A A+ A++

Sznurek przywiązała do stołu, do sznurka prześcieradła i tak wyszła przez okno na drugim na drugim piętrze. 55-latka chciała wyjść z domu, ale drzwi zamknęła jej pracownica OPS. – Jak nasz podopieczny jest leżący, to go zamykamy. – mówi szefowa OPS.

55-latka po sznurze z prześcieradeł  wychodziła z okna mieszkania przy ul. Ceramików w Gozdnicy przed godz. 18:00 w czwartek, 18.11. Spadła z wysokości około 6 metrów. Ma połamaną m.in. rękę, nogę, miednicę. Została zabrana w stanie ciężkim, najpierw przez karetkę, a na trasie do szpitala w Zielonej Górze przejęła ją załoga helikoptera LPR.

Kobieta jest podopieczną Ośrodka Pomocy Społecznej. Jej córki mieszkają w różnych częściach kraju.

Osoby, które słyszały krzyki kobiety po upadku mówią o narzekaniach na to, że nie mogła dłużej wytrzymać w zamknięciu.

Kobieta była zamykana przez pracowników OPS.

– Tak, była zamykana, bo nie była sprawna na tyle, żebyśmy mogli ją wypuszczać. Jak nasz podopieczny jest leżący, to go zamykamy, bo nie chcemy, żeby ktoś do niego wszedł, zrobił krzywdę, upił, bo pani ma z tym problem. Wiemy, że sąsiedzi doręczali jej ten alkohol poprzez sznurek, który wciągała przez okno – mówi Justyna Socik, kierowniczka OPS w Gozdnicy.

Zamykać czy nie?

Kobieta jest chora, ale nie ubezwłasnowolniona.

– Ale gdzie jest napisane, że nie mamy jej zamykać, skoro za nią odpowiadamy? Zamykałyśmy ją dla jej dobra. Z pomocy OPS korzystała latami. Ja za nią odpowiadam, to na moich zasadach, bo rodzina tego nie zrobiła. – dodaje kierowniczka. – Wszystko robimy dla jej dobra. Pani była leżąca, załatwiliśmy jej łóżko rehabilitacyjne. Zaczynała wstawać, ale była bardzo słaba i nie była w stanie wyjść z mieszkania. Nie byłaby zamknięta na całe życie, tylko na czas dojścia do zdrowia. Jakbyśmy otworzyli drzwi, to byłaby tam wieczna impreza, wtedy zarzucano by nam, że nie reagujemy – mówi J. Socik.

  – Przyjedziemy do Gozdnicy, chcemy wyjaśnić tą sprawę. To nie jest tak, że mama chciała popełnić samobójstwo, bo inaczej po prostu skoczyłaby z tego okna. Ona po prostu chciała wyjść z  mieszkania. – mówi Joanna, córka 55-latki.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSkierniewice jak Spitsbergen. Na wypadek katastrofy ekologicznej tworzą tam bank nasion
Następny artykułRadni zbijali bąki