A A+ A++

W ciekawej notce Kemira: “Jakie są a jakie powinny być polskie interesy narodowe?” autor prowadzi do konkluzji, że prawdziwie nasze interesy będziemy mogli realizować po opuszczeniu Unii. Tylko wówczas będziemy w stanie realizować własną, równoprawną politykę wobec Niemiec i Rosji.

Interesy narodowe definiuje za pomocą pojęć z Konstytucji RP: “zapewnienie niepodległości, nienaruszalności terytorialnej, wolności i bezpieczeństwa, poszanowania praw człowieka i obywatela, zachowanie dziedzictwa narodowego, ochrona środowiska naturalnego w warunkach zrównoważonego rozwoju” i zauważa, że w wielu aspektach nie możemy w pełni bronić polskich interesów ze względu na naszą obecność w Unii, która krok po kroku zabiera nam możliwość decydowania o sobie, o naszych interesach.

Kemir prezentuje typową dla polskiej inteligencji zanurzonej w tradycji romantycznej, wizję Polski jako samodzielnego gracza między Niemcami i Rosją, bez wskazania drogi, którą należałoby przebyć. Wprawdzie nie pisze, że to miejsce się nam należy ze względu na.. no właśnie na co? Na nasze chciejstwo, na naszą wyższość duchową, na naszą historię?  Dlaczego drogi Kemirze oprócz tego, że ty tak uważasz Polska miałaby cieszyć się z przywilejów zastrzeżonych dla najsilniejszych? Żeby Polska mogła realizować swoją wolę – w “strefie zgniotu” –  pomiędzy tymi dwoma podmiotami, musi reprezentować siłę zdolną równoważyć siłę swoich sąsiadów. Czy Polska ma taką silę? Odpowiedź brzmi: NIE. Dlatego Polska jest tam gdzie jest.

Czy zatem wniosek Kemira jest utopijny, a nawet niebezpieczny bo idąc za jego radą łatwo stracić nawet tą niezależność, którą teraz mamy? W pewnym sensie tak, gdybyśmy się dziś na to porwali byłoby to niebezpieczne dla Polski.

Odwróćmy więc sytuację i zapytajmy siebie samych co powinna Polska zrobić by być na tyle silną by pozwolić sobie na swobodne balansowanie między Niemcami i Rosją, przecież historycznie kiedyś tak było, kiedyś Rzeczpospolitej się to udawało? Nie będę odkrywcą jeśli powołam się na myśli Giedroyca. Będziemy mogli zaistnieć w “strefie zgniotu” jako samodzielny byt polityczny wyłącznie wtedy kiedy połączymy interesy mniejszych narodów Europy Środkowo – Wschodniej z naszymi interesami.

Polska jest naturalnym liderem w tej części Europy, jeżeli powiążemy te kraje z naszymi interesami to wówczas będzie można rozpocząć samodzielne układanie klocków. Powiązanie interesów to przede wszystkim biznes. A biznes tworzy się wyłącznie w sytuacji powiązania infrastrukturalnego pomiędzy zależnymi od siebie ośrodkami. Tylko intensywna rozbudowa połączeń drogowych, sieci energetycznych, sieci gazowych, ropociągów, linii kolejowych i połączeń lotniczych a także sieci handlowych, tych hurtowych i detalicznych, może nas przybliżyć do celu.

Trzeba sobie także zdać sprawę, że wszystkie te rzeczy będą odbywać się przy mniejszy czy większym oporze otoczenia. Nie na darmo powstały połączenia autostradowe i ekspresowe na linii wschód – zachód, a na linii północ – południe  jeszcze się nie udało. Warto prześledzić – a można to zrobić – jakie siły były przeciwko włączeniu via Carpatia do europejskiej sieci TEN-T zapewniającej finansowanie ze środków unijnych, a droga ta ma pierwszorzędne znaczenie dla przeorientowania handlu na polskie porty bałtyckie kosztem niemieckich.

Przejście z pozycji kraju, któremu metropolia przydzieliła już miejsce w łańcuchu dostaw i zagwarantowała , wprawdzie rosnące ale średnie dochody, wymaga walki, nic nie odbędzie się bez wysiłku i czasami trzeba będzie schylić głowę i przeczekać.

Warto przyjrzeć się stosunkom polsko – litewskim po 1989 roku, bo są one poniekąd modelowe dla zobrazowania wysiłków, które trzeba podjąć i problemów, z którymi należy się liczyć. To oczywiście wielki temat, ale chciałbym pokazać jak to się odbywa, że z trudnego sąsiedztwa rodzi się dobra współpraca. Po trzydziestu latach dochodzimy do zgody Litwinów na polską pisownie nazwisk na litewskich dokumentach. Najpierw były Możejki i ucieranie się tego biznesu. O mało co  prezes Krawiec nie pozbyłby się go z Orlenu bo nie potrafił go poukładać we współpracy ze stroną litewską, potem (gdyby nie decyzja o wybudowaniu gazoportu w Świnoujściu pewnie by się to nie stało) wydzierżawienie terminala w Kłajpedzie przez PGNiG. Polska przez Orlen i PGNiG jest największym inwestorem na Litwie a nasze firmy są największymi pracodawcami. Dopiero z tej pozycji doczekaliśmy się polskiej pisowni nazwisk, a tyle było utyskiwań na ten temat przez trzydzieści lat.

Gdybyśmy ten modelowy przykład rozgrywali również na Białorusi i Ukrainie bylibyśmy dziś w innym miejscu. Woleliśmy jednak narzekać na dyktatora jak pięknoduchy spod znaku praw człowieka, a w innym przypadku na nacjonalizm ukraiński (tak jakby bez tego nacjonalizmu można było oderwać ich od Rosji) Gadanie nam dobrze idzie, szczególnie z tej wyższości moralnej jaką wobec nas z kolei reprezentują brukselscy urzędnicy.  

Tak więc drogi Kemirze jeszcze mnóstwo wysiłków przed nami jeśli chcemy dojechać do mety, czyli stanąć bez unijnej czapki w “strefie zgniotu”. A może – paradoksalnie – jak wykonamy te prace zadane nam przez Giedroyca, to się okaże, że ta Bruksela nie taka straszna i będziemy pomstować na naszą wcześniejszą głupotę, kiedy chcieliśmy koniecznie wyzwolić się z tego brukselskiego kołchozu zamiast powalczyć o należne nam w nim miejsce.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułObniżka cen paliw na nic się nie zdała. Powoli idziemy w stronę 6 zł za litr
Następny artykułWpis do księgi wieczystej. Ludzie czekają rok. Resort Ziobry ma pomysł na zmiany