Paulo Sousa odszedł z reprezentacji Polski i przyjął ofertę brazylijskiego Flamengo. Decyzja Portugalczyka została przyjęta z oburzeniem nie tylko przez kibiców, ale również przez dziennikarzy i ekspertów. Stało się jasne, że kontrakt z selekcjonerem trzeba rozwiązać jak najszybciej, ponieważ nikt nie wyobrażał sobie dalszej współpracy ze szkoleniowcem.
Kasperczak nie ma złudzeń. Polska jest pośmiewiskiem?
Problemem było jedynie to, na jakich warunkach miałoby się to odbyć. Jak informowaliśmy, kontrakt PZPN-u z Paulo Sousą kiepsko zabezpieczał interesy związku. Chodziło głównie o to, że w kontrakcie nie znalazły się zapisy o karach umownych właśnie na wypadek takich sytuacji, gdyby Paulo Sousa chciał nagle dokonać dezercji. Zbigniew Boniek, który zatrudniał Sousę, kilkukrotnie bronił swoich racji, jednak nadal pojawiają się głosy krytyki pod adresem Bońka.
– Przede wszystkim ten, który go zatrudniał, źle skonstruował umowę, czyli były prezes PZPN. Wystarczyło zasięgnąć języka, w jaki sposób Sousa rozstawał się z Bordeaux. To nawet ja, stojący nieco z boku, doskonale wiedziałem, że nie były to normalne okoliczności. Ani historia rozwodu z Bordeaux, ani też pożegnania Portugalczyka z innymi miejscami pracy – powiedział w rozmowie z “Przeglądem Sportowym” były wybitny trener Henryk Kasperczak.
Ostatecznie Cezaremu Kuleszy udało się wynegocjować warunki rozstania z Sousą. Jak informowały media, Portugalczyk ma zapłacić 300 tysięcy euro odszkodowania, dodatkowo w kasie PZPN-u zostaną pieniądze, które normalnie byłyby wypłacone Sousie za kolejne miesiące pracy z kadrą. Niektórzy kibice i dziennikarze uznali to za sukces nowych władz związku. Z tym zupełnie nie zgadza się Kasperczak, ale winą za taki stan rzeczy obarcza Zbigniewa Bońka.
– W Polsce zapanowało dziwne podniecenie i radość, że na odchodne Sousa musiał zapłacić związkowi 300 tysięcy euro odszkodowania. Aż 300 tysięcy! Przepraszam pana, ale nie jestem w stanie powstrzymać głośnego śmiechu! Ludzie z Francji pytali mnie, zanosząc się śmiechem, czy ta “kara” to na pewno 300 tysięcy euro, czy jednak taka, która powinna być, na przykład 30 milionów euro. Zbigniew Boniek jest wiceprezydentem UEFA i nie zna realiów piłki? Że na wysokim poziomie, w klubach czy reprezentacjach, sumy odstępnego i kary za zerwanie kontraktu sięgają 30, 50, a nawet 100 milionów euro? Zbigniew Boniek nie mógł dokonać takiego zapisu? Nikt o tym w PZPN nie pomyślał, nie było żadnej dyskusji o umowie z najważniejszym trenerem w Polsce? No coś tu nie gra. Żart plus skandal. 300 tysięcy euro we Francji trenerzy klubowi zarabiają. Miesięcznie! A tu spływają pochwały, że związek fantastycznie załatwił sprawę, bo Sousa musiał oddać trzysta tysięcy. – mówi Kasperczak.
Kto po Sousie? “Dwóch kandydatów jest naturalnych”
Do rozstrzygnięcia pozostaje najważniejsza kwestia, czyli mianowanie nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Do PZPN-u spływają kolejne kandydatury. Wśród nich są bardzo znane nazwiska jak Fabio Cannavaro, Andrea Pirlo czy Bernd Schuster. Wiele wskazuje jednak na to, że selekcjonerem będzie Polak.
– Nie mamy kłopotu bogactwa, a dwóch kandydatów jest, że tak powiem naturalnych. To Adam Nawałka i Jerzy Brzęczek. Swoje z reprezentacją przeszli, szczególnie ten pierwszy, znają ją. Tylko że w naszej piłce, w kwestiach mianowania selekcjonerów nigdy nie było jasnych, czystych kryteriów, a jakieś układy. Jestem pewien, i to na sto procent, że gdybym ja całe życie mieszkał w Polsce, funkcjonował wyłącznie w naszym piłkarskim środowisku – prędzej, czy później byłbym selekcjonerem. Ale nie wsiąkłem w to, ponieważ życie prywatne i zawodowe dzieliłem z Francją – powiedział były szkoleniowiec m.in. Wisły Kraków.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS