Jak twierdzi Małgorzata Kocik-Kowalczuk, nauczycielka plastyki w podstawówce przy ul. Schillera na częstochowskiej Północy, marzenia mogą być różne. – Ja osobiście chciałabym kiedyś zaśpiewać w Carnegie Hall lub Metropolitan Opera. To marzenie najprawdopodobniej się spełni, jeśli będę o nim myśleć, jedząc nasze magiczne pierniczki. Ktoś marzy o sukcesie sportowym – proszę bardzo, spełni się. Ktoś o naukowym – to samo. Nasze pierniczki mają moc.
Pierniczki powstały zamiast jadalnej szopki, choć to w szkole już 20-letnia tradycja. Najpierw w gimnazjum nr 3, a po połączeniu – w SP 48 Kocik-Kowalczuk tworzy ze swoimi uczniami szopki z wyłącznie jadalnych elementów. Święta Rodzina bywała więc np. z marcepana i żelków.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS