Rywalizacja na nowo wybudowanym torze w Dżuddzie, pełna bezpardonowej walki i kuriozalnych sytuacji, nadal przykuwa uwagę środowiska Formuły 1. Komentarza nie mogło zabraknąć również ze strony Jacquesa Villeneuve’a, nierzadko wygłaszającego kontrowersyjne opinie.
Kanadyjczyk wyraził zażenowanie kilkoma sytuacjami z Grand Prix Arabii Saudyjskiej, a sam wyścig określił jako bijatykę na amatorskim torze kartingowym.
– To nie była F1, tylko wypożyczalnia gokartów – powiedział w rozmowie z Motorsport.com. – Wszystko było nie tak. Do końca nawet nie wiem, co powiedzieć.
– Trudno pozostać obiektywnym, trudno skomentować wszystko to, co działo się raz po raz i jednocześnie postrzegać to neutralnie. W takiej sytuacji zawsze przypisane zostanie ci stawanie po którejś ze stron.
– Chcemy mieć porządny sport i porządną Formułę 1 czy hollywoodzkie show? Jeśli chcemy Hollywood, dziś było świetnie. Jednak czy na tym polega F1? Nie wiem. Mam na myśli to, że dzisiaj Frank Williams pewnie przewracałby się w grobie, oglądając ten wyścig. Patrzysz na szefów zespołów i widzisz, że wszyscy krzyczą i wywierają presję nawet na sędziach. To było absurdalne, naprawdę absurdalne.
– Kibicom pewnie się podobało, więc oglądalność powinna wzrosnąć. To fajne dla F1, ale powoli oddalamy się od sportu. Wszystko zależy od tego czy jesteś purystą, czy nie.
Villeneuve miał uwagi do taktyki przyjętej przez obu kierowców podczas zaciętego pojedynku.
– Max wyjechał poza tor i zyskał przewagę. Z drugiej jednak strony, jego przednie koła były przed tylnymi kołami Lewisa. A reguły stanowią, że w takiej sytuacji musisz ustąpić, a Lewis tego nie zrobił. Jakiej więc zasady powinno się w tamtym momencie przestrzegać? Czy Max pojechałby na skróty, gdyby Lewis zostawił mu miejsce? Tego się już nie dowiemy.
– Tak, ostatecznie to Max ściął zakręt. Prawdopodobnie i tak by się w nim nie zmieścił. Jednak kierujemy się przepisami w sposób dosłowny czy intencjami? W tym miejscu trudno zachować neutralność. Wszyscy grają w te swoje małe gierki. Kiedy Lewis to robi, trudno się zorientować czy zrobił coś celowo, czy nie. W podobny sposób działał w pojedynku z Nico Rosbergiem. Gdy Rosberg tak postąpił, uznano, że zagrał nieczysto.
Sprawę kuriozalnej kolizji podczas nieudanej zamiany pozycji, Kanadyjczyk skomentował następująco:
– Jeśli ktoś zwalnia przed tobą, wyprzedzasz. Problemem są te głupie linie DRS. Lewis nie chciał jej przekroczyć przed Maxem. Wiedział, że Max go puszcza, ale nie chciał, by Max miał dostępny DRS, ponieważ wyprzedziłby go na najbliższej prostej. Obaj zagrali głupio. Jestem zaskoczony, jak mocne jest przednie skrzydło. Dostało dwa „strzały” i nadal było przymocowane. Imponujące!
– Widać było również frustrację Maxa z powodu koni mechanicznych Mercedesa. To nie był weekend Maxa. W kwalifikacjach powinien mieć pole position, ale je stracił. Lewis w ten weekend zasłużył na wygraną.
Villeneuve, podobnie jak wielu obserwatorów, zdziwiony był negocjacjami prowadzonymi przez Michaela Masiego i ekipą Red Bulla. Kanadyjczyk, który w 1997 roku podczas decydującego wyścigu miał ostre starcie z Michaelem Schumacherem, ufa również, że finał rozegrany zostanie fair.
– Dobijanie targu? Nigdy o tym nie słyszałem. Przepisy nic o tym nie mówią. Tego po prostu nie zrozumiałem.
– [Abu Zabi] to niby tor Red Bulla. Jednak z silnikiem, który teraz ma Lewis, każdy tor jest jego. Mam tylko nadzieję, że wyścig będzie fajny, czysty. Niech po prostu wygra najlepszy, ale nie w taki sposób jak dzisiaj. Nie Hollywood. Przynajmniej nie w ostatnim wyścigu. W tym roku było już wystarczająco show – zakończył Jacques Villeneuve.
akcje
komentarze
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS