Tak brzmi dzisiejszy komunikat prokuratury, która skierowała kolejny już wniosek o odebranie marszałkowi Senatu Tomaszowi Grodzkiemu immunitetu (poprzedni Senat pozostawił bez dalszego biegu, powołując się na błędy formalne).
Co konkretnie prokuratura zarzuca Tomaszowi Grodzkiemu i dlaczego tak bardzo zależy jej, aby dopaść opozycyjnego marszałka? Przypominamy w kolejności chronologicznej najważniejsze momenty długiej nagonki na marszałka Senatu.
13 października 2019. Opozycja przejmuje Senat
Aby zrozumieć dzisiejszą kampanię oszczerstw skierowaną przeciwko Tomaszowi Grodzkiemu, trzeba cofnąć się do roku 2019, kiedy to odbyły się wybory parlamentarne. PiS-owi udało się wprawdzie obronić większość z Sejmie, ale utracił Senat – dzięki wspólnej liście i ordynacji wyborczej z jednomandatowymi okręgami kandydatom popieranym przez opozycję udało się uzyskać 51 na sto miejsc w Izbie Wyższej.
Po miesięcznych negocjacjach liderzy opozycyjnych ugrupowań – Grzegorz Schetyna z Koalicji Obywatelskiej, Włodzimierz Czarzasty z Lewicy i Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL-u – ogłaszają, że wspólnym kandydatem na marszałka będzie senator Tomasz Grodzki, polityk Platformy Obywatelskiej, zasiadający w Senacie od 2015 r.
Czytaj też: Sprawa lex TVN to kolejny sygnał, że PiS słabnie. Tych problemów nie da się już zagadać
Grodzki zdradził wcześniej, że tuż po wyborach PiS kusił go teką ministra zdrowia (Grodzki jest z wykształcenia chirurgiem).
– Mogę być w kręgu zainteresowania PiS ze względu na program ratowania ochrony zdrowia. Jednak przede wszystkim chodzi tu o arytmetykę – mówił w Radiu Plus. – Nie muszę dodawać, że uważam się za człowieka przyzwoitego, więc grzecznie odmówiłem.
13 listopada 2019. Rusza machina oszczerstw wobec Grodzkiego
– Próbowano mnie na początku przekupić, potem próbowano na podbierać senatorów, teraz przyjęto taktykę podstępnego zastraszania – wyliczał w marcu 2021 r. marszałek Grodzki, odnosząc się do kampanii oszczerstw przeciwko swojej osobie.
Rozpoczęła się ona 13 listopada 2019 r., gdy dla PiS stało się jasne, że z Grodzki nie pójdzie na żadną współpracę. Co więcej, właśnie tego dnia nowy marszałek poinformował dziennikarzy, że zamierza skorzystać ze swojego konstytucyjnego prawa i wygłosić w TVP orędzie do narodu (wygłosił je dzień później, obiecując uczynienie z Senatu „kuźni dobrego prawa”).
Czytaj też: Ziobro wygrywa. Polska przegrywa w 2021 i będzie przegrywała dalej
Sygnał do ataku rzucił szczeciński radny wybrany z listy PiS Dariusz Matecki, udostępniając opublikowany dzień wcześniej wpis prof. Uniwersytetu Szczecińskiego Agnieszki Popieli. 12 listopada 2019 r. Popiela napisała: „Masakra. Pan profesor Grodzki kandydatem na marszałka Senatu. Jak moja Mama umierała, to trzeba było dać 500 dolarów za operację. Podobno na czasopisma medyczne. Faktury ani rachunku nie dostałam. Nigdy tego nie zapomnę”.
„Panie Marszałku, ustosunkuje się Pan do tych zarzutów Pani Agnieszki Popieli?” – pyta na Twitterze Matecki. Temat szybko podchwytują prorządowe media. O „poważnych zarzutach” wobec Grodzkiego mówią też „Wiadomości” TVP, tuż przed jego orędziem. Wkrótce o zarzutach wobec Grodzkiego huczy cały prawicowy internet.
Tymczasem Popiela zaczyna wycofywać swoje zarzuty. „Szanowni Państwo. Ponieważ mój wpis wywołał dyskusje, wyjaśniam: Pan prof. T. Grodzki to wybitny torakochirurg, który pomógł mojej śp. Mamie. Dzięki niemu miała łatwiejszą śmierć i za to jestem wdzięczna” – napisała na Facebooku we wpisie (dostępnym tylko dla znajomych).
Później tłumaczyła, że wpłacone 21 lat temu 500 dolarów było datkiem na fundację, i że nikt nie uzależniał tej wpłaty od przeprowadzenia operacji. „To nie było tak, że to był warunek. Ja czułam presję” – tłumaczy na antenie Radia Szczecin.
4 grudnia 2019. Prokuratura wszczyna śledztwo
Podstawą wszczęcia śledztwa nie był wpis prof. Popieli, a zawiadomienie o podejrzeniu korupcji złożone przez pomorskiego radnego PiS Karola Guzikiewicza. Polityk złożył zawiadomienie do CBA na podstawie maila, jakiego miał otrzymać od kobiety, która zapłaciła rzekomo za operację ojca 2 tys. zł.
Oskarżająca Grodzkiego kobieta pozostała anonimowa, nie wiadomo też, kiedy miało dojść do przestępstwa. Sam Guzikiewicz w połowie listopada publicznie oskarżył marszałka o „branie łapówek”. Trzy tygodnie później tłumaczył, że była to „satyra, mogąca sugerować nieprawdziwe informacje”, a wniosek do CBA skierował, aby „sprawdzić informację w celu uniknięcia pomówień”.
Śledztwo CBA musi iść jednak opornie, bo na początku stycznia Biuro publicznie obiecało „amnestię” dla każdego, kto wręczył łapówkę Grodzkiemu i chciałby na niego donieść.
Dwa dni wcześniej Radio ZET nagłośniło relację byłego pacjenta Grodzkiego, według którego nieznany mężczyzna oferował mu 5 tys. zł za fałszywe oskarżenie marszałka. „Tak się zdenerwowałem. Powiedziałem: »Niech pan stąd wychrzania, i to szybko!« – relacjonował 90-letni Tadeusz Staszczyk.
22 marca 2021. Prokuratura składa wniosek o uchylenie immunitetu
Po 15 miesiącach śledztwa Prokuratura Regionalna w Szczecinie skierowała do Senatu wniosek o uchylenie immunitetu dla marszałka Tomasza Grodzkiego. Pomimo imponującej liczby przesłuchanych świadków („Gazeta Polska” twierdzi, że było ich aż 180), kilkudziesięciu przeszukań oraz obietnicy amnestii dla informatorów śledczy dokopali się tylko do „pięciu zdarzeń” mogących skutkować odpowiedzialnością karną.
A to i tak – jak mówił rzecznik szczecińskiej prokuratury, prok. Marcin Lorenc – „przy założeniu, że wyczerpują one znamiona przestępstwa, a sąd uzna, że są na to przestępstwo dostateczne dowody”. Oznacza to, że sąd może uznać dowody za zbyt słabe, by w ogóle wszcząć proces.
Do skierowania wniosku doszło w czasie, gdy PiS zmagał się z kryzysem wizerunkowym wokół prezesa Orlenu Daniela Obajtka. Zaledwie kilka dni wcześniej posłowie Koalicji Obywatelskiej zaapelowali do Najwyższej Izby Kontroli o prześwietlenie spółek, związanych z Obajtkiem.
Czytaj też: Żona Morawieckiego wyprzedaje majątek we Wrocławiu
W połowie kwietnia władze Senatu odesłały prokuraturze wniosek o uchylenie immunitetu z wezwaniem do uzupełnienia braków formalnych. Zdaniem senackich prawników uzasadnienie i treść żądania były niespójne, a wniosek podpisał zastępca prokuratora generalnego, bez wymaganego upoważnienia swojego zwierzchnika.
19 października prokuratura wysłała drugie pismo. „Był to dokładnie taki sam wniosek, bez żadnych zmian” – twierdził później w rozmowie w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz. Dlatego Senat pozostawił wniosek bez dalszego biegu.
Grudzień 2021. Prokuratura chce ścigać Borusewicza i przygotowuje nowy wniosek
Decyzja Borusewicza rozjuszyła prokuraturę, która w połowie grudnia zarzuciła wicemarszałkowi Senatu „przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej” (grozi za to do 10 lat więzienia).
Sprawę skomentował wówczas sam Grodzki. – To nie jest nasza wina, że prokuratura dwukrotnie nie potrafiła prawidłowo przygotować wniosku – powiedział na konferencji prasowej w Katowicach. – Wprowadzone procedury są całkowicie zgodne z regulaminem Senatu. Nie mamy sobie tutaj nic do zarzucenia.
Najwidoczniej Ziobro nie chciał czekać na decyzję sądu w sprawie oskarżeń pod adresem Borusewicza, bo dziś skierował kolejny wniosek o odebranie immunitetu.
– Wniosek jeszcze nie dotarł do Senatu – powiedział „Wyborczej” Grodzki. – Jak tylko dotrze i będzie spełniał wszystkie wymagane kryteria formalne, zostanie skierowany do komisji regulaminowej.
Czytaj też: Jak marszałek Senatu stał się wrogiem numer jeden dla PiS i sprzyjających władzy mediów
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS