A A+ A++

fot. PRESSFOCUS – plusliga.pl

Indykpol AZS Olsztyn do Warszawy przyjechał bez jednego ze swoich liderów – Torey’a DeFalco. Pomimo tego siatkarze prowadzeni przez Marcina Mierzejewskiego wygrali premierową odsłonę i chociaż gospodarze rozbili AZS w drugiej partii, to ostatecznie o wyniku spotkania decydował tie-break. W nim lepsi okazali się siatkarze stołecznego zespołu. 

Bez kontuzjowanego Toreya DeFalco oraz Taylora Averilla rozpoczęli olsztynianie to spotkanie. Gospodarze szybko wyszli na dwupunktowe prowadzenie w czym duża zasługa Bartosza Kwolka, który był wiodącą postacią w ataku. Dodatkowo dołożył do tego asa serwisowego i zrobiło się 7:4. Jednak goście dobrze zagrali blokiem oraz w kontrataku, dzięki czemu nawiązali kontakt punktowy. Chwilę potem Wiktor Janiszewski trafił z szóstej strefy i zrobiło się po 10. Od tego momentu dwa błędy Akademików sprawiły, że warszawianie ponownie uciekli im na trzy ,,oczka”, ale trzy dobre zagrania Robberta Andringi doprowadziły do wyrównania. Miejscowi nie potrafili zrobić przejścia i utknęli w jednym ustawieniu. Dopiero atak z prawego skrzydła Dušana Petkovicia serię tą przerwał, ale było już 15:17. Dodatkowo Szymon Jakubiszak dołożył asa serwisowego i w końcówce seta sytuacja graczy Indykpolu AZS była wyśmienita. Jednak seria bloków na Mateuszu Porębie potwierdziła, że w siatkówce nie ma bezpiecznych różnic. Kiedy zrobiło się 21:21 wydawało się, że końcówka będzie wyrównana, ale nic bardziej mylnego. Tym razem zablokowany został Michał Superlak oraz Igor Grobelny i ostatecznie pierwszego seta wygrali przyjezdni 25:21.


Słaba skuteczność w ataku oraz przyjęciu po stronie miejscowych nie napawała ich sympatyków optymizmem. Niemniej Andrea Anastasi postanowił wymienić rozgrywającego. Zmiana ta przyniosła wiele dobrego, gdyż to po dwóch asach serwisowych Jaya Blankenau’a było 9:4, a gdy po przerwie olsztynianie odebrali jego serwis na drugą stronę siatki kontrę wykorzystał Dušan Petković. Skuteczność obu drużyn mocno się zmieniła – gracze Projektu zaczęli kończyć posyłane do nich piłki, a ich rywale wprost przeciwnie. Dodatkowo ich przewaga uwidaczniała się zza linii dziewiątego metra. Po asie serwisowym Piotra Nowakowskiego zrobiło się 15:8, a gdy kolejną dobrą zagrywkę dołożył Petković – 17:9. Siatkarze Projektu nie zamierzali zwalniać i cały czas zwiększali dystans. Kiedy zablokowali Wiktora Janiszewskiego, różnica wynosiła aż 10 ,,oczek”. Do końca drugiej partii nic się już nie zmieniło. Zakończył ją atak do skosu Bartosza Kwolka i w całym spotkaniu warszawianie doprowadzili do wyrównania.

W trzecim secie Akademicy powrócili do dobrej gry. As serwisowy Robberta Andringi oraz dwa dobre ataki Karola Butryna sprawiły, że trener Anastasi musiał prosić o przerwę (3:7). Warszawianie powoli zbliżali się do swoich rywali i po asie serwisowym Piotra Nowakowskiego mieli tylko punkt straty, ale także dobrą zagrywką popisał się Robbert Andringa i na tablicy wyników było 13:10. Trzy kolejne akcje zapisali na swoim koncie jednak miejscowi i cała przewaga została roztrwoniona. Po pojedynczym bloku Jana Firleja goście mieli dwa ,,oczka” więcej i od tego momentu zaczęło się naprzemienne zdobywanie punktów. Serię tą przerwał dopiero kolejny w tym meczu as serwisowy Andringi (21:18). Kiedy dodatkowo Igor Grobelny przestrzelił zza linii trzeciego metra, sytuacja gospodarzy była bardzo ciężka. Wprawdzie zerwali się jeszcze do ataku, a gdy Andringa nie trafił w boisko mieli stratę tylko punktu, niemniej w decydującym momencie przy piłce setowej dotknęli siatki w bloku, dzięki czemu wygraną w trzeciej partii zapisali na swoim koncie olsztynianie (25:23).

Drużyny w tym meczu grały dobrze co drugiego seta. Teraz więc przyszedł czas na graczy Projektu. Po przestrzeleniu ataku przez Szymona Jakubiszaka oraz bloku na tym zawodniku było 0:3. Niemoc po stronie przyjezdnych cały czas się pogłębiała, a gdy zatrzymany został Karol Butryn zrobiło się 1:7. Drobnego urazu przy tej akcji nabawił się Igor Grobelny, który musiał opuścić boisko. Olsztynianie nie mogli skończyć posyłanych do nich piłek, a rywale dobrze czytali ich zamiary. Po zablokowaniu Wiktora Janiszewskiego dystans wynosił już osiem ,,oczek” i trener Marcin Mierzejewski zaczął wprowadzać na boisko swoich rezerwowych. Nie miał ich zbyt wielu do wyboru, gdyż plaga kontuzji nie dawała mu dużych możliwości. Dobrą zmianę dał Jan Fornal i to jego zagranie sprawiło, że różnica w pewnym momencie wynosiła aż dwanaście punktów. Wprawdzie w końcówce dobre bloki Karola Jankiewicza nieco ją zmniejszyły, ale warszawianie nie byli ani przez moment zagrożeni. Seta zakończył Fornal i losy rywalizacji miały rozstrzygnąć się w tie-breaku.

Jan Firlej pozostał na boisku. Kiedy zawodnik ten przedarł się przez ręce blokujących, a Jay Blankenau dołożył asa serwisowego było 5:2. Przy zmianie stron różnica ta była jeszcze większa, gdyż kontratak z prawej flanki skończył Dušan Petković (8:4). Robbert Andringa, jak na kapitana przystało, dał olsztynianom sygnał do ataku i to dwie jego punktowe zagrywki pozwoliły im uwierzyć, że nie wszystko jeszcze stracone. Jednak gdy nie przyjęli serwisu Bartosza Kwolka najpierw jednego, a za chwilę potem drugiego, to losy tego meczu należało uznać za rozstrzygnięte. Kropkę nad ,,i” postawił Fornal i dwa punkty mogli dopisać do ligowej tabeli miejscowi.

MVP: Bartosz Kwolek

Projekt Warszawa – Indykpol AZS Olsztyn 3:2
(21:25, 25:15, 23:25, 25:14, 15:8)

Składy zespołów:
Projekt Warszawa: Kwolek (27), Trinidad (1), Wrona (6), Nowakowski (7), Petković (17), Grobelny (6), Wojtaszek (libero) oraz Blankenau (8), Superlak (1) i Fornal (8)
AZS Olsztyn: Firlej (4), Andringa (!6), Jakubiszak (11), Poręba (13), Janiszewski (6), Butryn (14), Ciunajtis (libero) oraz Król (2), Jankiewicz (2) i Gruszczyński

Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi

źródło: inf. własna

nadesłał:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Departament Stanu jest nastawiony lewicowo”. Legutko: Nie możemy na to pozwolić
Następny artykułNierówny mecz w PlusLidze. Faworyt kończy rok na podium