Gdy mam do czynienia z filmem czy grą które mają coś wspólnego z Księżycem to z miejsca wyjmuje popcorn albo instaluje. Miałem tak z Deliver Us The Moon, czy też Observation (tam polecieliśmy troszkę dalej niż na Księżyc, ale co tam).
Netflix złapał mnie w sidła zwiastunem, po którym z miejsca obejrzałem pierwsze dwa epizody. Mowa o “The Silent Sea”. Kolejnego dnia pękły dwa kolejne odcinki i w końcu cztery ostatnie gdy film na dobre się rozkręcił.
Mamy tu wizję Ziemi gdzie brakuje wody i jest ona dawkowana obywatelom w ilościach zależnych od statusu społecznego. W takich oto realiach koreańska agencja kosmiczna zwołuje grupę naukowców i astronautów której celem jest udanie się na Księżyc. Znajduje się tam stacja kosmiczna, którą zamknięto w związku z awarią i śmiercią badaczy którzy stacjonowali na niej 5 lat temu. Celem wyprawy jest zdobycie próbek, które są przechowywane na tej właśnie stacji.
Wszystko pięknie tylko jak na dłoni widać, że ktoś nie chce nam podać szczegółów tej misji. Wszystko zaczyna się komplikować już przy samym lądowaniu. A to dopiero początek. Bardzo dobrze dawkowane jest tu napięcie, które stopniowo budzi naszą ciekawość bez tanich jump-scare’ów. Co również zasługuje na uwagę to dosyć „realnie” poprowadzona linia fabularna nie zaś pójście na łatwiznę i wrzucenie choćby hordy obcych.
Film rozkręca się powoli ale niekoniecznie musi to być minus ponieważ buduje dzięki temu napięcie. Pierwszy epizod był dla mnie nieco bolesny bo jest tu kilka znanych twarzy których nie mogłem zapomnieć z innych filmów koreańskich (Squid Game, Crash Landing on You). Przypadła mi za do gustu para głównych bohaterów: kapitana statku oraz pani biolog-naukowca.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS