A A+ A++

Thomas (Keanu Reeves) jest zatrudnionym w topowej korporacji architektem wirtualnych światów. To on stworzył grę komputerową „Matrix”, która dwadzieścia lat wcześniej zdobyła wszystkie możliwe nagrody w branży. Ale dziś na myśl o tym, że ma ponownie wkroczyć w świat Matriksa (szefowie zażyczyli sobie sequela), dostaje ataku paniki.

„Matrix”, jakiego nie znaliście: zabawny i nostalgiczny

W jednych z pierwszych scen filmu widzimy więc Keanu Reevesa na kozetce. Analityk (nowy w obsadzie „Matrixa” Neil Patrick Harris) usiłuje mu wytłumaczyć, że obrazy, które czasem do niego wracają to nie wspomnienia, tylko chory umysł płatający figle. Thomas nigdy przecież nie był ludzką bateryjką, z której energię czerpały maszyny, gdy przejęły władzę nad światem. Nigdy nie brał udziału w żadnej rebelii. Nie spotkał Morfeusza ani Trinity, bo Morfeusz i Trinity to tylko postaci w wykreowanym przez niego świecie fantazji. Diagnoza wydaje się prosta: Thomasowi Andersonowi od przedawkowania czasu spędzonego przed ekranem granica między światem realnym i wirtualnym po prostu się zatarła. Czy aby na pewno?

Matrix Zmartwychwstania


Matrix Zmartwychwstania

Fot.: materiały prasowe/Warner Bros Polska

Punkt wyjścia nowego „Matrixa” to tylko początek przewrotnej zabawy Lany Wachowski (tym razem stanęła za kamerą sama) z symboliką pierwszych części sagi. Bo „Matrix Zmartwychwstania” to nie jest tylko kontynuacja losów bohaterów znanych z poprzednich części (choć to także), ale momentami bardzo zabawna, a w całości szalenie nostalgiczna rozprawa z tym, na czym polegał fenomen serii i dlaczego „Matrix” miałby nas obchodzić dzisiaj.

No właśnie. Powinien nas w ogóle obchodzić? Moim zdaniem bardzo. To nie jest kolejny popcornowy blockbuster, ale filmowa łamigłówka, której bliżej to nowego „Twin Peaks” Davida Lyncha niż marvelowskich nawalanek.

Z wielką ostrożnością, by nie zdradzić żadnych wątków fabularnych, powiem tylko, że „Matrix Zmartwychwstania” kapitalnie diagnozuje, czym dziś jest zagrożenie ze strony maszyn. Jak energia, którą wkładamy w nieustanne postowanie, komentowanie i lajkowanie nakręca horror naszych czasów i tworzy z ludzi armię botów gotowych ruszyć do walki z każdym, kto chciałby zakłócić ich przyjemne życie w ignorancji.

Keanu Reeves jako Neo jest i bohaterem i przegranym

Pierwszy film z serii „Matrix” na nowo zdefiniował w 1999 roku kino sci-fi. Z zapierającymi dech w piersiach efektami specjalnymi, niewiarygodnie gęstą, wielowarstwową fabułą oferował coś, czego kinomani nie widzieli wcześniej na dużym ekranie.

'The Matrix' Movie Stills


‘The Matrix’ Movie Stills

Fot.: ZUMA Press/Entertainment Pictures/ZUMAPRESS.com / Zuma

Dwie kontynuacje, „Matrix Rewolucje” i „Matrix Reaktywacja” tak naprawdę powielały niestety tylko schemat oryginału, obawiając się wkraczania na nowy grunt.

Robi to dopiero Lana Wachowski w „Matrix Zmartwychwstania”. Keanu Reeves jako Neo jest i bohaterem, i przegranym. Jego charakteryzacją jest… brak charakteryzacji. Nosi T-shirt i dżinsy, na twarzy ma kilkudniowy zarost, zmierzwione długie włosy. Wygląda jak zwykły gość, łapiący chwilę przerwy między podwózką dzieci do przedszkola, a zakupami w supermarkecie. Carrie-Anne Moss też najpierw poznajemy nie jako Trinity, ale Tiffany – żonę i mamę trójki dzieciaków. Agent Smith dostaje nową twarz, znanego z „Mindhuntera” Jonathana Groffa. Rola Morfeusza została nie tyle obsadzona na nowo, co przeprogramowana – w Morfeusza 2.0 wciela się wspaniale Yahya Abdul-Mateen II.

Matrix Zmartwychwstania


Matrix Zmartwychwstania

Fot.: materiały prasowe/Warner Bros Polska

Są też i zupełnie nowe postacie, z których na pierwszy plan wybija się Bugs ( Jessica Henwick), urocza pankówa, która spędza dużą część filmu, ponownie oglądając wydarzenia z oryginalnego „Matrixa”. Zgadza się, „Matrix Zmartwychwstanie” obficie cytuje sceny z oryginału. Czerwona pigułka, niebieska pigułka, „podążaj za białym króliczkiem” są powracającymi w nowej części elementami świata przedstawionego w poprzednich filmach. Fani serii świetnie je znają? Ale czy na pewno? A może nie?

A może tak im się tylko wydawało?

Czytaj też: „Matrix” wraca do kin. Czy grozi nam bunt inteligentnych maszyn?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDworcowy tunel znów będzie otwarty
Następny artykuł„Wieści Regionalne” z Powiatu Łaskiego (video)