„Nie przywiązywałbym się do rozwiązań prawnych przyjmowanych w systemach czy to rosyjskim czy białoruskim. One nie mają większego znaczenia. W tej chwili służą pewnym operacjom wizerunkowym. Istota gry o władzę rozstrzygnie się w oparciu o zupełnie inne reguły” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog, wykładowca UŁ.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Koniec ery Łukaszenki? Jest projekt zmian w konstytucji Białorusi. Jeden z zapisów mówi o ograniczeniu kadencji prezydenckich
wPolityce.pl: Jak ocenia Pan Profesor projekt nowej białoruskiej konstytucji, która ma ograniczyć liczbę prezydenckich kadencji, ale jednocześnie mówi o braku odpowiedzialności za działania podejmowane w czasie trwania jego kadencji?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Myślę, że to są manewry pijarowskie, bez istotnego znaczenia. Wiemy, że w tym systemie rządzi nie prawo, tylko wola panującego w danym momencie. W związku z tym to w tej chwili jest pewne manewrowanie wobec opinii publicznej, natomiast o niczym w przyszłości nie rozstrzygnie. Nie przywiązywałbym do tego większej wagi.
Czy w Pana ocenie jest realny scenariusz, w którym Alaksandr Łukaszenka po zakończeniu kadencji prezydenta przeszedłby na inne, ważne stanowisko, gdzie dalej dzierżyłby władzę?
Mieliśmy taki przykład z Putinem, kiedy on przez pewien czas był premierem, a nic to nie zmieniało w istocie układu sił, więc w takim rozumieniu jest to wyobrażalne, choć trudne. Wydaje mi się, że Łukaszenka w tej chwili jest w pozycji równi pochyłej, jego potencjał spada i nie z uwagi na czynniki wewnętrzne, bo te zdołał stłumić, tylko z uwagi na plany rosyjskie i to raczej Moskwa będzie decydowała kim i czy w ogóle on będzie w przyszłości, i jakiej przyszłości.
Istota moim zdaniem jest taka, że Moskwa potrzebuje spokoju na Białorusi. Ten spokój jest łatwiej osiągnąć bez Łukaszenki, niż z Łukaszenką. Taki jest interes imperialny Rosji. Trzeba społeczeństwo jakoś uspokoić i ten manewr na zasadzie wymiany przywództwa by taki efekt dał, z punktu widzenia Moskwy pożądany. Ale jest i drugi aspekt tej kwestii, a mianowicie w tym rzadkim przypadku interes imperialny Rosji jest sprzeczny z interesem klanowym siłowików rządzących na Kremlu, których symbolizuje Putin, a w ich interesie nie leży z kolei tworzenie choćby pozoru wrażenia, że bunt ulicy wymusza ostatecznie zmianę władzy. W związku z tym nie przewiduję, żeby to ta „lege artis” nawet przy tym cudzysłowie, bo to prawo jest tworzone, po to jest scenariusz, a nie odwrotnie. Myślę, że to będzie bardziej na zasadzie mafijnej rozgrywanej niż na zasadzie konstytucji.
Czy ta nowa konstytucja może stanowić swoisty spadochron dla Łukaszenki?
Może tak sobie on wyobrażać, ale nie wydaje mi się po prostu dlatego, że w tego typu systemach jakiekolwiek prawo – dobre czy złe, podstawowe czy uboczne – nie rządzi. Rządzi sytuacja w danym momencie i kiedy nadejdzie kryzys władzy i ktoś podejmie decyzję o jego usunięciu, to go usunie prawem czy „lewem”. Poza tym nie przywiązywałbym się do rozwiązań prawnych przyjmowanych w systemach czy to rosyjskim czy białoruskim. One nie mają większego znaczenia. W tej chwili służą pewnym operacjom wizerunkowym. Istota gry o władzę rozstrzygnie się w oparciu o zupełnie inne reguły.
Czy ta zmiana konstytucji, o ile do niej dojdzie, jest w stanie cokolwiek zmienić w relacjach Białorusi z Unią Europejską? Czy nie jest obliczona na łagodzenie tych relacji?
Nie. Myślę, że nie. Oczywiście, gdyby ktoś z kolei w UE podjął decyzję o łagodzeniu relacji, to może zacząć udawać, że to ma jakieś znaczenie, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek na serio potraktował to poważnie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS