A A+ A++

Wiadomo było, że nawiązać walkę z Pogonią Szczecin będzie piłkarzom Olimpii Elbląg bardzo trudno. Portowcy obnażyli niemal wszystkie słabe strony drugoligowca. A przy okazji urządzili sobie festiwal strzelecki.

Wicelider ekstraklasy był czwartym rywalem Olimpii Elbląg w zimowym okresie przygotowawczym. Pogoń Szczecin rundę wiosenną rozpoczęła w sobotę od zwycięstwa z Piastem Gliwice. W dzisiejszym meczu Kosta Runjaić, trener Portowców wystawił ciekawy skład złożony z zawodników, którzy w sobotnim meczu nie grali lub grali mało.

Zgodnie z oczekiwaniami od początku inicjatywę przejęli gospodarze, którzy raz po raz przeprowadzali ataki na bramkę Pawła Rutkowskiego. Początkowo niewiele z tego wynikało, ale widać było, że gol wisi w powietrzu. Niespodziewanie na prowadzenie wyszli podopieczni Tomasza Grzegorczyka.

W 24. minucie żółto-biało-niebiescy wykorzystali pierwszą okazję do strzelenia bramki. Vahan Bichaknchyan stracił piłkę, sytuację wykorzystał Hubert Krawczun, który podał do Piotra Kurbiela. A elbląski napastnik głową umieścił piłkę w bramce.

Sensacyjny wynik utrzymał się zaledwie kilka minut. Po faulu na Pawle Stolarskim sędzia podyktował rzut wolny. Vahan Bichaknchyan wrzucił piłkę w pole karne, tam Olimpijczycy nieumiejętnie próbowali wybić piłkę. Niestety ta trafiła do Piotra Parzyszka, który doprowadził do wyrównania.

Pogoń prowadziła grę, Olimpijczycy próbowali się odgryzać. Swoje sytuacje mieli m.in. Marcin Bawolik i ponownie Piotr Kurbiel. Na kolejnego gola czekaliśmy do ostatnich minut pierwszej części spotkania. W 41. minucie gospodarze weszli w obronę Olimpii jak „w masło” podając sobie piłkę bez żadnych przeszkód ze strony rywala. Skończyło się na tym Michał Kucharczyk precyzyjnie podał do Vahana Bichaknchyana, a ten z bliska pokonał Pawła Rutkowskiego. Przy tej bramce Olimpijczycy dali rywalom bardzo dużo miejsca na grę.

Na początku drugiej połowy goście stracili kolejne bramki. Najpierw strzałem zza pola karnego drugi raz na listę strzelców wpisał się Vahan Bichaknchyan. Chwilę później Piotr Parzyszek dobił strzał kolegi z drużyny i Olimpia przegrywała już 1:4.

62. minuta i kolejny popis indolencji żółto-biało-niebieskiej obrony. Po wrzucie piłki w pole karne z rzutu wolnego, Olimpijczycy długo nie mogli poradzić sobie z wybiciem piłki spod własnej bramki. A w końcu Kamil Dygas z bliska pokonał elbląskiego bramkarza.

Kwadrans później kolejny stały fragment gry przyniósł szóstą bramkę dla gospodarzy. Po dośrodkowaniu rzutu wolnego z prawej strony na wysokości pola karnego na listę strzelców wpisał się Igor Łasicki.

Olimpia na kolanach? Nic z tych rzeczy. Podopieczni Tomasza Grzegorczyka kąsali, kąsali i w końcu ugryźli. Po strzale jednego z Olimpijczyków Igor Łapicki odbił piłkę ręką w polu karnym. Piłkarzowi gospodarzy sędzia pokazał żółtą kartkę i wskazał na jedenasty metr. Kamil Wenger wykorzystał rzut karny.

Gospodarze jednak nie zamierzali kończyć swojego festiwalu strzeleckiego Kilka minut później błąd gości wykorzystał Kacper Kostorz. Podał do Arona Stasiaka, a ten podwyższył prowadzenie Pogoni.

To była ostatnia bramka w tym spotkaniu. Podsumowując: Portowcy udzielili Olimpijczykom bolesnej lekcji futbolu. Nikt się nie spodziewał, że solidny zespół z II ligi nawiąże walkę z wiceliderem ekstraklasy. Co prawda Pogoń nie wystąpiła w najsilniejszym składzie, ale co najmniej kilku zawodników, którzy wystąpili w zespole gospodarzy znalazłoby swoje miejsce w innych drużynach najwyższej klasy rozgrywkowej.

Wynik na to nie wskazuje, ale żółto-biało-niebiescy mieli w tym spotkaniu przebłyski dobrej gry. Nie skupili się wyłącznie na obronie i przeszkadzaniu, próbowali grać do przodu. Różnica klas była jednak widoczna na boisku. Pozostaje przeanalizować błędy i pracować nad ich wyeliminowaniem.

– Zobaczyliśmy, że na poziomie ekstraklasy każdy błąd jest bezlitośnie wykorzystany. Szkoda nie wykorzystanych sytuacji przy stanie 1:1. Potem nasze dwa indywidualne błędy zaowocowały stratą dwóch goli. Trzecia bramka trochę podcięła nasz skrzydła. Mamy teraz materiał do analizy. Mam nadzieję, że graliśmy z przyszłym mistrzem Polski. Piłkarze, którzy grali w zespole Pogoni znaleźliby sobie miejsce w innych drużynach ekstraklasy – „na gorąco” po meczu mówił Tomasz Grzegorczyk, trener Olimpii Elbląg.

Kolejny mecz sparingowy Olimpia rozegra w sobotę. W Świeciu zmierzy się ze swoją imienniczką z Grudziądza – liderem drugiej grupy III ligi.

Pogoń Szczecin – Olimpia Elbląg 7:2 (2:1)

Bramki: 0:1 – Kurbiel (24. min.), 1:1 – Parzyszek (27. min.), 2:1 – Bichaknchyan (41. min.), 3:1 – Bichaknchyan (48. min.), 4:1 – Parzyszek (51. min.), 5:1 – Drygas (62. min.), 6:1 – Łasicki (75. min.), 6:2 – Wenger (81. min., karny), 7:2 – Stasiak (84. min.)

Pogoń: Bursztyn – Stolarski, Łasicki, Mruk, Matynia, Kucharczyk (59′ Wawrzynowicz), Łęgowski (59′ Łukasiak), Drygas (66′ Lis), Bichaknchyan (59′ Fornalczyk), Kurzawa (66′ Stasiak), Parzyszek (55′ Kostorz)

Olimpia (skład wyjściowy): Rutkowski – Filipczyk, Piekarski, Sarnowski, Wenger, Kałahur, Guilherme, Krawczun, Senkevich, Bawoilik, Kurbiel. W drugiej połowie grali też: Szymonowicz, Wierzba, Danowski, Milanowski, Czernis, Winsztal, Stanisławski, Branecki, Kozera

Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKGHM sprzedaje miedź na nowej giełdzie w Chinach
Następny artykułNowy numer „Tygodnika Prudnickiego” do kupienia od środy (9 lutego)