Po kradzieży, która miała miejsce w styczniu 2018, musieliśmy chwilę pomyśleć. Straciliśmy sprzęt, na którym znajdowały się wszystkie zdjęcia z ostatnich pięciu lat pobytu i wizyt w krajach nordyckich; zapisane w dziesiątkach folderów artykuły i posty przygotowywane przez połowę 2017 roku; pomysł i materiały do nowej książki oraz wiele cennych, jedynie dla nas, wspomnień. Musieliśmy podjąć decyzję, czy warto iść dalej starą ścieżką czy może skupić się na pracy i zbieraniu funduszy na antydepresanty. Nie padła jednoznaczna deklaracja. Czas miał zadecydować, co dalej. Przeprosiliśmy się więc z ośmioletnim sprzętem i zaczęliśmy nowy rozdział.
Rok zaczęliśmy na Wyspach Owczych z , wspomagając lekko jego filmowy projekt “”. Odwiedziliśmy kilka pięknych miejsc na Farojach, spędziliśmy świetny czas u i , zapadając się powoli w niezwykłych widokach archipelagu. Przywieźliśmy stamtąd cenne doświadczenia i kilkadziesiąt gigabajtów materiału fotograficznego. Potem krótki projekt w jaskini lodowej, po którym zaczęliśmy myśleć, co dalej. Jeszcze w kwietniu rozpamiętywaliśmy wszystko, co straciliśmy, a w połowie maja Berenika przy obiedzie (ziemniaki pomagają w myśleniu) powiedziała jedno słowo. Trzy dni później byliśmy na łodzi, wiozącej nas na półwysep Hornstrandir. Region opuszczony w latach pięćdziesiątych XX wieku, przetransformowany w niezwykły rezerwat przyrody, oddzielony od pozostałej części wyspy lodowcem i oceanem. Napisaliśmy do wydawnictwa z propozycją tematu na książkę i tydzień później odsyłaliśmy podpisany kontrakt. Potem poszło już gładko i w trakcie podróży tematy wpadały nam w ręce w tym samym czasie, kiedy polskiej reprezentacji aplikowano w Rosji kolejne bęcki. Spotkaliśmy się z trzydziestoma ośmioma osobami, nagraliśmy około siedemdziesięciu godzin wywiadów i rozmów, zrobiliśmy ponad 10.000 zdjęć. Na początku listopada padł kilometr numer 16.000, który pokonaliśmy helikopterem na Grenlandii, nad najdłuższym fiordem świata – Scoresbysund. Dostaliśmy deadline, by do połowy lutego zebrać cały ten bałagan w jedną, spójną całość. Po dziesięciu miesiącach wytężonej pracy udało nam się oddać do wydawnictwa cały rękopis.
W związku z tym w drugiej połowie roku nakładem , ukaże się nasz kolejny reportaż o Fiordach Zachodnich – naszym zdaniem najpiękniejszej części Islandii. Co zaskakujące, miała to być jedna książka, ale zebranego materiału było na tyle dużo, że padła decyzja o jej rozbiciu w czasie. O drugiej książce nie możemy jeszcze nic konkretnego powiedzieć, ale spodziewajcie się jeszcze niższej temperatury niż na Islandii.
Przez następne tygodnie będziemy publikować krótkie historie i zdjęcia z miejsc, które odwiedziliśmy w 2018 roku. Większość z nich odnajdziecie w najnowszym reportażu 🙂
Od dziś na stronie znajdziecie też lisa arktycznego – nowe logo, którego autorem jest nieoceniony z firmy . Ethan jest świetnym facetem, który cierpliwie podrzucał nam nowe propozycje i w końcu wysłał tę, którą najbardziej polubiliśmy. Lis arktyczny to jedyny rodzimy ssak na Islandii. A choć na terenie wyspy nie jest pod ochroną, to istnieje miejsce, w którym może czuć się całkowicie bezpiecznie – Hornstrandir.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS