Izabela Kwiatkowska, szefowa Biura Ochrony Zwierząt, działającego w Zielonej Górze i regionie, przyznaje, że Polacy mają ułańską fantazję w konstruowaniu psich bud. I nie są to dobre pomysły. Zdarzało się, że psy spały w lodówce, wannie albo starym piekarniku.
– Nie wiem, kiedy do ludzi coś dotrze? Że zwierzęta też czują, że mają swoje prawa. Dlatego zimą planujemy wzmożone kontrole. Rośnie ilość podejmowanych interwencji. Wyjazdy dotyczą najczęściej niewłaściwych warunków utrzymywania zwierząt – głównie psów na łańcuchach – przyznaje Kwiatkowska. Pod koniec grudnia wolontariusze otrzymali zgłoszenie, że w dzielnicy Zielonej Góry na jednej posesji pomocy potrzebują aż trzy psy.
– Na miejscu zastajemy suczkę w prowizorycznym kojcu, która stoi we własnych odchodach. Buda? Kilka ścianek ze sklejki postawione na drewnianej palecie. Tuż obok pies na krótkim łańcuchu, dalej maleńki psiak przypominający pekińczyka uwiązany na ciężkim łańcuchu. Na widok ludzi chowa się do zapadniętej w ziemi budy. Wokół wszędzie psie kupy – opisuje Kwiatkowska.
Psy nie mogą się napić. Zlizują szron i śnieg, który napadał do garnka. Nie widać śladów pozostawionego jedzenia. Budy nie są ocieplone. Właściciele zapewniają jednak, że warunki są komfortowe, a psy otaczają miłością.
– Przecież dają im jedzenie. Sprzątać nie zamierzają. Spuszczać z łańcuchów – też nie, bo psy uciekną z posesji – wylicza Kwiatkowska. Sprawę kończy bogatą dokumentacją zdjęciową. Po kilku dniach wraca w asyście policji. Ma także decyzję o odebraniu zwierząt podpisaną przez prezydenta miasta.
– Decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności. Psy początkowo reagują lękiem. Nie wiedzą, co je czeka. Nikt ich nie głaskał, nikt nie zabierał ich na spacer. To początek ich nowego życia – tłumaczy Kwiatkowska.
Interwencja animalsów w Zielonej Górze, w jednej wsi odebrano cztery zaniedbane psy Fot. BOZ Zielona Góra
“Jak nas widzą we wsi, proszą, żeby zerknąć do kolejnego sąsiada”
Policjanci asystujący w odbiorze psów proszą wolontariuszy o pomoc. Otrzymali sygnał, że kilkanaście domów dalej jest uwięziony pies. Kilkumiesięczny szczeniak – mieszaniec owczarka przykuty łańcuchem do… dołu w ziemi. Właścicielka? Siedzi pijana.
– Buda zapadła się w ziemię, a otwór jest już zbyt mały, aby pies był w stanie choćby wczołgać się do środka. Na dach budy właścicielka narzuciła stare ubrania, foliowe worki i kołdrę, godzinę przed naszym przyjściem. Pod szmatami jest dziura w dachu. Pies spał na gołej ziemi. W garnkach pusto. Z właścicielką nie ma werbalnego kontaktu. Nie jest w stanie ustać na nogach. Zabraliśmy zmarzniętego i wygłodzonego szczeniaka – mówi Kwiatkowska.
Psy przygotowywane na adopcję w schronisku
Wszystkie cztery psy trafiły do zielonogórskiego schroniska dla zwierząt. Tam zostaną dokładnie zbadane, odrobaczone.
– Wolontariusze zaczną wychodzić z nimi na spacery, przyzwyczajać je do smyczy, dotyku, obecności ludzi. To pierwsze kroki. Kolejne to znalezienie dla naszych psiaków nowych domów i dobrych ludzi, który zapewnią im ciepło i bezpieczeństwo na resztę dni ich psiego życia – mówi Kwiatkowska. A starzy właściciele? Prawdopodobnie staną przed sądem. Sprawę bada zielonogórska policja. BOZ w sprawach zostaje oskarżycielem posiłkowym.
Wolontariusze pracują charytatywnie. Krocie wydają na leczenie odebranych psów i za psie hotele (wiele psów nie może trafić do miejskiego przytuliska red.). Jeśli chcesz im pomóc, może to zrobić tu
Zapisz się na newslettery Wyborczej! Wszystkie newslettery piszą doświadczeni dziennikarze i dziennikarki. Ludzie, nie maszyny. Wybierz interesujące Cię tematy, wpisz swojego maila i czytaj!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS