Meller wyjaśnił, że koronawirusem zaraziła się jego żona Anna Dziewit-Meller (która również była szczepiona) „na mieście”. Dziennikarz, za namową kardiolożki trafił do szpitala zakaźnego na Wolskiej w Warszawie. „Spoko, zbadany, uratowany. Tu podziękowania dla lekarzy, pielęgniarek, personelu szpitalnego tamże. Podziwiam Was. Zwłaszcza kiedy, czego byłem świadkiem, dostajecie antyszczepów, co potrzebują tlenu, ale się nie szczepili i nie zamierzają” – zaznaczył.
Meller przeszedł zawał serca
W dalszej części wpisu Meller wyjaśnił, że jego lekarka była spanikowana, ponieważ w czerwcu ubiegłego roku trafił na SOR w Mrągowie z zawałem serca. „Oficjalnie z powodu przerzutu zapalenia płuc na mięsień sercowy. Było nieśmiesznie. Dochodziłem do siebie pół roku. Ale żyję, jak widzicie. Dzięki medycy z Mrągowa” – czytamy.
Negatywne testy
Z kolei w październiku, cztery miesiące po przebytym zawale, Meller miał objawy typowe dla koronawirusa, jednak testy na COVID-19 wychodziły negatywne. „Często słyszę spiskowe teorie, że lekarze wpisują ludziom covid jako powód zgonu, mimo, że zeszli na coś innego, bo przytulają za to jakąś astralną kasę. Moje doświadczenie jest odwrotne” – stwierdził. „Swój samochód powierzam mechanikom, swoje zdrowie lekarzom, nie czytelnikom internetu, albo zakłamanym politykom co sami się szczepią, a ludzi szczują na naukę” – podkreślił na końcu dziennikarz.
Czytaj też:
„Rolnik szuka żony”. Decyzja Stanisława wywołała burzę. „Facet beznadziejny, zero emocji”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS