Jeśli nie jesteś zaszczepiony przeciw COVID-19 – masz żyć jakby był pełny lockdown, wychodzisz z domu tylko w najpotrzebniejszych sprawach. Gdzie takie cuda? No przecież nie w Polsce. Takie rozwiązania wprowadził rząd Austrii, przyznając jednocześnie, że stopień wyszczepienia społeczeństwa jest „zawstydzająco niski” – wynosi zaledwie 66 proc.
Efekt obostrzeń? Kolejki przed punktami szczepień. Podobne rozwiązania wprowadza Słowacja. Na Łotwie niezaszczepieni posłowie nie mają prawa wstępu do parlamentu. Dwóch łotewskich posłów nie pokazało certyfikatów, więc nie zostaną im też wypłacone diety.
W Polsce? U nas współczynnik zaszczepienia wynosi 54 proc. Czyli jest jeszcze bardziej zawstydzający, niż w Austrii. W czwartek mieliśmy ponad 24 tys. zakażeń i 370 ofiar. Wiceminister zdrowia pomstuje, że to ludzie, którzy „mogli żyć”. Jednocześnie rząd na pytania o obostrzenia odpowiada: no gdzieżby tam, przecież wszystko jest w porządku.
Dr Paweł Grzesiowski ostrzega: jak tak dalej pójdzie, to 10 proc. populacji 50+ po prostu umrze. A minister zdrowia kluczy i udaje, że deszcz pada. A minister Zbigniew Ziobro zamiast popierać szczepienia, protestuje przeciw obowiązkowi szczepień.
Duża część polityków PiS na pytania, czy jest jakiś plan walki z IV falą koronawirusa, odpowiada: nie wiem, znaczy, nie wiem też się boję, też się boję o moich rodziców. O moje dzieci też się boję.
O imposybilizmie PiS rozmawiamy z Dominiką Długosz-Gierszewską, reporterką polityczną „Newsweeka”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS