Urzędnicy chcą po 750 zł podwyżki. Burmistrz Danuta Madej jest nieugięta. Proponuje po 500 zł. Wciąż też unika rozmów ze swoimi pracownikami. Spór zbiorowy trwa dalej.
Urzędnicy chcą od stycznia 750 zł podwyżki brutto, co może dodatkowo kosztować budżet miasta 1 mln 500 tys. zł. Teraz, jak twierdzą, zarabiają średnio około 3 tys. zł na rękę. Burmistrz godzi się na 500 zł podwyżki, co podniesie koszty płac o około 1 mln zł. W tym roku wynagrodzenia urzędników kosztują podatników w Żarach blisko 8 mln zł.
Sama zarobi więcej
Pensja Danuty Madej, burmistrz Żar, po podwyżce, którą wkrótce przegłosują radni, może wynieść nawet ćwierć miliona złotych rocznie. Miesięcznie burmistrz, zgodnie z nową ustawą, będzie mogła zarabiać miesięcznie nawet 20 tys. zł. Choć tak szczęśliwie kończy się dla niej rok ciężkiej pracy i nie musi się bać podwyżek cen i szalejącej inflacji, dla swoich pracowników czasu nie ma. Tymczasem rozbieżność pomiędzy oczekiwaniami ponad 100 pracowników Ratusza a propozycją burmistrz jest tylko dwa razy większa niż planowana pensja D. Madej.
W poniedziałek (8.11) doszło do kolejnej tury rozmów pomiędzy związkami zawodowymi a przedstawicielami burmistrza. D. Madej w rozmowach, tak jak i poprzednio, udziału nie wzięła.
– Szkoda, że po raz kolejny pani burmistrz nie zdecydowała się uczestniczyć w rozmowach. Mogłaby się dowiedzieć, jak zdeterminowani są jej pracownicy, jak bardzo zależy im na pracy, ale jednocześnie w jak trudnej sytuacji finansowej są obecnie – mówi Bogusław Motowidełko, przewodniczący lubuskiego regionu NSZZ Solidarność.
Gotowi na każdą formę protestu
D. Madej nie widzi potrzeby uczestniczenia w spotkaniach ze związkami zawodowymi.
– Od czasu powstania związków zawodowych w urzędzie, są wyznaczone osoby do reprezentowania burmistrza w kontaktach z nimi – tłumaczy nieobecność na spotkaniach D. Madej, która w czasie rozmów była obecna w urzędzie.
– Najczęściej na rokowania, w których nie chce uczestniczyć burmistrz, przewodniczący regionu NSZZ Solidarność nie przyjeżdża, ale w Żarach zrobiłem wyjątek, bo widzę wielką determinację i zaangażowanie u urzędników. Gotowi są na każdą formę protestu, dlatego muszę ich nawet stopować – mówi B. Motowidełko.
W czasie kolejnego spotkania nie udało się dojść do porozumienia, dlatego obie strony wspólnie wystąpią do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o wyznaczenie mediatora.
A co jeśli mediacje się nie powiodą?
– Procedura sporu wygląda następująco: rokowania, brak porozumienia – mediacje z udziałem mediatora, brak porozumienia – możliwość strajku – słyszymy od pracowników Ratusza zaangażowanych w spór z panią burmistrz.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS