Zakończyła się 12. seria spotkań siatkarskiej PlusLigi sezonu 2021/2022, która była zarazem ostatnią przed nadchodzącymi Świętami Bożego Narodzenia. Podczas jej trwania połowę spotkań wygrali goście, dwa mecze zakończyły się w trzech setach oraz byliśmy świadkami jednego tie-breaka. Wartym odnotowania jest również fakt, iż zwycięstwa odniosły dwie drużyny, które są czerwoną latarnią ligi, zarówno pod względem miejsca w tabeli, jak i również w statystyce wygranych meczów. Mowa tutaj o prowadzonej przez trenera Daniela Plińskiego Stali Nysa oraz drużynie dowodzonej przez Andrzeja Kowala MKS-ieŚlepsku Malow Suwałki.
Najciekawszymi spotkaniami były jednak starcia: Cerradu Enei Czarnych Radom przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi, Projektu Warszawa z Indykpolem AZS-em Olsztyn oraz- bełchatowskiej PGE Skry z GKS-em Katowice i Asseco Resovii Rzeszów z Aluronem CMC Wartą Zawiercie.. W tabeli na pierwszym miejscu pozostała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która odniosła 13. ligowe zwycięstwo w sezonie, natomiast najsłabszą drużyną rozgrywek pomimo wygranej w tej kolejce, nadal pozostaje Stal Nysa.
12. seria gier w PlusLidze rozpoczęła się w piątkowy wieczór starciem PGE Skry Bełchatów przeciwko GKS-owi Katowice, który walczył z gospodarzami przez pierwsze trzy sety jak równy z równym, wygrywając nawet za sprawą dobrej skuteczności jednego z liderów zespołu Jakuba Jarosza drugą partię 25:19. Należy zaznaczyć również, że premierową odsłonę podopieczni trenera Grzegorza Słabego przegrali po walce 22:25, a trzecią 20-25. Sił nie starczyło na czwartą część meczu, w której siatkarze ze stolicy Górnego Śląska zagrali nomen-omen… słabo, przegrywając 16:25 po serii na zagrywce reprezentanta Estonii Roberta Tähta, oraz licznych błędach własnych.
Warto podkreślić, że wspomniany Estończyk oraz reprezentant Iranu Milad Ebadipour zdobyli po 14 punktów dla drużyny Slobodana Kovacia, tyle co Jakub Jarosz dla siatkarzy Grzegorza Słabego. Jak można wywnioskować z meczowych statystyk, katowiczanie nie powinni tego meczu przegrać za 0 punktów, ponieważ udało im się postawić cztery bloki na bełchatowskiej drużynie, i mieli dokładnie tylu zawodników z dwucyfrowym dorobkiem punktowym, co PGE Skra, bo trzech. Obiektywnie trzeba powiedzieć, że zadecydowała lepsza dyspozycja dnia ekipy z województwa łódzkiego. MVP meczu został Mateusz Bieniek. 27-letni środkowy zespołu z miasta węgla brunatnego zdobył 19 punktów w meczu, notując blok w ważnym dla podopiecznych serbskiego trenera momencie.
– Uważam, że przez trzy sety graliśmy bardzo dobrą siatkówkę przeciwko jednej z czterech najlepszych drużyn w lidze. To są znakomici zawodnicy, a my przeciwstawiliśmy im się dobrą zagrywką i blokiem, dotknęliśmy wiele piłek w obronie. Oczywiście jesteśmy zawiedzeni, bo mogliśmy wywalczyć w tym meczu chociaż jeden punkt, ale taka jest siatkówka. Nasi rywale bardzo dobrze otworzyli czwartego seta i ciężko nam było ich dogonić. Myślę jednak, że możemy być zadowoleni z poziomu, na jakim graliśmy – skomentował na gorąco porażkę drużyny z Katowic jej siatkarz, Gonzalo Quiroga. Do przebiegu potyczki odniósł się również libero PGE Skry Bełchatów, Kacper Piechocki. – Spodziewaliśmy się, że katowiccy siatkarze zagrają dobrze, bo już w tym sezonie pokazali, że potrafią grać, czy to z Warszawą, czy z Rzeszowem. Cieszymy się bardzo, że przetrwaliśmy ciężkie momenty i nie straciliśmy punktu. Ostatni mecz w tym roku przed własną publicznością zakończyliśmy zwycięstwem, więc to taki pozytyw z tego dnia – ocenił występ swej ekipy.
W sobotę odbyły się dwa spotkania. Najpierw na rzeszowskim Podpromiu miejscowa Asseco Resovia podejmowała siatkarzy Aluronu CMC Warty Zawiercie, natomiast w Jastrzębiu-Zdroju miejscowy KS Jastrzębski Węgiel mierzył się z Czarnymi Radom.. Jeśli chodzi o spotkanie w Rzeszowie, to od początku jego trwania siatkarze gospodarzy prowadzeni przez byłego już selekcjonera reprezentacji Słowenii, Alberto Giulianiego mieli problemy w przyjęciu zagrywki, co skutkowało blokowaniem kolejnych ataków, bądź ich bronieniem. Ostatecznie dwie pierwsze partie wygrali goście z Zawiercia 25:15 i 25:20 i gdy wydawało się, że mecz zamknie się w trzech setach, rzeszowianie za sprawą dobrej gry słoweńskiego środkowego Jana Kozamernika, zdołali poderwać się do walki, wygrywając seta 25:18 i przedłużając swe szanse na dobry dla siebie wynik.. Był to jednak tylko przebłysk formy siatkarzy z Podkarpacia, którzy czwartą odsłonę przegrali 22:25 i całe spotkanie 1:3, notując siódmą porażkę w obecnej ligowej kampanii.
MVP meczu został wybrany portugalski rozgrywający „Jurajskich rycerzy” z Zawiercia, Miguel Tavares. Najskuteczniejszym graczem w zespole gospodarzy był natomiast reprezentant Serbii Uroš Kovacević, który punktował 23 razy. Równe „oczko”, bo 21 punktów na swym koncie zdobył natomiast reprezentant Polski Dawid Konarski. Wśród gospodarzy najlepiej punktującym siatkarzem był reprezentant Belgii, Sam Deroo, który zdobył 13 oczek. – Nawet gdy nie gram świetnie, bo uważam, że dzisiaj nie zagrałem dobrego spotkania. Może pierwsze dwa sety były lepsze, ale później to nie był mój najlepszy mecz. Chłopaki z zespołu są jednak niesamowici, ciągle wspierali mnie i pomagali kończyć ważne piłki. To był zespołowy wysiłek. Jesteśmy zmęczeni, to koniec roku, więc każdy jest zmęczony. Przyjechaliśmy tu jednak z konkretnym celem i go zrealizowaliśmy – powiedział po zakończonym pojedynku reprezentant Portugalii, wspomniany Miguel Tavares. – Nie wiem co się dzieje w niektórych momentach z naszą grą. Trudno to wytłumaczyć. Wciąż szukamy drogi jak wyjść z tych trudniejszych sytuacji, kiedy gra się nam nie układa. Nie pozostajemy nam nic innego jak trzymać się razem i walczyć o to, żeby gra i wyniki były lepsze – podsumował z kolei grę Asseco Resovii Rzeszów jej estoński środkowy, Timo Tammemaa.
Drugie spotkanie to wspomniana potyczka jastrzębsko-radomska. Był to jeden z dwóch meczów w tej kolejce, zakończony w trzech setach. Zwyciężyli gospodarze z Jastrzębia-Zdroju. Zawodnicy z Radomia walczyli tak naprawdę tylko w trzecim secie, co i tak może być uznane przez nich za wielki sukces, ponieważ podnieśli się po przegranej drugiej partii 9:25. Dobra gra liderów zespołu ze Śląska, Tomasza Fornala i Jana Hadravy, pozwoliła ekipie prowadzonej przez Andreę Gardiniego zgarnąć komplet punktów. Ten pierwszy otrzymał statuetkę dla najbardziej wartościowego zawodnika meczu (MVP), ten drugi punktując czternastokrotnie, był najskuteczniejszym graczem zespołu mistrzów Polski. Najlepszym siatkarzem ekipy Jakuba Bednaruka był Santana, ale jego 10 oczek okazało się niewystarczające, aby urwać choćby seta mistrzowi Polski. – Trochę nam ten trzeci set uciekł. Na pewno szkoda, że straciliśmy koncentrację. W żaden sposób nie obwiniałbym Rafała Szymury i Eemiego Tervaporttiego, bo to są zawodnicy z bardzo wysokiej półki. Wiem, że może to wyglądać tak, jakby wynik tej trzeciej odsłony był ich winą, ale nikt nie powinien tak myśleć, bo po prostu straciliśmy na chwilę koncentrację jako cała drużyna – przyznał po spotkaniu jego MVP Tomasz Fornal.
W niedzielę odbyły się trzy rywalizacje. Najpierw w Warszawie miejscowy Projekt podejmował siatkarzy olsztyńskiego Indykpolu AZS, następnie w Kędzierzynie-Koźlu Grupa Azoty ZAKSA mierzyła się z lubińskim Cuprum, a MKS Ślepsk Malow Suwałki grał w Gdańsku z ekipą tamtejszego Trefla. Jeśli chodzi o pojedynek w stolicy, był to jedyny mecz, w którym mieliśmy rozegrane pięć setów. Drużyny grały dobrze co drugą partię. Gdy wygrywali gospodarze, robili to w przekonującym stylu, zarówno w pierwszej, jak i trzeciej partii. Olsztynianie wygrywając sety, mocno się męczyli. W tie-breaku dała o sobie znać znakomita dyspozycja najskuteczniejszego w stołecznej drużynie, a zarazem MVP meczu, Bartosza Kwolka, który zdobył 27 punktów. Ekipę z Warmii do zwycięstwa próbował prowadzić jej kapitan, reprezentant Holandii Robbert Andringa, ale jego 16 punktów okazało się zbyt małym kapitałem, aby pokonać siatkarzy Andrei Anastasiego. – Mogliśmy pokazać jeszcze więcej, ale i tak cieszymy się, że przynajmniej jeden punkt wywozimy z trudnego terenu w Warszawie – powiedział po porażce w tie-breaku z Projektem młody przyjmujący Indykpolu AZS-u Olsztyn, Wiktor Janiszewski.
Drugi niedzielny mecz to potyczka pomiędzy ZAKSą Kędzierzyn-Koźle, a Cuprum Lubin. Gracze Pawła Ruska w starciu z wicemistrzami Polski nie byli faworytem, natomiast przez pierwsze dwa sety nieustępliwie walczyli. Pierwszą odsłonę przegrali 23:25, natomiast już drugą po dobrej grze zwłaszcza w elemencie blok-obrona wygrali 25:22. To było jednak wszystko, na co Cuprum było stać w tym starciu. Pozostałe dwa sety padły łupem gospodarzy z Kędzierzyna-Koźla, odpowiednio 25:19 i 25:18 i to podopieczni rumuńskiego szkoleniowca Gheorge Cretu mogli cieszyć się z 13 zwycięstwa w sezonie. MVP meczu został zdobywca 25 punktów dla Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Kamil Semeniuk, który po meczu nie krył zadowolenia z wyniku, jaki siatkarze z ulicy Mostowej osiągnęli w obecnej części sezonu. – Każdy z nas brałby w ciemno taki rezultat po pierwszej części fazy zasadniczej. Osobiście nie spodziewałem się, że uda nam się zakończyć ją z kompletem zwycięstw. Jesteśmy zadowoleni z faktu, że do tej pory jesteśmy niepokonani w lidze. Mam nadzieję, że ta passa będzie trwała jak najdłużej – przyznał 25-latek..
Trzecim niedzielnym starciem był mecz gdańskiego Trefla z przedostatnim w tabeli MKS-em Ślepskiem Malow Suwałki. Ku zaskoczeniu kibiców z Trójmiasta goście wygrali 3:1, przechylając szalę zwycięstwa na swą korzyść w decydujących fazach setów na przewagi, z wyjątkiem oczywiście przegranego trzeciego. Bardzo dobrą robotę na zagrywce wykonywał Przemysław Smoliński, który zdobył dwa punkty serwisem, ale prawdziwym liderem zespołu prowadzonego przez trenera Andrzeja Kowala był Paweł Halaba. Uczestnik Ligi Narodów siatkarzy z 2017. roku punktował 19-krotnie w meczu, zostając jego MVP.
12. serię gier zakończyło starcie w Lublinie, gdzie miejscowy LUK podejmował Stal Nysa. Siatkarze gospodarzy mylili się w poszczególnych elementach gry w najważniejszych momentach meczu, co sprawiło, że przegrali 0-3, a dla Stali Nysa było to pierwsze zwycięstwo w sezonie. Najskuteczniejszym graczem w ekipie gospodarzy był zdobywca 23 punktów, a także MVP meczu, Wassim Ben Tara, natomiast wśród gości 19 oczek na swym koncie mógł zapisać nierówny w swej grze przeciwko zawodnikom trenera Plińskiego Bartosz Filipiak. W tabeli PlusLigi prowadzi Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która rozegrała 13 spotkań (mierzyła się awansem z Jastrzębskim Węglem). Podopieczni Gheorge Cretu mają na swym koncie 37 punktów, o pięć więcej od drugich jastrzębian. Tabelę zamyka drużyna Stali Nysa. Gracze Daniela Plińskiego do tej pory zdobyli 6 punktów, ale ostatnie zwycięstwo może pozwolić im bardziej optymistycznie patrzeć w plusligową przyszłość.
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS