Poniższa relacja z pobytu w Pensjonacie Uroczysko Zaborek jest większą częścią serii “Miejsca z duszą” prezentującą oryginalne, nieszablonowe propozycje na spędzenie czasu w swoim rytmie, bez pospiechu czy obciążenia otoczeniem masowej turystyki. To miejsca z prawdziwym klimatem, które osobiście odwiedziłem i rekomenduję.
Na początku muszę się Wam do czegoś szczerze przyznać. Im częściej podróżuję za granicę do dużych stolic europejskich, tym bardziej ciągnie mnie do takich miejsc jak Uroczysko Zaborek. Jest w nim coś tak magicznego, co przenosi mnie w zupełnie inny stan umysłu i ducha. Stan wyciszenia, relaksu, czasu dla siebie. To czas na komfort spotkania się z samym sobą na niezwykle malowniczej przyrodniczo przestrzeni. Chce Was więc zabrać w takie miejsce, do którego i Wy zechcecie z pewnością powracać. Uzupełnieniem tego wpisu jest przygotowywana przeze mnie właśnie teraz relacja z Białowieży, gdzie miałem przyjemność spędzić 2 dni przed wizytą w Janowie Podlaskim i jego okolicy. Szczegóły już niebawem na newsletterze, więc tych z Was, którzy jeszcze się nie zapisali, zachęcam gorąco, aby to zrobili. Tym bardziej, że cykl Miejsca z duszą z pewnością będę nadal rozwijał, pokazując Wam fajne miejscówki 🙂
Stworzenie pensjonatu wiąże się z ciekawą historią ocalenia przed unicestwieniem wielu wyjątkowych i zabytkowych budynków. W pewnym momencie właściciele tych terenów zdecydowali o przenoszeniu do Zaborka pięknych, starych, drewnianych obiektów z duszą.
Pensjonat Uroczysko Zaborek prowadzone jest przez ludzi z pasją. I to jest dla mnie gwarantem nie tylko wysokiej jakości usług, ale przede wszystkim domowej atmosfery. Już od samego przyjazdu zadbano o nas. Właściciel, jak na prawdziwego gospodarza przystało, zabrał nas na zwiedzanie Uroczyska. A było co zwiedzać, ponieważ mówimy o obszarze ok. 80 ha. Jest to więc przestrzeń, na której każdy gość znajdzie miejsce dla siebie. Na szczęście daleko Zaborkowi do tłocznych, skomercjalizowanych atrakcji turystycznych, tak popularnych w Polsce i za granicą. Każdy gość ma możliwość skorzystania z praktycznej mapy, pokazującej perełki dawnej architektury oraz inne atrakcje. A jest tego sporo. W Lublinie, jednym z miejsc, które lubię odwiedzać niezależnie od pory roku, jest Muzeum Wsi Lubelskiej. Tuż przy Janowie Podlaskim mamy coś więcej. Skansen, znany mi z Lublina, tutaj zyskuje dodatkowe, niezaprzeczalne walory. To już nie muzeum, bo na czas naszego pobytu okazuje się też być wygodnym, bezpiecznym domem, restauracją ze smacznym jedzeniem, pachnącym żywicą lasem, i miejscem, gdzie mogę realnie odpocząć np. z książką w hamaku.
Zanim jednak trafiłem na hamak, ciągnęło mnie do zwiedzenia każdego zakamarka. A jest co podziwiać.
Przez te wszystkie lata, dwóm pokoleniom gospodarzy udało się przenieść na te wspomniane 80 ha niezwykłe budynki. Ten zabytkowy kompleks starej drewnianej architektury przystosowanej do potrzeb hotelowych, obejmuje między innymi:
Starą Plebanię – w takcie naszego pobytu goszczącą artystów w ramach regularnie organizowanych plenerów malarskich. Ten niezwykły budynek z 1880 r jest często uwieczniany na zdjęciach z Zaborka. Dwa ganki, wewnątrz aż 14 pokoi gościnnych i łączący je wszystkie jeden szczególny, z pięknym, ogromnym piecem. Warto dodać, że każdy pokój ma tu własną nazwę (np. babci, ciotki, koński, muzyczny).
Kilkanaście metrów stąd znajduje się zalew i molo. To stąd rozpościera się wspaniały widok, szczególnie w trakcie malowniczych zachodów słońca. Obrzeża zbiornika porastają, dodające niezwykłego uroku, szuwary.
Wracając w stronę Starej Plebanii, po prawej stronie znajduje się dzika, porośnięta rzęsą wodną sadzawka, która wyjątkowy urok zawdzięcza oplecionym bluszczem mostkom i płotkom z ceramicznymi garnkami. To miejsce upodobały sobie zamieszkujące Zaborek ptaki. Nieco dalej możemy też spotkać ślady żerowania bobrów, szczególnie w okolicach podmokłego olsu.
Nie sposób pominąć górującego nad pozostałymi budynkami, starego kościoła. Nic dziwnego, znajduje się na lekkim wzniesieniu, tuż przy lesie. Zanim został przeniesiony (a warto wiedzieć, że średni czas na relokację znajdujących się tu budynków zajmował ok. 9 miesięcy), został zdesakralizowany, a obecnie wykorzystywany jest głównie do celów konferencyjno-szkoleniowych. Przestrzeń tego dawnego kościoła zaplanowano maksymalnie, dodając do niego dodatkowe podpiwniczenie, które gościło niegdyś elity politycznego establishmentu. To właśnie tutaj prowadzone były rozmowy, mające wpływ na realne zmiany w naszym kraju. Jak dobrze, że obecnie to miejsce jest zupełnie wolne od jakiejkolwiek polityki 🙂 W kościele możemy podziwiać motywy zapożyczone ze znajdującego się niedaleko, Ogrodu Albiczuka. Ten, nazywany często “Nikiforem Podlasia” malarz, prymitywista, malował głównie pejzaże i ogrody. Jego prace cechuje bogata kolorystyka i dbałość o szczegóły.
Równie kolorowy jest wspomniany wcześniej ogród, w którym przy odrobinie szczęścia możecie spotkać pracującą zielarkę. I może tak jak ja , zostaniecie poczęstowani roślinami, o których nawet byście nie pomyśleli, że są jadalne i co ważniejsze… smaczne 🙂 Jak się później przekonacie, Zaborek to miejsce idealne dla rodzin z dziećmi, a jedną z atrakcji, często organizowaną tu dla najmłodszych, jest właśnie spotkanie z zielarką. Czeka więc na nich niezwykle ciekawe doświadczenie i przy tym niezła zabawa.
Nie tylko kościół widoczny jest z daleka. To wiatrak Koźlak jest jednym z najbardziej pożądanych miejsc noclegowych w całym pensjonacie. Przeniesiony w 1998 r, został niedawno zmodernizowany. Od razu widać bardzo praktyczne zagospodarowanie przestrzeni, co niewątpliwie nie jest łatwe w budynkach tego typu. Możecie tu zamieszkać w pokoju młynarza, młynareczki lub znajdującym się najwyżej- pokoju księżniczki (podpytajcie właścicieli skąd ta nazwa :). W salonie i jadalni można podziwiać zachowany mechanizm wiatraka.
Szczególny sentyment mam jednak do Bielonego Dworku. Ten pełen uroku budynek z 1844 roku z sosnowych bali pamięta czasy powstania styczniowego, o czym świadczą znalezione w jego podwalinach zapiski – list powstańców do proboszcza, który miał im dostarczyć ubrania. Dla większości gości Zaborka może kojarzyć się z restauracją. Znajduje się tu również 10 wygodnych pokój, każdy w innym, oryginalnym stylu (my nocowaliśmy w Morskim).
Na szczęście nie przypominają one nudnych pomieszczeń hotelowych. Mają niepowtarzalny charakter dzięki pomysłowym dodatkom, choć w pełni zachowują swoją funkcjonalność. Mają jeszcze jedna dodatkową zaletę. Kiedy już najemy się przepysznym jedzeniem z tutejszej restauracji, będziemy mieli bardzo blisko na sjestę. A uwierzcie mi, tutejsza szefowa kuchni przygotowuje ze swoim zespołem doskonałe jedzenie.
Dość powiedzieć, że codziennie mamy do dyspozycji świeże, przygotowywane lokalnie wędliny, doskonałe przetwory z owoców i warzyw (boska wręcz, marynowana dynia!) i mnóstwo innych przysmaków. Podobnie w trakcie obiadu kolacji. Jest jednak pewna pułapka i sam w nią wpadłem nie raz. Jest tak smacznie, że nie sposób oprzeć się chęci spróbowania raz po raz kolejnych dań. No i słynne parowańce z jagodami. Jeśli Wasze pociechy są niejadkami, zapewniam Was, że pampuchy posmakują im na pewno. Obserwując na wspólnych posiłkach rodziny z dziećmi, nie miałem żadnych wątpliwości, że tu nikt nie ma problemu z apetytem 🙂
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS