Polscy skoczkowie narciarscy słabo zaczęli olimpijski sezon. Szukając przyczyn “Przegląd Sportowy” pyta Adama Małysza o relacje w sztabie trenerskim kadry.
Konkretnie Kamil Wolnicki prosi dyrektora PZN-u ds. skoków, by odniósł się do plotek, według których asystent Michala Doleżala Grzegorz Sobczyk zachowuje się tak, jakby to on był głównym trenerem.
Przytoczmy fragment wywiadu Wolnickiego z Małyszem:
A nie jest tak, że dzisiaj rolę tego, który mocniej tupie nogą przejął Grzegorz Sobczyk? O tym też się mówi, choć na razie po cichu. A jeśli to prawda, to czy to dobrze? Bo jednak nie jest głównym trenerem.
– Na pewno jest bardziej stanowczy, ale czy przejmuje pałeczkę? Nie wiem, zostawiam do oceny.
Adam – dyplomata. Tylko ja nie jestem blisko kadry, a pytam o to, co słyszę.
– Też taką opinię słyszałem, tyle mogę powiedzieć.
I to się panu podoba?
– Nie, bo wiadomo, że trenerem głównym jest Michal.
Całą rozmowę można przeczytać tu.
Co na to Sobczyk?
Łukasz Jachimiak: Adam Małysz mówi w “Przeglądzie Sportowym”, że też słyszał opinię, która przewija się w zakulisowych rozmowach po PŚ w Wiśle. Czy wchodzisz w kompetencje Michalowi Doleżalowi? Czy uważasz, że to ty jesteś od tupnięcia nogą? Przestaliście się w sztabie dogadywać?
Grzegorz Sobczyk: To totalne bzdury. Rozmawiałem z Adamem i wiem, że on niczego złego nie miał na myśli. U nas wszystko jest konsultowane przez głównego trenera. On podejmuje decyzje. Na przykład teraz z wyjazdem do Ramsau ja się do końca nie zgadzałem, bo mamy skocznię w Wiśle, za moment będzie gotowa skocznia w Zakopanem i uważam, że trochę bez sensu jest jechać i robić panikę, że już musimy skakać, że nie możemy zaczekać. Ale są ludzie, którzy powiedzieli, że trzeba jechać do Ramsau, to jedziemy do Ramsau. Ostateczną decyzję podjął główny trener. I koniec. Ja swoje zdanie jako człowiek zawsze mogę powiedzieć. To normalne. Ale decyzję podejmuje główny trener. Napisz, że odpowiadam na te teksty, że to są bzdury.
Czyli to, że jedziesz do Ramsau jest dowodem, że się podporządkowujesz, że nie rządzisz? Bo uważasz, że to zła decyzja, ale to jednak decyzja szefa?
– Nawet nie to, że niedobra, tylko trochę bezsensowna. Bo robimy sporo kilometrów, a przecież już i tak mamy sporo wyjazdów. Moim zdaniem lepiej było poczekać. Rozmawiałem z COS-em, dyrektor powiedział mi, że uruchamia wszystkie armatki i średnia skocznia w Zakopanem lada dzień będzie gotowa. Na pewno jeszcze w tym tygodniu moglibyśmy skakać u siebie, na przetestowanej, nowoczesnej skoczni. Znamy ją, mamy wszystko przetestowane, wiemy, z których rozbiegów chodzić. Ale główny trener podjął inną decyzję, a skoro tak, to bez dyskusji wsiadam w samochód i jadę do Ramsau.
Ty masz mocniejszy charakter od Michala Doleżala, on jest raczej wycofany, a ty przeciwnie. Jest tak, że w tym kryzysie na starcie sezonu ty opieprzasz skoczków, a Michal nie?
– Nie, nie, nie. Michal prowadzi większość rozmów z zawodnikami. Ja już muszę być naprawdę zdenerwowany, żeby wkroczyć do akcji.
Ale ostatnio są powody do zdenerwowania, więc może wkraczasz do akcji za często i za mocno?
– Nie, zdecydowaną większość rozmów indywidualnych przeprowadza z chłopakami Michal. A że są powody do nerwów? Są, wiemy o tym. Nie idzie po naszej myśli i to nie jest wina zawodników. Oni są przygotowani dobrze. Pomału wszystko się poukłada i będzie dobrze. Atmosfera w grupie się nie zmieniła. Ani trochę. Jest taka sama jak w poprzednich sezonach. I takie same są reguły – Michal Doleżal jest szefem, on podejmuje decyzje. Szkoda, że dzięki życzliwym ludziom robi się w tym momencie za duża panika.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS