Problemem nie będzie tworzenie koalicji partii opozycyjnych, ale wspólne ich rządzenie po przejęciu władzy – mówi Salonowi 24 prof. Wawrzyniec Konarski, politolog, rektor Akademii Biznesu i Finansów Vistula.
Według większości sondaży wynik wyborczy jest blisko remisu. Oznacza to, że hgdyby wybory były teraz, to żadna partia nie miałaby większości. A nawet dwie partie to może być za mało dla stworzenia koalicji. Czy dojdzie do sojuszu wielu ugrupowań, czy polską scenę polityczną czeka klincz?
Prof. Wawrzyniec Konarski: Na tym polega cały problem, żeby przywódcy głownych partii opozycyjnych, to znaczy Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050 Szymona Hołowni, lewicy, umieli znaleźć formułę współpracy. Taka współpraca będzie bardzo trudna, lewica była zresztą w ostatnim czasie mocno postponowana przez Tuska, więc nie wiemy jak się będzie zapatrywać na ewentualny sojusz.
Przeczytaj też:
Zmiana premiera ucieszyłaby wielu w PiS. Ale nie ucieszyłaby Kaczyńskiego
W jaki sposób takie powołanie koalicji formacji opozycyjnych miałoby wyglądać?
Na pewno podjęcie takiej współpracy wymagałoby spisania najpierw protokołu rozbieżności, następnie poszukania płaszczyzny porozumienia. To wymaga bardzo uciążliwej i długiej pracy, jaką ugrupowania opozycyjne muszą wykonać. Oznacza to, że PiS, który traci, ale nie ma żadnej gwarancji, że gdyby doszło do wyborów, to choć PiS traci – czego powodem jest szereg czynników jak choćby drożyzna, choć opozycja mogłaby uzyskać arytmetyczną większość, wcale nie musi przejąć władzy.
Od czego zależy, czy opozycja będzie mogła przejąć władzę?
Kluczowe znaczenie na pewno będzie tu mieć wynik Konfederacji. Formalnie partia ta odżegnuje się od PiS-u, ale w partii rządzącej znajduje się wielu ludzi patrzących życzliwie na możliwość współpracy z Konfederacją, choć się nie ujawniają. Nie wiemy też, czy jeśli koalicja ugrupowań opozycyjnych przejęłaby władzę, na ile byłaby to współpraca trwała. Platforma Obywatelska utraciła władzę na skutek w dużej mierze własnej arogancji, ale władze tego ugrupowania nie wyciągnęły chyba z tego wystarczających wniosków. Widać to i po kryzysie przywództwa i po formule przyjętej przez PO w okresie po utracie władzy w 2015 roku. Stąd ciężko dziś ocenić, czy sytuacja po wyborach będzie stabilna. Jeśli nie, czyli PiS straci władzę, ale po czasie rozpadnie się koalicja opozycji to można założyć, że nie nastąpi powrót do stanu wcześniejszego, czyli nie będzie powrotu do władzy PIS-u w obecnej formi. Bo zyska Konfederacja, która może pozyskiwać poszczególnych polityków PiS.
Partie opozycyjne to wiele ugrupowań, do lewicy po konserwatywny w przekazie PSL. Czy taka koalicja ma w ogóle sens w kontekście wyborów, czy przeciwnie – taki blok rozpadłby się szybciej, niż zdążyłby powstać?
Długi czas w opozycji może skłaniać do dogadania się i współpracy. Więc taka koalicja może powstać. Jednak największy problem widzę nie w tworzeniu koalicji, a we wspólnym rządzeniu już po ewentualnym przejęciu władzy. Bo ono może ujawnić rzeczywiste różnice i problemy sceny politycznej. Nastąpić może daleko idąca radykalizacja sceny politycznej.
Przeczytaj też:
Minister w ogromnych tarapatach, CBA wkroczyło do akcji. W tle nieścisłości majątkowe
Jest dymisja za Polski Ład. PiS wyciąga konsekwencje
Nowy lek na COVID-19 już zatwierdzony. Niebawem będzie dostępny w Polsce
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS