Da się nim przewieźć szafę, wziąć na pokład siedem osób, zjechać na polną drogę albo pędzić prawie 190 km/h niemiecką autostradą. Może nie wszystko jednocześnie, ale da się. Szukacie auta wielozadaniowego? Duży SUV to właściwy wybór, a Hyundai Santa Fe? Sprawdźmy.
W swoim segmencie to jeden z bardziej doświadczonych graczy – pierwsza generacja Santa Fe wyjechała na drogi w 2001 roku. Od września 2020 roku w Europie w sprzedaży jest czwarta generacja po liftingu.
To dobrze znany mi model, bo jakiś czas temu, przez pięć lat jeździłem Santa Fe drugiej generacji. Dlaczego wtedy wybór padł na niego? Szukałem SUV-a z dużym bagażnikiem, silnikiem V6, niebrzydkiego oraz w dobrej cenie i wtedy Hyundai spełniał wszystkie te kryteria.
Stylistycznie czwarta generacja to duży skok naprzód. Auto zaprojektowano w myśl nowej filozofii koreańskiego producenta. Co to oznacza? Na pewno trudno pomylić Santa Fe z innym samochodem. Charakterystyczne przednie reflektory, wielki błyszczący grill, duże koła na pękatych oponach i parę innych zabiegów stylistycznych sprawiają, że Santa Fe wygląda na duże, solidne auto.
To wrażenie ma swoje odzwierciedlenie w wymiarach. W kategorii długości (pomijając segment premium) większa jest tylko Kia Sorento – 4,81 m. Santa Fe mierzy 4,79 m, Skoda Kodiaq 4,70 m, a Santa Fe dwie generacje wstecz, o którym wspomniałem, 4,65 m.
Halo, halo, czy mnie słychać?
Santa Fe oferuje bardzo przestronne wnętrze, co w tej kategorii nie powinno być zaskoczeniem. Zarówno w pierwszym, jak i drugim rzędzie miejsca jest pod dostatkiem. Pasażerowie z tyłu mają do dyspozycji dwa gniazda USB oraz jedno 230V, własną strefę klimatyzacji, możliwość przesuwania przedniego fotela pasażera, rolety na szybach, regulację kąta oparć oraz kieszenie w oparciach przednich foteli.
Za dodatkowe 5 tys. złotych możemy dokupić trzeci rząd siedzeń, co zmniejsza pojemność bagażnika z 831 l do nadal niezłych 782 l. Nawet po rozłożeniu dwóch dodatkowych siedzeń bagażnik nie znika całkowicie, ale znajdzie się miejsce na parę małych toreb (poniżej zdjęcie bagażnika ze złożonymi dodatkowymi fotelami).
Samo rozkładanie tylnych siedzeń jest bardzo proste i częściowo wspomagane przez elektronikę. Wsiadanie do trzeciego rzędu i ilość miejsca są w porządku.
Kierowca może skorzystać z systemu nagłośnienia do komunikacji z trzecim rzędem – po wybraniu odpowiedniej opcji na ekranie dotykowym, jego głos wybrzmiewa z tylnych głośników.
Po zajęciu miejsca za kierownicą z prawej strony jesteśmy otoczeni wysokim i masywnym tunelem środkowym, na którym umieszczono bardzo dużo fizycznych przycisków. Ich liczba początkowo może przytłaczać, ale w praktyce szybko okazują się wygodne w obsłudze.
Napęd 4×4 i średni prześwit
Nowością jest pokrętło trybów jazdy. Do dyspozycji są trzy tryby do codziennej jazdy oraz trzy terenowe. Szkoda, że po każdym uruchomieniu silnika Santa Fe startuje w trybie Eco, a nie pośrednim Smart. Co do właściwości terenowych, samochód posiada napęd na 4 koła, natomiast prześwit wynoszący 17,6 cm nie należy do największych. O ile nawierzchnia nie będzie zbyt wymagająca, Hyundai bez problemu poradzi sobie z koleinami, błotem, czy śniegiem, o wysokich miejskich krawężnikach nie wspominając, ale nie startujcie nim w rajdach typu Baja Poland.
Mimo nie największego prześwitu, pozycja za kierownicą Santa Fe jest naprawdę wysoka. Kierowca ma świetną widoczność i poczucie bezpieczeństwa, jakie podświadomie dają auta tego segmentu.
System inforozrywki, materiały użyte do wykończenia wnętrza, ich spasowanie oraz bogate wyposażenie testowego auta pozytywnie wpływały na odbiór podczas testu. Na plus należy zaliczyć duża liczbę schowków i pomysłowe rozwiązania, jak wyświetlanie obrazu z martwego pola w miejscu cyfrowych zegarów.
Santa Fe i systemy wsparcia kierowcy
W wersji Platinum Santa Fe posiada komplet systemów wsparcia kierowcy, choć już w podstawowej wersji Prestige, w tej kategorii jest wiele na pokładzie. W Platinum dostajemy m.in. aktywny tempomat, utrzymanie na pasie ruchu, unikanie kolizji czołowych, ostrzeganie o ruchu poprzecznym, czy awaryjne hamowanie podczas manewrów parkingowych.
System podążania na pasie ruchu, po aktywacji którego auto utrzymuje się na środku swojego pasa, nie wymaga aktywowania tempomatu, co w niektórych innych markach jest konieczne. Szkoda natomiast, że dość często Hyundai sygnalizuje konieczność trzymania rąk na kierownicy nawet, jeśli ręce są na niej cały czas.
Hybryda albo drogi diesel
Santa Fe dostępny jest jako tradycyjna hybryda, hybryda plug-in oraz diesel. Ja otrzymałem do testu zwykłą hybrydę z silnikiem 1,6 T-GDI o mocy 230 KM, napędem na 4 koła i 6-stopniowym automatem.
Taki zestaw rozpędza auto ważące 1 842 kg od 0 do 100 km/h w 9,1 s, co uważam za osiągi wystarczające. Silnik elektryczny wspomaga ten spalinowy w określonych warunkach. Samochód rusza na prądzie, a podczas hamowania odzyskuję energię. Układ hybrydowy spisuje się tutaj bez zastrzeżeń.
Komfort
Przyjemnie pracujące zawieszenie oraz miękkie fotele i zagłówki to atuty, które doceniałem zarówno podczas krótszych, jak i dłuższych wypraw. Auto zostało stworzone z myślą o komforcie i w zdecydowanej większości sytuacji takie daje odczucia. Duży rozstaw osi i opony o wysokim profilu (55) w tym pomagają.
Hyundai zaprezentował niedawno koncepcyjny model Seven będący elektrycznym SUV-em. Ten futurystyczny pojazd wyróżnia się nie tylko stylistyką nadwozia, ale nowatorskim projektem wnętrza przypominającym salon na kółkach.
Hyundai Santa Fe – spalanie
W testowanej konfiguracji układu napędowego Santa Fe okazuje się dość oszczędnym autem, oczywiście biorąc pod uwagę jego masę, wymiary i moc. Najniższe spalanie przy oszczędnej jeździe, jakie udało mi się uzyskać to 5,0 l/100 km, w mieście średnio było to 8,5 l/100 km, przy 125 km/h – 8,9 l/100 km, a przy 140 km/h – 10,6 l/100 km.
Santa Fe – ceny
Cennik otwiera 230-konna hybryda kwotą 165 900 zł. To nieco mniej, niż trzeba wydać za Kię Sorento z takim samym układem napędowym. Miłośnicy tradycyjnego diesla muszą zapłacić znacznie więcej, bo 236 900 zł. Dużo wyższą cenę w pewnym stopniu uzasadnia topowa odmiana Platinum. Ropniak jest dostępny bowiem tylko w tej wersji, ale hybryda z tym samym wyposażeniem wciąż jest tańsza o 22 tys. złotych (z napędem na 2 koła) i o 12 tys. złotych (z napędem na 4 koła).
Podsumowanie
W towarzystwie Santa Fe drugiej generacji z 2007 roku spędziłem 5 lat, a z najnowszą, czwartą odsłoną z 2021 roku dokładnie tydzień. 14 lat w motoryzacji, bo tyle dzieli oba auta, to prawdziwa przepaść, ale mimo to, w testowym aucie czułem ducha tego modelu. Najnowszy Santa Fe to nadal przestronny, mocny i wielozadaniowy SUV, tylko znacznie bardziej skomputeryzowany niż kiedyś, a pod maską zamiast 3,3-litrowego V6 ma bardzo dobry układ hybrydowy o niemal tej samej mocy. Może nie brzmi, jak dawniej, ale za to dużo mniej pali.
przestronne wnętrze | nie zawsze precyzyjny odczyt prędkości ze znaków drogowych |
bogate wyposażenie | przeciętne wyciszenie wnętrza przy większych prędkościach |
możliwość wzięcia na pokład 7 osób | tryb Eco włączający się po każdym uruchomieniu silnika |
liczne udogodnienia w 3. rzędzie siedzeń | dość częste komunikaty o konieczności trzymania rąk na kierownicy |
umiarkowany apetyt na paliwo z wyjątkiem autostradowej jazdy | |
łatwa obsługa systemu inforozrywki za pomocą fizycznych przycisków | |
napęd 4×4 | |
duża liczba gniazd USB, oraz 12 V i 220 V na pokładzie | |
dobra widoczność | |
pomysłowy system wyświetlania obrazu z martwego pola |
Cena najtańszej wersji 1.6 T-GDI HEV 6AT 2WD Premium: 165 900 PLN
Cena testowanej wersji 1.6 T-GDI HEV 6AT 4WD Platinum: 224 900 PLN
Cena testowanego egzemplarza: 238 600 PLN
Cennik:
Dziękuję Hyundai Motor Poland za udostępnienie auta do testu.
Sprawdź poprzednie odcinki:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS