A A+ A++

Kolejne jałowe wystąpienie Donalda Tuska i kolejny polityczny asynchron. Odkąd pojawił się w roli „zbawcy opozycji”, nie może nadążyć za wydarzeniami i wiecznie spóźnia się o kilka taktów. W czasie, gdy migranci szturmowali granicę w Kuźnicy, on debatował z Broniarzem na temat szkolnictwa. Gdy rząd rozgrywał kluczowe kwestie dyplomatyczne, próbując rozładować napięcie kreowane przez reżim Łukaszenki, przepadł bez wieści. Gdy wreszcie wrócił, poprzestał na naiwnej krytyce rządu za politykę zdrowotną. Za każdym razem okazuje się, że bardzo chciałby wieść prym na opozycji, ale ta wcale go w takiej roli nie chce. I wciąż w jego miałkich wystąpieniach nie ma – tak wyczekiwanych – konkretów.

Donald Tusk próbuje ratować strzępy utraconego wizerunku. Po fatalnym wywiadzie dla wp.pl i późniejszym wykroczeniu drogowym, skutkującym utratą prawa jazdy, pojawił się na konferencji prasowej, by zaatakować rząd za nieskuteczną – jego zdaniem – politykę zdrowotną. Konferencja odbyła się oczywiście bez udziału dziennikarzy, bo po co narażać się na trudne pytania.

Ta abdykacja rządu, to nicnierobienie, to uderzające tchórzostwo rządu w sprawie pandemii ta niechęć do wzięcia jakiejkolwiek odpowiedzialności to jest niestety najbardziej tragiczny koszt jaki możemy to sobie wyobrazić. To są te najbardziej tragiczne statystyki w historii Polski po 1945 r. jeśli chodzi o umieralność. I dlatego wzywam, żeby rząd zaczął podejmować decyzje

— stwierdził Tusk, dodając że jeśli będą to decyzje zgodne z rekomendacjami medyków, rząd będzie mógł liczyć na wsparcie opozycji.

Powstaje jednak pytanie, czy ta deklaracja nie jest jednak rzucona zbyt pochopnie. Jedności na opozycji jakoś nie widać, a jej część wyraźnie odcina się od Tuska, jako lidera. I choć ten apeluje nieustannie o jedność, zmian nie widać. Apele lidera PO są więc coraz bardziej nerwowe:

To, że najlepszym wariantem byłoby zjednoczenie opozycji, po to (…) żeby nie przegrać tych wyborów ze względu na partykularne, partyjne interesy, mówię od wielu miesięcy. Nie spotyka się to na razie z pozytywnym odzewem.

Widać wyraźnie, że bolesne jest Tuska odrzucenie jego „zbawczej” misji. Sporo w nim nerwowości, gdy mówi, że liczy na refleksję liderów opozycji.

Jeśli nie, będę bardzo zmartwiony”

— rzucił na dzisiejszej konferencji, dodając że liderzy innych partii opozycyjnych nie są na razie wrażliwi na jego argumenty o potrzebie zjednoczenia.

Każde kolejne wystąpienie ukazuje Donalda Tuska jako frustrata rozczarowanego rzeczywistością. Nikt mu nie dorównuje. Liderzy partii opozycyjnych są zbyt lekkomyślni, by docenić jego geniusz i uznać za wodza, rząd nie radzi sobie z podstawowymi zadaniami, które on sam zna, ale nie ujawni nawet rąbka swego napoleońskiego planu. I tak mija kolejny jałowy miesiąc obecności Tuska w polskiej polityce. Zero konkretów, 100 procent bufonady. A przecież właśnie teraz ma wyjątkową szansę na ukazanie się w roli męża opatrznościowego, który z troski o bezpieczeństwo państwa, przełamuje wewnętrzne niechęci i uruchamia międzynarodowe kontakty, by działać na rzecz wspólnej, polskiej sprawy. Mógłby tym wygrać naprawdę sporo. Dlaczego więc tego nie robi? Odpowiedź wydaje się niestety prozaiczna: on tej polskiej sprawy najzwyczajniej nie czuje, a niechęć do PiS jest większa nawet od jego wodzowskich instynktów.

CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: Racja stanu wymaga jedności i zrozumienia zagrożenia wojennego. Bo agenturalna orkiestra Putina w Polsce wciąż gra swój marsz!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzed nami XXV Konecki Przegląd Form Estradowych „SCENA 2021”
Następny artykułPrzed premierą spektaklu “Wstyd” (zdjęcia)