo nie obiega ich boczny obrońca. A to manewr, który świetnie sprawdzał się na początku sezonu, gdy w ustawieniu 4-2-3-1 na lewym skrzydle ustawiany był Leroy Sane. Niemiec schodził do środka, tworząc miejsce dla Alphonso Daviesa. To – przy jednoczesnych wycieczkach Thomasa Muellera pod prawą flankę i Serge’a Gnabry’ego w pole karne i, czasem nieśmiałe, oskrzydlanie akcji przez Pavarda – pozwalało rozbijać organizację defensywy rywala. Był to system hybrydowy, pozwalający na grę trójką obrońców w ataku i czwórką w obronie. I – z Daviesem na boku – sprawdzał się idealnie.
Liga Mistrzów – zobacz skróty wszystkich meczów w Interii
Obecna gra Bayernu w bocznych sektorach jest statyczna i przewidywalna. To sprawia, że przeciwnikowi łatwiej jest rozczytać grę Bawarczyków. Nagromadzenie w środkowej strefie czwórki zawodników (Kimmich, Tolisso, Sane, Mueller), tworzy zaś tłok, który uniemożliwia sprawne przetransportowanie piłki z linii obrony do ataku. Przeciwnikom Bayernu coraz łatwiej zakładać wysoki pressing – ani Salzburg, ani Bochum nie murowało dostępu do własnej bramki. Udało im się trzymać mistrza Niemiec na dystans, z dala od własnego pola karnego.
Wracając jeszcze do problemów Bayernu z defensywą – w systemie z wahadłowymi istotne jest, by w odpowiednich fazach meczu ustawiony na flance zawodnik potrafił wcielić się w buty bocznego obrońcy. Tego Coman i Gnabry – mimo że są znakomitymi piłkarzami – zwyczajnie nie potrafią. Jedynym piłkarzem w kadrze Bayernu skrojonym pod grę na wahadle jest Alphonso Davies. Ale znów – powodzenie zespołu nie może być uzależnione od zdrowia i formy jednego piłkarza.
Pod nieobecność kluczowych piłkarzy – Leona Goretzki i Alphonso Daviesa – Nagelsmann zmuszony był podjąć ważne decyzje. Zdecydował się na zmianę taktyki – co jak pokazują wyniki (i przebieg gry) z Bochum i Salzburgiem – prawdopodobnie było błędem.
Zmiana taktyki rozbiła działające wcześniej mechanizmy. Piłkarze pr … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS