A A+ A++

Adam* jest żołnierzem jednej ze szczecińskich jednostek. Był na granicy Polski i Białorusi cztery tygodnie.

Jak wygląda służba na granicy?

Najtrudniejszy był początek. Trafiłem na granicę zaraz po tym, jak migranci zniknęli z koczowiska w Usnarzu Górnym. Ulokowano nas w Szudziałowie, na jednym z pól. Jeszcze nie wszystko było gotowe, żołnierzy było zbyt mało i chodziliśmy na słupki co 12 godzin.

Czyli częściej, niż powinniście?

Tak, ale nie było innego wyjścia. 12 godzin na słupku i 12 godzin na odpoczynek. Czyli u mnie wychodziło, że na początku miałem same nocki. W dzień ciężko było wypocząć, bo obozowisko w zasadzie dopiero powstawało i ciągle był jakiś hałas. Potem już było normalnie, czyli 12 godzin na słupku i potem dzień odpoczynku.

Czym jest słupek?

Miejsce, gdzie pilnuje się granicy. Jesteśmy we dwóch, patrole po lewej i prawej są mniej więcej w odległości 150-200 metrów, tak żebyśmy wzajemnie się widzieli. I po prostu stoimy tak 12 godzin. Tak jest obstawiona cała granica i dzięki temu widzimy, czy ktoś próbuje przejść. Stoimy bardzo blisko płotu.

Na twoich służbach ktoś próbował przejść do Polski?

Nie, nikogo nie złapaliśmy. Ale wiele razy widziałem migrantów po drugiej stronie, największe grupy, kiedy były ataki na przejściu w Kuźnicy. Po prostu szli w tamtym kierunku. Nieraz grupy po kilkadziesiąt osób. Parę razy dałem im wodę…

Jak to?

Podchodzili do płotu i prosili: „mister, please, water”. To rzucałem 2-3 butelki, bo wodę mamy na posterunkach. Chociaż wiem, że nie powinienem tego robić.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMałgorzata Rozenek-Majdan znów zachwyciła stylizacją!
Następny artykułPunkt KPR w starciu z wiceliderem [ Sport ]