Do dymisji dojdzie w Ministerstwie Finansów, a stanowiska stracić mają zarówno szef resortu Tadeusz Kościński, jak i wiceminister Jan Sarnowski. W ten sposób Prawo i Sprawiedliwość chce znaleźć winnych za chaos związany z pierwszymi tygodniami rewolucji podatkowej.
Prezes Jarosław Kaczyński w jednym z wywiadów bezpośrednio wskazywał, że odpowiedzialność ponosi właśnie resort Kościńskiego, choć w ubiegłym roku to premier był najbardziej zaangażowany w zapowiadanie i składanie obietnic pod wspólnym szyldem Polskiego Ładu. Hasło, które miało dać odbicie w sondażach, na razie kojarzone jest z porażką, której na dodatek rządowi nadal nie udało się naprawić.
Zmiany kadrowe nie wpływają w żaden sposób na wysokości otrzymywanych pensji, a zapowiadane nowelizacje reformy podatkowej nadal nie trafiły do Sejmu. Jeden z wiceministrów finansów w nieoficjalnej rozmawiał przyznawał, że nie są jeszcze nawet napisane. Prezydium Komitetu Politycznego PiS, pieszczotliwie nazywane PKP, które formalnie podejmie decyzję o zmianach w rządzie, zbierze się jutro po południu.
Chwilę wcześniej prezes Najwyższej Izby Kontroli ma przedstawić szczegółowe informacje o skali inwigilacji w jego instytucji. Jak donosił przed weekendem nasz dziennikarz Krzysztof Zasada ponad 500 urządzeń należących do pracowników NIK-u było szpiegowanych. Wewnętrzny zespół ds. cyberbezpieczeństwa odnotował ponad 6 tysięcy hakerskich ataków, najwięcej w 2020 roku, kiedy Izba prowadziła kontrolę nieprzeprowadzonych prezydenckich wyborów kopertowych.
Konferencja Mariana Banasia, zaplanowana na 13, nie powinna umknąć uwadze kierownictwu PiS-u, choć oficjalnie sytuacja w NIK nie będzie tematem rozmów Prezydium Komitetu Politycznego. Co nie oznacza, że partia rządząca nie planuje swoich działań. W Sejmie na głosowanie, niczym miecz Damoklesa, czeka wniosek o uchylenie immunitetu Marianowi Banasiowi. W parlamentarnych kuluarach można usłyszeć, że był plan odebrania ochrony prawnej już w ubiegłym tygodniu, ale PiS, jak pokazało głosowanie ws. ustawy covidowej – słusznie, obawiała się o brak większości. Nie jest jednak wykluczone, że po doniesieniach Banasia o inwigilacji NIK-u sprawa immunitetu zostanie rozstrzygnięta już w tym tygodniu.
Okazja ku temu będzie, bo we wtorek posłowie zjadą do Warszawy na dwudniowe posiedzenie. Obóz rządzący po ponad 6 miesiącach chce wyłonić następcę Leona Kieresa w Trybunale Konstytucyjnym. Kieres był ostatnim członkiem sądu wybranym przez większość inną niż Zjednoczonej Prawicy. Koalicja długo nie mogła wybrać kandydata, aż wewnątrzsojusznicze negocjacje wygrała Solidarna Polska i wytypowała do Trybunału Bogdana Święczkowskiego. Prokuratorska prawa ręka Zbigniewa Ziobry, wieloletni Prokurator Krajowy oficjalnie ma zasiąść obok Julii Przyłębskiej, Stanisława Piotrowicza i Krystyny Pawłowicz w ramach nagrody za zasługi i doświadczenie.
W nieoficjalnych rozmowach pojawiają się jednak kwestie rodzinne i zdrowotne. Praca w Trybunale w ostatnich latach nie należy do najbardziej intensywnej, na pewno mniej niż nadzorowanie całej prokuratury. Akurat przy głosowaniu kandydatury Święczkowskiego Zjednoczona Prawica nie musi się obawiać o większość. W tej sprawie koalicjanci są po tej samej stronie.
Podobnie będzie w sprawie lex Czarnek, które po senackim wecie wróci do izby niższej. Opozycja w Senacie stwierdziła, że ustawy, która nadaje kuratorom oświaty szersze uprawnienia, w tym do odwoływania dyrektorów i wpływu na dostęp organizacji pozarządowych do szkół, nie da się w żaden sposób naprawić. W piątek senatorowie odrzucili całą ustawę. Zjednoczonej Prawicy to weto uda się odrzucić. Problemem może być to, które do lex Czarnek złoży prezydent. Andrzej Duda, ale także Pierwsza Dama, niemal publicznie wyrażają swój sceptycyzm wobec projektu i wiele wskazuje na to, że ostatecznie prezydent nie zdecyduje się ustawy podpisać.
Ewentualne weto do pomysłów Przemysława Czarnka będzie kolejnym dowodem na zmianę polityki prowadzonej przez Pałac Prezydencki.
W minionym tygodniu, kiedy Andrzej Duda przesyłał do Sejmu projekt ustawy o likwidacji Izby Dyscyplinarnej, otwarcie padały sformułowania o zażegnywaniu kryzysów i wyciszaniu konfliktów. Między słowami prezydent przyznał, że to kolejny raz, kiedy ratuje rząd przed międzynarodowym sporem.
Poprzednio Andrzej Duda wygaszał, choć trzeba przyznać, że po długich namysłach, konflikt z Amerykanami wokół lex TVN. Tym razem apelował, by jego pomysłami na zmiany w Sądzie Najwyższym Sejm zajął się jak najszybciej. Na razie projekt nie został skierowany nawet do komisji sprawiedliwości, a PiS, jeśli będzie chciało spróbować zakończyć spór z Komisją Europejska, będzie skazane na wsparcie opozycji. Solidarna Polska oficjalnie nazwała prezydencką inicjatywę kapitulacją.
Opozycja z kolei ma wrócić do rozmów o powołaniu sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa. Negocjacje są trudne, choć projekt uchwały i podpisy są już gotowe. Warunkiem, który stawia Paweł Kukiz, jest jednak jego obecność w zespole, najlepiej w randze przewodniczącego. Kukiz tworzy jednak w Sejmie jedynie czteroosobowe koło i zgodnie z proporcjonalnym podziałem nie przysługuje mu miejsce w komisji. By więc cała operacja w ogóle mogła się udać, potrzebne będzie powołanie technicznego klubu z odpowiednią liczbą posłów. Dopiero tak umocowana grupa będzie mogła oddelegować Kukiza do śledczego zespołu. Konstrukcja już na tym etapie jest misterna, a w grę wchodzą dodatkowo emocje. Paweł Kukiz, choć miniony tydzień spędził w covidowej izolacji, oskarżał partnerów z opozycji, że ci celowo sabotują powołanie komisji i nie przedstawiają zamówionych ekspertyz prawnych.
Po drodze szef Agrounii Michał Kołodziejczak oskarżył jeszcze Kukiza, że ten wynosił z komisji ds. służb specjalnych informacje niejawne i przestrzegał polityków przed inwigilacją. Opinie prawne już się odnalazły, Platforma przesłała je Kukizowi. Trudniej z odnalezieniem wśród polityków chęci do dalszych rozmów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS