1 godz. 48 minut temu
Czy Wisła pokona kryzys, czy trener Adrian Gula i jego wybrańcy poradzą sobie z najlepszym tegorocznym beniaminkiem Ekstraklasy? Odpowiedź na to pytanie już dziś o godz. 20:30. Przed meczem Wisły z Radomiakiem porozmawialiśmy z byłym znakomitym rozgrywającym “Białej Gwiazdy” Ryszardem Czerwcem.
Styl gry zespołu nie porywa nikogo, drużyna coraz częściej zyskuje miano “bezjajecznej” (czytaj: bez charakteru), trener Adrian Gula na konferencjach wygląda na zestresowanego jak nigdy, w spekulacjach o zawodnikach do odstrzału przewijają się wciąż te same nazwiska (Buchalik, Savić, Sadlok, Mehremić) – koszmar końca roku znowu zagląda Wiśle Kraków w oczy. Jej sukcesy ekonomiczne z ostatnich niepełnych trzech lat nijak się nie przekładają na formę sportową zespołu. Kibice tęsknią za waleczną ekipą z czasów Maciej Stolarczyka. Oczywiście sprzed serii siedmiu porażek z rzędu.
– Gdy byłem przy Reymonta na pierwszym meczu za kadencji trenera Guli, wygranym 4-1 z Zagłębiem Lubin, pomimo efektownego zwycięstwa, prorokowaliśmy w gronie znajomych, że ten zespół będzie miał duże kłopoty w meczach wyjazdowych i w starciach z czołowymi zespołami. To się niestety potwierdza. Wisła gra w kratkę – powiedział Interii Ryszard Czerwiec, były znakomity rozgrywający “Białej Gwiazdy”, który dowodził drugą linią.
W listopadzie 1998 r., a więc 23 lata temu, w drodze po mistrzostwo Polski zdobyte z rekordową przewagą 17 pkt nad Widzewem i Legią, dowodzona przez Franza Smudę Wisła, z reżyserem Czerwcem, poczęstowała czterema golami Pogoń w Szczecinie, samej nie tracąc ani jednego. “Biała Gwiazda” strzelała wówczas 2.5 gola na mecz, traciła ledwie 0.76 bramki na spotkanie. Jej średnia punktowa była rewelacyjne (2.43), podobnie jak gra z polotem.
W zamyśle obecnych władz klubu Adrian Gula został zatrudniony właśnie po to, aby Wisła była Wisłą i grała jak na nią przystało: z polotem, po krakowsku. Tymczasem nie ma stylu, ani wyników. I nie zmieniają ogólnie smutnego obrazu w ciemnych kolorach jednorazowe przebłyski Yawa Yeboaha czy Felicio Brown Forbesa. Co się dzieje z “Białą Gwiazdą”?
– Częste zmiany w wyjściowej jedenastce nie pomagają w stabilizacji składu. To jest znaczące. Wydaje mi się, że dzisiejsza Wisła nie ma siły przebicia, zawodników kreujących jej grę. To jest problem – uważa Ryszard Czerwiec.
W planach trenera Guli kreatorem gry ma być Michal Szkvarka. Na razie ma bramkę z meczu z dołującym wówczas Górnikiem Łęczna, asystę z tego samego spotkania, dwie kolejne z inauguracji sezonu z Zagłębiem Lubin i czwartą z derbów Krakowa. W analogicznym okresie ubiegłego sezonu miał tylko jedną asystę, ale zagrał tylko w pięciu na 12 meczów. Po prostu w Ferencvarosu na ogół był rezerwowym. W Wiśle gra od deski do deski, bo ufa mu trener, ale trudno znaleźć eksperta czy kibica, któremu gra Szkvarki by się podobała. Widocznie polska PKO Ekstraklasa jest dla niego aż nadto wymagającą.
– Rozumiem, że Szkvarka nie zachwyca, ale też trzeba sobie zdawać sprawę z tego, jakie Wisła miała możliwości finansowe, poszukując piłkarza na tak ważną i deficytową pozycją jak rozgrywający. Najzwyczajniej na lepszych zaw … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS