Bą Bą to kawiarenka i kameralny sklepik, w którym królują ręcznie przygotowywane praliny i trufle z belgijskiej czekolady. Mieści się przy ul. Cieszkowskiego 9/15b. Jego właścicielką jest Angelika Makowska.
Kilka lat temu wymarzyła sobie, że otworzy w Bydgoszczy sklepik z czekoladą belgijską. W 2014 roku udało się jej to na ul. Gdańskiej, a cztery lata później przeniosła się na Cieszkowskiego. – Chcę, by było to miejsce, w którym można zapomnieć o codziennych troskach, porozmawiać. Codziennie rozmawiam z klientami, często osobami, które zawitały do Bą Bą po raz pierwszy. To dla mnie ważne, m.in. dzięki temu uwielbiam swoją pracę – mówiła nam wtedy.
Bą Bą ma kłopoty. Potrzebne wsparcie
Sytuacja w Polsce odbiła się mocno na kondycji Bą Bą. Tak bardzo, że zdesperowana właścicielka zmuszona była zwrócić się z dramatycznym apelem o wsparcie. “Chciałabym się do Was zwrócić i prosić o pomoc” – napisała w mediach społecznościowych. “A dokładnie o to, by każdy z Was, może z Waszych Znajomych czy Bliskich zajrzał do Bą Bą w grudniu i zakupił cokolwiek z tych wyjątkowych produktów, które są sercem Bą Bą (…). Nigdy nie prosiłam Was o taką pomoc, ale teraz muszę. Muszę Was o nią prosić, jeśli chcę, żeby Bą Bą trwało, żeby dawało Wam radość, a mi pracę. Żebym mogła spokojnie opłacić niezapłacone wciąż faktury za te wszystkie cudowne praliny, które zamawiam tutaj dla Was co miesiąc”.
Właścicielka sklepiku mówi, że chce spróbować przetrwać trudną próbę. – Wiem, że to nie jest dobry czas dla żadnych mikro i małych przedsiębiorstw, dla prowadzenia działalności, a już szczególnie trudno z tak niszowymi produktami, jak nasze – zauważa. Co jest przyczyną tych kłopotów? – Rosnąca inflacja, szybujące euro, wysoki ZUS, wszechogarniające podwyżki i szalejąca pandemia – wymienia.
“Dlatego bardzo Was teraz proszę – wejdźcie do Bą Bą w grudniu i zakupcie cokolwiek. Niech będzie Was jak najwięcej, będzie mi niezmiernie miło, gdy będę mogła Was zobaczyć. Tylko w ten sposób mam szansę uzupełnić zaległości i opłacić zakupione na święta produkty. – zwraca się do bydgoszczan.
Obiecuje, że na każdym paragonie przystawi pieczątkę, która będzie upoważniała do wybrania sobie dwóch darmowych pralin do końca stycznia 2022 roku.
“Czuję, że stoję pod ścianą i bez pomocy Was – Ludzi Dobrej Woli – nie zrobię już nic” – pisze.
Na ratunek małym firmom
Kilka miesięcy temu w równie dramatycznej sytuacji znalazła się bydgoska niezależna księgarnia Toniebajka znajdująca się na rogu ul. Gdańskiej i Marszałka Focha.
– Księgarstwo to praca piękna i ważna, ale w obecnych warunkach rynkowych bardzo trudna. Niestety w wyniku różnych tąpnięć, pandemii i innych nasz ogon finansowy wydłużył się tak bardzo, że powoli tracimy siły, by go ciągnąć – napisał bydgoski księgarz Piotr Kikta, prosząc o wsparcie na portalu zrzutka.pl.
Zbiórkę nagłośniła nasza redakcja. Odzew na prośbę płynącą z księgarni był potężny. Bez trudu udało się wtedy zdobyć potrzebną do przetrwania najtrudniejszego momentu kwotę.
Teraz wiele małych, bydgoskich firm wpada w kłopoty za sprawą inflacji, rosnących opłat, cen paliw czy odpływu klientów spowodowanych pandemią. Powoli odczuwać zaczynają to restauratorzy ze Śródmieścia, którzy zauważają mniejszą liczbę klientów po okresie ich znacznego przyrostu. – Gdy trzecia fala pandemii minęła, ludzie odreagowali i mieliśmy pełny lokal niemal non stop – mówi nam jeden z restauratorów z ul. Gdańskiej. – Teraz widać, że znowu sytuacja zaczyna się pogarszać. Staramy się nie podnosić drastycznie cen, żeby gości nie przestraszyć zupełnie, ale przecież wszystko idzie w górę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS