A A+ A++

– Ty starosta … z tobą. Zamknij mordę durak. Ruki po szwam!-

– Dzieje skarbów Wielkopolskich z Chrobrza: W ogrodzie we dworze wykopano latrynę, rękopisy i akta sejmikowe, były uzupełnieniem instalacji toaletowej.-

– Hrabina Wielopolska z dziećmi zamarza na dwudziestostopniowym mrozie.

Po drugiej wojnie na Ponidziu – fragmenty niepublikowanej książki Tomasza Jaklewicza „Czas jak Nida płynie”.

Komuniści niszczyli i grzebali po wojnie nie tylko ludzi. Przykładem jest tu Chroberz, w dniu tzw. wyzwolenia czerwonoarmiści kompletnie zniszczyli potężny agregat elektryczny zwany elektrownią Wielopolskich, dostarczającej prąd do wszystkich zabudowań dworu, oficyn i czworaków. Piękne, rasowe konie wyścigowe Wielopolskich czerwonoarmiści zarekwirowali do ciągnięcia taczanek. Było to czyste bezmyślne barbarzyństwo, gdyż konie te nigdy nie chodziły w uprzężach roboczych i absolutnie nie nadawały się na zwierzęta pociągowe.

Wielopolscy mieli przed wojną w stajniach trzydzieści klaczy cugowych rasy angloarabskiej oraz cztery wspaniałe ogiery rasowe. W 1935 roku ogier ?Erudyt? na wyścigach w Londynie zajął I miejsce. Otrzymał złoty medal i nagrodę dla hodowcy margrabiego Wielopolskiego w wysokości 75 tysięcy dolarów, a dla dżokeja 10 tysięcy dolarów. Takie konie czerwonoarmiejcy  pozaprzęgali do wozów i zamęczyli na śmierć tłukąc je batami i drągami, wieszając na nich wory z ziemią i kamieniami, by nie rzucały się
w uprzęży, nie karmiąc,  nie pojąc, ani nie opatrując odparzeń i ran. Część stadniny Wielopolskich zagarnęli uciekający na zachód Niemcy i chyba te konie spotkał lepszy los.

 Równie bezmyślnie żołnierze zniszczyli w tym samym czasie, 15 I 1945 roku, imponujące szklarnie, oranżerie, zabudowania figarni, gdzie obok siedmiometrowych fig rosły stuletnie palmy, wycięto w parku 40-metrowej wysokości modrzewie i inne rzadkie okazy drzew i krzewów. Ochoczo w tym wandalizmie pomagała część ludności wiejskiej, rozkradając co tylko się dało, od parkanów dworskich po sprzęt rolniczy czy meble pałacowe. Cenne rzeźby, obrazy, bibeloty, które nie nadawały się na opał, a których wartości na wsi nie znano ? mieszkańcy Chrobrza jeszcze długo po wojnie żegnali się pobożnie przed posągami pałacowymi przedstawiającymi antycznych bogów, biorąc je za figury świętych – poniewierały się pod oknami pałacu. Pijani pracownicy folwarczni wzięli się nawet za rozbijanie siekierami sztukaterii, herbów i rzeźb. Do tego dzieła wandalizmu zachęcały ich transparenty zawieszone na kolumnach pałacu, przez przedstawicieli nowej ludowej władzy: Precz z arystokracją ? niech żyje demokracja.

Ten dzień był również początkiem niszczenia wspaniałego ogrodu owocowo-warzywnego i parku dworskiego, będącego oczkiem w głowie pokoleń Wielopolskich. Gdyby park dworski w swej pełnej krasie dotrwał niezniszczony do naszych czasów, byłby dziś największą atrakcją turystyczną regionu – pełen najrzadszych okazów drzew z całego świata jak platany, miłorzęby, tulipanowce i glodesje (?) daglezje . Pełen krzewów i wszelkich roślin wspaniale pielęgnowanych przez znakomitego ogrodnika Edwarda Kucharskiego. To barbarzyńskie zniszczenie przepięknego parku chroberskiego o charakterze angielskiego parku krajobrazowego, tak jak park wilanowski w Warszawie, było również wielką stratą nie tylko dla Ponidzia, ale i dla kultury, i krajobrazu polskiego.

Tego samego dnia przedstawiciele nowej władzy ludowej wyrzucili w czasie dwudziestostopniowego mrozu na dwór Zofię Szeptycką z Wielopolskich, siostrę ordynata. Najstarsze z jej trojga dzieci – syn Paweł miał wówczas 12 lat. Nawet niemiecki zarządca majątku oberleiter Paul Rodewald pozwolił podczas okupacji niemieckiej pozostać Zofii Szeptyckiej w oficynie. Zajmowała się ona administracją dworu.

Wśród rozradowanego motłochu padały propozycje, by z margrabiną i jej dziećmi uczynić tak, jak ów rakarz M. z Pińczowa, który za okupacji wywiózł z Pińczowa do Kołkowa żonę jednego z najbogatszych Żydów pińczowskich Minza, wraz z dwojgiem małych dwu i trzyletnich dzieci, i wyrzucił ją z dziećmi w trzaskający mróz na środek zamarzniętego stawu.

 Na szczęście dla Wielopolskiej, żony i rodziny w domach tych świeżo nawróconych na ludową wiarę gorliwców,  nieco ich utemperowały albo zasiewając obawę, co będzie jakby Wielopolscy wrócili do majątku, albo apelując do zasad chrześcijańskich, na straży których
w Chrobrzu surowo stał ks. Walenty Kański.

Mieszkańcy Chrobrza w 1941 roku, gdy z obozu koncentracyjnego Oranienburg-Sachsenhausen, wykupiony wielkim kosztem za pośrednictwem berlińskiego adwokata, wrócił Zygmunt Wielopolski, brat Zofii, dzielny żołnierz ? witali  go z całą radością
i entuzjazmem razem ze służbą pałacową. W czasie kampanii wrześniowej 1939 roku Zygmunt Wielopolski walczył jako rotmistrz rezerwy w składzie 14 pułku Ułanów Jazłowieckich .

W tzw. wolnej ludowej ojczyźnie przyzwoici mieszkańcy wsi bali się nawet spojrzyć na hrabinę i jej małe płaczące dzieci zamarzające powoli na mrozie. A przecież wiedzieli, że brat hrabiny Zofii Szeptyckiej z Wielopolskich,  Zygmunt Konstanty hrabia Wielopolski był, za działalność konspiracyjną, więźniem w obozie koncentracyjnym w Oranienburgu-Sachsenhausen, a później żołnierzem AK Okręgu Krakowskiego. Jego żona Maria
z Tyszkiewiczów również jako członkini ruchu oporu była szyfrantką Komendy AK Okręgu Kraków. Nietajne już było w tym czasie dla nowej władzy, że w dworze Chroberskim
w czasie okupacji prowadzony był nasłuch radiowy i na tej podstawie drukowano przy głównym udziale prof. Gerarda Labudy podziemny Biuletyn Informacyjny AK szeroko kolportowany w regionie, zwłaszcza wśród żołnierzy AK. 

Ten epizod ? pastwienia się nad bezbronną matką z małymi dziećmi, która w czasie okupacji ryzykowała życiem swoim i swych dzieci poprzez udział w drukowaniu podziemnej prasy, włączanie się w konspirację, mówi najlepiej, jak wyglądały początki władzy ludowej na Ponidziu.

 Schronienia, w kilka godzin później, udzielił margrabinie i jej dzieciom proboszcz parafii, ks. Walenty Kański. Od tej pory był pod nieustannym nadzorem UB, także ze względu na jego współpracę z AK podczas okupacji, a nadto wygłaszanie kazań, w których, jak informował skrupulatny konfident, ?rozgłaszał wrogą propagandę.  Nawet gdy ksiądz udawał się bez informowania otoczenia w dłuższą podróż, konfident informował UB,
że: ?ksiądz udał się w nieznanym kierunku.

Najbardziej bolesne, z dzisiejszej perspektywy, są zniszczenia w dobrach kultury.
Na przykład w Chrobrzu, z najwartościowszej w całej Polsce biblioteki dworskiej, zdaniem prof. Juliusza Nowaka-Dłużewskiego, ocalała, z dwunastu tysięcy tomów, zaledwie połowa.

Po wojnie, starodruków, dokumentów królów i władców Polski użyto do palenia
w ogniskach, moszczono nimi błotniste ścieżki w parku dworskim, a pomieszczenia samej biblioteki, której podłoga pokryta była poniszczonymi, odartymi z okładek, bezcennymi księgami zrzuconymi z półek, używano ich jako papieru toaletowego w ubikacji. Na własne oczy widział to mój ojciec i zapamiętał.

Nawet stacjonujący tu od lipca do grudnia 1944 roku tzw. Stutzpunkt składający się z załogi obozu koncentracyjnego Treblinki pod dowódcą Theodora van Eupen, zastępcy komendanta obozu koncentracyjnego w Treblince ? tłustego, półtorametrowego pokurcza o twarzy syfilityka, a później jesienią 1944 roku stacjonujący we dworze chroberskim szwadron Kozaków Dońskich gen. Własowa czy załoga stałej niemieckiej Karnej Ekspedycji składająca się z różnego rodzaju niezdyscyplinowanych nieudaczników, złodziei i kryminalistów, których nie chciała niemiecka armia regularna, wszyscy oni, aczkolwiek zdziczali, nie doszli aż do takiego stopnia barbarzyństwa. Jak pisał o nich D. Łukasiewicz mieli ubikację poza pałacem: W ogrodzie we dworze wykopano latrynę, rękopisy i akta sejmikowe, były uzupełnieniem instalacji toaletowej. Dzieła zniszczenia dopełniła służba folwarczna, która po spłonięciu czworaków wprowadziła się do dworu. Zaraz po przejściu frontu, w lutym i marcu 1945 roku przebywający wówczas
w Pińczowie Stefan Styczyński, artysta malarz, przedwojenny ilustrator pism młodzieżowych, samorzutnie podjął działania, by nie dopuścić do zniszczenia bilbliteki chroberskiej. Wśród wielu cennych książek były tam druki, oceniane przed wojną na sto tysięcy franków szwajcarskich, była też cała skrzynia dokumentów pergaminowych od czasów Kazimierza Wielkiego. Wszystko to zaginęło. Obrazy Jacka Malczewskiego trzeba było rewindykować aż z Miechowa przy pomocy UB.  Mieszkańcy Chrobrza i okolicznych wsi masowo wynosili książki.  Referent powiatowy  kultury i sztuki Styczyński wraz z Gerardem Labudą w asyście milicji odzyskali drobną część książek, gdyż większość posłużyła jako podpałka w piecach  
i  parnikach dla świń.  

Janusz Kucharski zebrał kilka poniewierających się w błocie albumów, pliki fotografii Wielopolskich, książki i drobne bibeloty. Janusz Kucharski przekazał te rzeczy Krzysztofowi Wielopolskiemu w 2002 roku. 

Jak wspominała Alberta Wielopolska we Wspomnieniach o losach Wielopolskich: władze na opiekuna szczątków archiwum i biblioteki chroberskiej (zdewastowanych przez wojsko sowieckie w połowie stycznia 1945.) wyznaczyły jej męża Gerarda Labudę, jej samej jednocześnie natomiast zagrożono aresztowaniem, o ile nie opuści Chrobrza. Tak osobliwie działały władze powiatowe już po fakcie tych olbrzymich zniszczeń.

Ówczesne władze powiatowe nie wystąpiły przeciwko temu procederowi w trakcie jego trwania, wręcz go naśladowały np. rekwirując wyposażenie domów, dworów, w tym z Chrobrza, na prywatne potrzeby, zabierając produkty żywnościowe, odzież, wódkę, ubrania, uprząż, artykuły medyczne itd.

Nowe władze powiatowe, mimo totalnego braku godności, nie cieszyły się uznaniem czerwonoarmistów. W wypadku prób jakichś nieudolnych interwencji, dobrze było, gdy skończyło się na zruganiu przez bojców: Ty starosta, choj z tobą. Zamknij mordę durak. Ruki po szwam!  Ludność Ponidzia cierpiała z powodu obecność jednostek Armii Czerwonej na terenie powiatu jak i Pińczowa ponad osiem miesięcy, od stycznia aż do końca września.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKoronawirus w Kujawsko-Pomorskiem. Mamy najgorszą sytuację w Polsce
Następny artykułUkraina. Mer Kijowa: jesteśmy przygotowani na najgorsze