Wyścig w Arabii Saudyjskiej był jednym z najbardziej emocjonujących w sezonie. I nie tylko ze względu na pasjonującą walkę pretendentów do tytułu, ale także na to, co się działo za plecami Hamiltona i Verstappena.
Po starcie nic nie zapowiadało emocji, prowadzenie utrzymał Hamilton, za jego plecami jechał Bottas, a trzeci był Verstappen. Dość szybko Brytyjczyk zaczął odjeżdżać rywalom, po czterech okrążeniach miał już 3 s przewagi nad Holendrem. Za nimi szybko jechał Carlos Sainz z Ferrari, wyprzedził Hiszpana Fernando Alonso z Alpine i awansował o pięć pozycji.
Na 10. okrążeniu po raz pierwszy na tor wyjechał safety car. Bolid rozbił Mick Schumacher z teamu Haas. Syn siedmiokrotnego mistrza świata Michaela uderzył w bandę, mocno zdemolował samochód. Przy okazji znacznie uszkodził zabezpieczenie toru.
“Jestem cały, przepraszam” – powiedział przez radio i spacerem udał się do serwisu. Kilka minut później kawalkada bolidów została tam także skierowana, na torze pojawiła się bowiem czerwona flaga oznaczająca przerwanie wyścigu, gdyż konieczne stało się naprawienie uszkodzonej bandy.
Przed przerwaniem wyścigu jadący za samochodem bezpieczeństwa Verstappen wzywał przed radio, aby safety car jechał szybkiej, a nie z prędkością 100 km/h, gdyż opony w bolidach tracą temperaturę, a przez to także przyczepność.
Tuż po wypadku Schumachera do pit stopu pojechał Hamilton i zmienił opony. Nie uczynił tego Verstappen i wydawało się, że ekipa Red Bulla popełniła błąd. Ale gdy zarządzono przerwanie wyścigu, w bolidzie Verstappena bez żadnych strat czasowych zmieniono także opony.
“Czy oni mogą to zrobić? – dopytywał się przed radio Hamilton. Liczył na to, że teraz, gdy ma nowe ogumienie, łatwiej będzie mu dogonić Verstappena.
“Niestety, Lewis. Mogą” – wyjaśnił mu inżynier. Hamilton był tym mocno zdziwiony, po chwili stwierdził, że “czerwona flaga nie jest wcale potrzebna, banda nie wygląda wcale źle” – narzekał.
Po wznowieniu rywalizacji kierowcy przejechali tylko dwa okrążenia i na torze ponownie pojawiła się czerwona flaga. Rosjanin Nikita Mazepin z Haas całkowicie rozbił samochód, do tego w bolidzie Meksykanina Sergio Pereza z Red Bulla urwane zostało przednie skrzydło, którego fragmenty leżały na torze. Dla bezpieczeństwa wyścig przerwano, aby nawierzchnię wyczyścić.
Przez ponad dziesięć okrążeń kierowcy jechali za samochodem bezpieczeństwa, dopiero na 33. kółku pojawiła się zielona flaga i można było wrócić do ścigania.
Na 37. okrążeniu Verstappen wypracował niewielką przewagę nad Hamiltonem, wyprzedzał rywala o półtorej sekundy. Ale wtedy mistrz świata przyśpieszył i znalazł się tuż za jego plecami. Ten się bronił, pozycję utrzymał, ale przestrzelił zakręt. Team Mercedesa natychmiast to zgłosił i sędziowie zdecydowali, że Verstappen musi oddać Hamiltonowi pozycję.
W chwilę później, gdy – tak twierdzi Holender – zwolnił, aby przepuścić Hamiltona, ten się zagapił i wjechał w tył samochodu rywala.
W bolidzie Hamiltona doszło do niewielkich uszkodzeń przedniego skrzydła, ale nie wymagało ono wymiany. Sędziowie uznali w tym zajściu winę kierowcy Red Bulla, nałożyli na niego karę 5 s i nakazali mu ponownie oddać pozycję Hamiltonowi. Ten wyszedł na prowadzenie na sześć okrążeń przed końcem wyścigu, podkręcił tempo, zrezygnowany Verstappen już go nie gonił. Wiedział, że kara 5 s pozbawiła go szansy walki o zwycięstwo.
Hamilton niezagrożony dojechał do mety i dzięki temu, że dostał dodatkowy punkt za najszybsze okrążenie, doprowadził do remisu z Verstappenem przed ostatnim wyścigiem sezonu.
Za tydzień w Abu Zabi mistrzem świata zostanie ten z dwójki Hamilton – Verstappen, który będzie szybszy.
MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS