A A+ A++

Barcelona nie przekonywała, nie wyrzekła się błędów oraz nie uniknęła stania się beneficjentem pobłażliwości sędziego, ale ostatecznie wygrała z Villarreal, zapewniając sobie pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie La Liga. Xavi z kolei wreszcie mógł cieszyć się z kilku bramek z gry zdobytych przez swoich wciąż nowych podopiecznych. Do tej pory z perspektywy trenera zespołu mógł oglądać jedynie trafienie z rzutu karnego. Jakkolwiek więc spojrzeć – idzie ku lepszemu.

Villarreal – Barcelona. Napastnicy potrzebni od zaraz

Pierwsza połowa minęła pod znakiem zmarnowanych okazji po obu stronach.

Może się wydawać, że dla większości piłkarzy najważniejsze jest strzelenie bramki, bo przecież każdy marzy o staniu się bohaterem swojego zespołu i celebrowaniu gola z własnymi kibicami. Tymczasem dzisiaj przez pierwszą część gry na Estadio de la Ceramica mogliśmy oglądać wszystko, poza poprawnym wykończeniem akcji. Frenkie de Jong rozdawał prawdziwe ciasteczka swoim kolegom, Ronald Araujo był nie do przejścia w defensywie, a Abde gwarantował fajerwerki z piłką przy nodze. Zabrakło tylko kogoś, kto potrafiłby zmienić wyświetlane liczby na tablicy wyników.

Nie był to tylko problem Barcelony, bo swoje okazje marnowali zarówno Memphis Depay, jak i Arnaut Danjuma. I wcale nie były to ciężkie sytuacje, które wymagały wyjątkowych umiejętności. Model xG dla obu drużyn kumulował kolejne wartości z minuty na minutę, a wciąż oglądaliśmy jedynie bezbramkowy remis. Winę za ten stan rzeczy możemy zrzucić na brak klasycznego napastnika w obu obozach. Wiemy z jakimi problemami zmaga się Sergio Aguero, któremu grozi zakończenie kariery po tym, jak dowiedział się o problemach z sercem. Z kolei po stronie gospodarzy po raz kolejny zabrakło Gerarda Moreno, którego brak znacznie wpływa na potencjał ofensywny Villarreal.

Nie mieliśmy bramek, za to emocje wynagrodził nam sędzia, który zdążył podjąć kilka kontrowersyjnych decyzji. Jeszcze w pierwszej minucie bardzo groźny atak na kostkę Sergio Busquetsa przepuścił Dani Parejo. Cesar Soto Grado nie wyciągnął wówczas nawet żółtej kartki, a po obejrzeniu powtórek telewizyjnych widzowie mają prawo dziwić się, czemu nie zdecydował się na skorzystanie z VAR-u. Pachniało asem kier. Z kolei kilka minut później po błędzie Erica Garcii, sytuację we własnym polu karnym ratował Gerard Pique. Hiszpan zablokował wślizgiem strzał Danjumy, z tym że jak byk zrobił to przy pomocy ręki. Na kilka metrów przed własną bramką. Ciężko racjonalnie wytłumaczyć brak jedenastki dla gospodarzy w tej sytuacji.

Villarreal – Barcelona. Bramki zlokalizowane

Po festiwalu niecelnych strzałów w pierwszej połowie, w drugiej piłkarze szybko udowodnili, że jednak potrafią wycelować między słupki i pod poprzeczkę. Wynik w 48. minucie otworzył Frenkie de Jong, a najistotniejszy w ocenie sytuacji bramkowej okazał się VAR. Tym razem zadziałał on na korzyść Barcelony, której piłkarze musieli wstrzymać radość po trafieniu do siatki, ze względu na sygnalizację spalonego przez arbitra bocznego.

Dopiero po kilku minutach sędzia główny wskazał na środek boiska. Zanim gospodarze zdążyli wyrównać, po raz kolejny tego wieczoru mogli czuć się oszukani przez Soto Grado. Arbiter ponownie w kontrowersyjnej sytuacji na styku nie skorzystał z pomocy powtórek video. Tym razem chodziło o przetrzymywanie Raula Albiola przez Erica Garcie we własnym polu karnym. Obrońca Barcelony ewidentne trzymał rywala w zapaśniczym chwycie, uniemożliwiając mu walkę o piłkę. Klarowna sytuacja. Nie podejrzewamy, by Soto Grado po dzisiejszych popisach dostał niebawem do prowadzenia jakiś mecz na szczycie.

Ostatecznie piłkarze gospodarzy wyrównali po serii wygranych przebitek i trafieniu wprowadzonego w drugiej połowie Samuela Chukwueze. Ten gol zdecydowanie zmotywował cały zespół do bardziej zmasowanych ataków, ale to Barcelona dysponowała większym doświadczeniem swoich piłkarzy. Memphis Depay i Philippe Coutinho w bezlitosny sposób wykorzystali błędy przeciwników, zapewniając Blaugranie zwycięstwo w ostatnich minutach. Holender przejął źle zgraną piłkę głową przez Pervisa Estupiniana, minął bramkarza i na koniec uderzył między nogami wspomnianego Ekwadorczyka, który stał wówczas na linii bramkowej. Brazylijczyk z kolei wywalczył rzut karny, który po chwili sam zamienił na gola.

Tym samym Barcelona pod wodzą Xaviego pierwszy raz zdobyła bramki z gry, a także wygrała na wyjeździe w lidze po raz pierwszy od 22 maja.

VILLARREAL – BARCELONA 1:3 (0:0)

(S. Chukwueze 76′ – F. De Jong 48′, M. Depay 88′, P. Coutinho 90+4′)

Czytaj także:

Fot. Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoznań: tymczasowy areszt dla kierowcy, który potrącił pieszego na pasach i uciekł z miejsca wypadku
Następny artykułSenat nie poparł ustawy podnoszącej akcyzę na alkohol i wyroby tytoniowe