A A+ A++

Mei Bee swoim utworem “Mainstream” przełamała pewną symboliczną granicę – stała się pierwszą raperką w Asfalt Records. Z młodą uczestniczką akcji Coca-Cola Zero Cukru Asfalt NEXT porozmawialiśmy krótko o całej inicjatywie, współpracy z Asfaltem, ale także spojrzeniu na polski kobiecy rap.

Pierwszy singiel i tytuł “Mainstream” – odważna decyzja. Skąd taka deklaracja na początku drogi?

Jest to swego rodzaju manifestacja mojej siły, przekonań i przede wszystkim umiejętności. Jestem ich świadoma i wiem, że mogę wiele wnieść na polską scenę hip-hopową, muzyczną. Widzę siebie w mainstreamie – zrewolucjonizowanym na mój sposób.

Jak doszło do tego, że trafiłaś do akcji Coca-Cola Zero Cukru Asfalt NEXT?

Moja znajoma wysłała mi link do zgłoszenia, wahałam się przez parę dni ale w końcu stwierdziłam że nie mam nic do stracenia, w końcu nie zaszkodziło spróbować – i tak się tu znalazłam 🙂

Czego zdążyłaś się już nauczyć dzięki współpracy z Asfaltem?

Asfalt to wytwórnia, która stawia przede wszystkim na artystę i oferuje sto procent zaangażowania i wsparcia. Współpraca ze wszystkimi osobami z ekipy, które zdążyłam już poznać nie mogłaby się układać lepiej, choć może trudno w te słowa uwierzyć, skoro teoretycznie nie wypada mi mówić o nich źle (śmiech). Ale taka jest prawda, w końcu nie bez powodu Asfalt ma taką renomę – nawet najbardziej wymagające elementy naszej pracy idą sprawnie, bo dobrze się dogadujemy i wspieramy.

Jakie były Twoje pierwsze wrażenia z całej akcji oraz planu zdjęciowego?

Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, na zawsze zapamiętam chwilę, w której dostałam maila od wytwórni z zaproszeniem na spotkanie. Miałam wtedy akurat zajęcia, z których rzecz jasna od razu wyszłam żeby zadzwonić i się na te spotkanie umówić. Byłam bardzo podekscytowana, zwłaszcza nagrywaniem klipu bo to moje pierwsze takie doświadczenie. Po paru minutach opuścił mnie cały stres, ekipa na planie była super wyluzowana, więc musiało się udać. Po zakończeniu czternastogodzinnych zdjęć miałam niedosyt, mogłabym to robić codziennie i czuję się w tym jak ryba w wodzie.

W ostatnich miesiącach kobiecy rap w Polsce ewidentnie rośnie w siłę. Jak na to patrzysz i co chcesz wnieść na tę scenę?

Niezmiernie mnie to cieszy. To wystarczająco trudne dla kobiet – odnosić sukcesy w branży, w której od lat zdecydowanie przeważali mężczyźni. Dlatego wspieram raperki na polskiej scenie i trzymam za nie kciuki. Nie widzę jednak nic złego w zdrowej rywalizacji. Możemy sobie kibicować i jednocześnie w jakiś sposób konkurować, współpracować i rywalizować. Tu nie ma monopolu na jakąkolwiek skrajność, przynajmniej ja tak to widzę. Na scenę chciałabym wprowadzić więcej różnorodności pod względem gatunkowym, mieszania kilku stylów w jednym kawałku, łączenia śpiewania z rapem. Myślę, że jak najbardziej mój warsztat wokalny mi to umożliwia.

Jaką muzyką przede wszystkim się inspirujesz? Czy jest to też kobiecy rap z USA lub Europy czy zupełnie inne brzmienia?

Czerpię inspirację z wielu gatunków, moją największą ikoną pod każdym możliwym względem jest Tinashe. Rodzice zaszczepili we mnie miłość do różnorodnej muzyki, począwszy od klasycznej aż po rockowe zespoły. W każdym stylu zawsze mogę znaleźć coś, co mi się spodoba, nie znoszę ograniczeń i szufladkowania. Wśród moich inspiracji można więc znaleźć zarówno raperki, jak i diwy operowe, polskie klasyki i zagraniczne brzmienia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułReżim Łukaszenki zorganizował konferencję polskiemu dezerterowi. „Ludobójstwo uchodźców”
Następny artykuł„Good news, everyone!” – Futurama wraca na ekrany!