Nie bójcie się jednak, bo telewizyjne perypetie “Peacemakera”, osadzone parę miesięcy po wydarzeniach z filmu (tak, jego znajomość jest konieczna, żeby czerpać pełnię przyjemności z oglądania), nie są żadnym tam egzystencjalnym dramatem. To nadal krwawy spektakl, pełen golizny i obsceniczności, lecz sprężyste, energiczne dialogi są tutaj prawdziwym złotem. Nie ma tu jazdy na jałowym biegu, cięta riposta goni ciętą ripostę, a słowa bolą bardziej niż ciosy piąchami. Których, dodajmy, też tu nie brakuje. Bo biją się i strzelają jak na zawołanie.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS