A A+ A++
Publicystyka
24 listopada 2021, 18:34

autor: DM

Strzelam i jeżdżę – wirtualnie i w realu. Później o tym piszę – krytycznie lub z zachwytem.

Premiera gry Farming Simulator 22 to dobra okazja, by sprawdzić, dlaczego miliony graczy uwielbiają uprawiać wirtualne pola i kolekcjonować traktory niczym wozy w Forzie Horizon 5. Ten tytuł to istny fenomen, jednak ciągle trochę w medialnym cieniu.

Są takie gry, których ogromna popularność na całym świecie jest dla wielu graczy niezrozumiała oraz zaskakująca. W przeciwieństwie do tych najgłośniejszych hitów, niektórych strzelanek czy gier sportowych, nie goszczą one często w nagłówkach newsów, nie poświęca się im długich dyskusji na forach, nie rozmawia się o nich zwykle na szkolnym korytarzu. Tymczasem liczby mówią same za siebie – 25 milionów sprzedanych egzemplarzy, 90 milionów pobrań wersji mobilnej, ponad milion posiadaczy ostatniej odsłony na Steamie i średnio kilkanaście tysięcy graczy codziennie.

Takimi wynikami może się pochwalić seria Farming Simulator (nie wspominając o konkurencyjnych tytułach w tym temacie), czyli wirtualna zabawa w rolnika ze sporą dozą realizmu. Z jakichś powodów ten rodzaj rozrywki okazuje się niesamowicie grywalny i wciągający dla ogromnej rzeszy ludzi – nie tylko graczy grających we wszystko, ale także hobbystów, gustujących głównie w takich tytułach. Jakie to są powody? Dlaczego uprawianie pola może być bardziej interesujące niż wygrana w Warzone czy poznanie historii Arthura Morgana z Red Dead Redemption 2? Zapytaliśmy o to Phila – jednego z ekspertów w tym temacie, poświęcającego symulatorom farmy sporo czasu – oraz przetrząsnęliśmy sieć. Oto, czego się dowiedzieliśmy.

Za pomoc przy powstaniu tego tekstu dziękujemy Philippe Pascalowi – największemu fanowi Farming Simulatora, jakiego kiedykolwiek poznaliśmy.

Symulatory farmy potrafią być niezwykle relaksujące. Tylko pole, traktor i gracz – i absolutny brak zmartwień.

Relaks, pole i ja

Jednym z najczęściej przytaczanych argumentów jest niemal mityczna moc odstresowująca Farming Simulatora. To gra, w której nikt nie chce nas zabić, nikt nie straszy „jumpscare’ami”, nie ma paska zdrowia, na który trzeba uważać, nie ma frustracji, endgame’u, wygranych, przegranych i napisu „game over”. Jest tylko pole, wielkie maszyny i powolna praca. Oczywiście z małym wyjątkiem w postaci dbania o ekonomię swojej farmy, ale tu poziom trudności i wyzwania można sobie wyregulować. Dla wielu to odskocznia od codziennej rzeczywistości, od nerwów i wyścigu szczurów. Kojący relaks bez pośpiechu i niepotrzebnych emocji.

W czym symulatory farmy są lepsze od takiego GTA V czy Fortnite’a?

Spokojna i relaksująca atmosfera! Po prostu osiągasz poziom zen, kiedy orzesz ogromne pole. O nic nie trzeba się martwić, nie ma powodów, by wpadać w paranoję i oglądać się za siebie ze strachu. Jedziesz po polu, zawracasz, znowu jedziesz przed siebie. Spędziłem trochę czasu w GTA, ale nigdy nie czułem się aż tak zrelaksowany jak po krótkiej sesji w symulatorze farmy.

Ogólnie to wszystko po trochu składa się na atrakcyjność tej gry. Lubię wielkie maszyny, lubię wiejskie krajobrazy, lubię spokojną, odprężającą atmosferę. Nikt cię nie prowadzi za rączkę, a dzięki modom możesz jeszcze bardziej urozmaicić sobie rozgrywkę. W sumie to da się grać nawet tak, że ani przez chwilę nie będziesz zajmował się polem i uprawą.

Bardzo istotny jest również brak toksycznej społeczności i „nahajpowanych” nastolatków, grających po 12 godzin dziennie tylko po to, by zrujnować twoje 30 minut odpoczynku z grą po ciężkiej pracy. Społeczność wokół farmingu jest miła i zwykle bardzo pomocna.

Phil – fan symulatorów farmy

Wolność, Tomku, w swoim domku

Drugą niezwykle istotną kwestią jest totalna swoboda we wszystkim, co się robi. Gracze sami decydują o wyglądzie i układzie swojego gospodarstwa, sami wybierają rodzaj upraw lub hodowli, którymi się zajmują. Dowolny jest cel, który sobie wyznaczamy, czy to pod kątem ekonomii, czy przyszłego rozwoju farmy. W symulatorze tego typu nie ma presji czasu, który trzeba spędzić z grą, by coś osiągnąć, jak to zdarza się choćby w strzelankowych bitwach sieciowych. Można usiąść do gry na 15 minut i skosić jedno pole, a można równie dobrze zarwać nockę, wypełniając sobie czas do kolejnych żniw. Niektórzy prawdziwi rolnicy podkreślają nawet, jak użyteczny może być taki symulator przy projektowaniu realnego gospodarstwa, dający od razu jakąś wizualizację swojej koncepcji.

Oprócz tego jest jeszcze opcja rozgrywki w sieci ze znajomymi. Niektórzy wybierają tutaj współpracę i rozwijanie jednej, ogromnej farmy. Inni stawiają na zdrową rywalizację i porównywanie wyników swoich zbiorów. W ten sposób nawet zwolennicy emocji mogą znaleźć w symulatorze farmy coś dla siebie, niezależnie od dominującego w nim charakteru „zen”.

Jakie są cele do osiągnięcia w grach tego typu? Jakie jest największe wyzwanie?

Ja zawsze staram się wyjść z długów tak szybko, jak to tylko możliwe. A potem po prostu wymyślam sobie kolejny cel do osiągnięcia. Czasami może to być wykupienie wszystkich terenów i przedsiębiorstw na mapie, czasami stworzenie farmy wyłącznie z przestarzałym sprzętem.

Wszystko zależy od tego, jak duży stopień realizmu sobie ustawisz. Podstawowa wersja nie stanowi wielkiego wyzwania. Dopiero dodatki i mody zmieniają rozgrywkę pod tym względem. Ja zwykle gram na najwyższym poziomie trudności z modem dodającym pory roku i staram się postępować tak, by uniknąć wszelkich pożyczek z banku. Kiedy grasz na takich warunkach, zwłaszcza na początku, naprawdę musisz przemyśleć swój każdy kolejny krok.

Phil – fan symulatorów farmy

W farm simy można grać jak tylko się chce, kiedy się chce i z kim się chce.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProf. Matyja o rozwoju pandemii: Świąt nie będzie, będziemy chodzić na pogrzeby
Następny artykułDorota Wellman spełniła marzenie widzki chorej na raka. Wręczyła jej wyjątkowe prezenty