370 proc. – o tyle zgodnie z cennikiem PGNiG wzrosły stawki za gaz dla przedsiębiorstw w ciągu ostatniego półrocza. Taki wzrost kosztów z pewnością przełoży się na ceny produktów i usług, o czym mówią pesymistyczne prognozy dotyczące inflacji, ale nie wszystkim firmom uda się w ten sposób zrekompensować podwyżki. To z kolei może wpłynąć na większą skalę upadłości. Doraźne krótkoterminowe inicjatywy rządu mogą nie poprawić sytuacji – ocenia Konfederacja Lewiatan.
– Podwyżki cen gazu i prądu, które obecnie obserwujemy w Polsce, na pewno przełożą się w jakimś stopniu na ceny produktów i usług, które przedsiębiorstwa albo sprzedają, albo proponują. Tym samym należałoby oczekiwać, że inflacja będzie jeszcze wyższa. Istnieją również branże, które są mocniej narażone na wzrosty cen gazu czy prądu, np. wszystkie branże energochłonne, które w tej chwili po zapowiedziach rządu mogą liczyć na pewne rekompensaty w prowadzeniu działalności. To dobrze, ponieważ uchroni je to przed potencjalnym zamykaniem działalności, a jednocześnie pozwoli nie zwiększać importu z krajów spoza Unii Europejskiej – mówi agencji Newseria Biznes Mariusz Zielonka, ekspert ekonomiczny Konfederacji Lewiatan.
Zwiększenie rekompensat, nad którym pracuje Ministerstwo Rozwoju i Technologii, ma jednak dotyczyć branż energochłonnych. Pozostałe będą musiały zmierzyć się z kolejnymi podwyżkami cen gazu. Jak podaje ekspert Konfederacji Lewiatan, od lipca 2021 do stycznia 2022 roku wzrosły one w cenniku PGNiG o 370 proc. Wprawdzie od ubiegłego tygodnia obowiązuje 25-proc. obniżka stawek opłat za gaz dla przedsiębiorców, ale zdaniem Mariusz Zielonki nie spowoduje ona znaczącej ulgi dla przedsiębiorców.
– Nawet konstrukcja tej obniżki, czyli działanie przez dwa miesiące, jest wprost działaniem po to, żeby ulżyć przedsiębiorcom, którzy wykorzystują gaz głównie do ogrzewania, a nie do produkcji np. żywności czy różnych produktów. Tym samym nic dla przedsiębiorców w tej chwili rząd nie oferuje i ciężko byłoby jeszcze coś zrobić poza wprowadzeniem większych ulg, niż obecnie są proponowane, jeśli chodzi o krótki termin działania i ulgi dla przedsiębiorców – mówi ekspert ekonomiczny.
Jak dodaje, skala podwyżek cen gazu ziemnego w Polsce nie koresponduje z sytuacją na światowych rynkach. Kiedy u nas stawki dla firm wzrosły o 370 proc., na międzynarodowych giełdach wzrost wyniósł 118 proc., a w szczytowym okresie, pod koniec września, sięgnął 243 proc. Eksperci Lewiatana oceniają, że różnice w skali podwyżek mogą wynikać z kilku przyczyn. Jedną z nich są „stosunkowo niskie” wzrosty cen dla klientów indywidualnych – to segment rynku regulowany przez Urząd Regulacji Energetyki, który zatwierdził podwyżki o 54 proc. Druga przyczyna to monopolistyczny charakter państwowego dystrybutora gazu. Trzecia – zmiana sposobu ustalania stawek za dostawy gazu do Polski w kontrakcie z Gazpromem.
– Aby poprawić sytuację przedsiębiorców, w tej chwili powinniśmy się skupić na działaniach przynajmniej średnioterminowych, a nie krótkoterminowych, jak w tej chwili zapowiedział rząd. Jeśli chodzi o długoterminowe działania i ceny gazu, w tej chwili konieczne wydaje się rozluźnienie polityki dotyczącej importu gazu z zagranicy. Przepisy prawa są tak skonstruowane, że w zasadzie żadnej zewnętrznej firmie poza spółką Skarbu Państwa nie opłaca się dostarczanie gazu do polskich przedsiębiorstw. W długim terminie postulujemy więc rozluźnienie tych przepisów, które umożliwiają import gazu i stworzenie konkurencyjnego rynku w Polsce – mówi Mariusz Zielonka.
Podwyżki cen gazu i energii, w opinii ekspertów, będą wpływać na konkurencyjność polskich firm, ale także przedsiębiorstw w całej Europie. Wynika to z polityki klimatycznej UE i limitów dotyczących emisji dwutlenku węgla.
– Ten aspekt konkurencyjności w całej UE jest szeroko dyskutowany w samej Komisji Europejskiej, która wprowadza różne mechanizmy zabezpieczające konkurencyjność przedsiębiorstw. Są kraje na świecie, których nie obowiązują limity emisji dwutlenku węgla do atmosfery, tym samym mogą produkować tyle, ile im się podoba i na jaką skalę im się podoba, tym samym obniżając cenę, co powoduje, że polski przedsiębiorca jest mniej konkurencyjny od tego z zagranicy. Tę sytuację trochę zmieniła pandemia. Przez przerwane łańcuchy dostaw koszty sprowadzenia jakiegokolwiek towaru z zagranicy, a szczególnie z Azji, wzrosły blisko trzykrotnie – podkreśla ekspert.
Nastroje przedsiębiorców w Polsce nie są najlepsze. Dane GUS wskazują, że w grudniu wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w większości obszarów gospodarki kształtował się na poziomie niższym niż w listopadzie. Przykładowo w przetwórstwie przemysłowym spadł w ciągu miesiąca z -10,5 do -12,2, a w budownictwie z -11,9 do -15,4. Najbardziej pesymistyczne oceny koniunktury deklarowali przedstawiciele sekcji zakwaterowania (-27,5) i gastronomii (-14,2). Najlepiej i jednocześnie korzystnie koniunkturę oceniają jednostki z sekcji działalność finansowa i ubezpieczeniowa (+15) oraz informacja i komunikacja (+13,7). Wzrost kosztów jest najczęściej wskazywanym przez firmy negatywnym skutkiem pandemii odczuwanym między wrześniem a listopadem ub.r. Deklarowała tak ponad połowa przedstawicieli wszystkich badanych branż.
– Nasza gospodarka jest napędzana głównie przez bardzo duże firmy, mimo że tych mikro- i małych mamy zdecydowaną większość. Odpowiadają one za blisko 98 proc. w całej gospodarce. W jednostkowych przypadkach ich działalność gospodarcza może się po prostu w tej chwili już nie opłacać, co może się wiązać z zakończeniem działalności, czego już sygnały też dostajemy – podkreśla Mariusz Zielonka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS