A A+ A++

Kwestia dopuszczenia dziennikarzy do strefy objętej stanem wyjątkowym nadal budzi duże kontrowersje i wywołuje dyskusje. Ciekawą opinią w tej sprawie podzielił się polski reżyser dokumentalista i dziennikarz Marcin Mamoń, który od wielu lat relacjonuje konflikty zbrojne na świecie.

CZYTAJ TAKŻE: Wiceszef MSZ kontra dziennikarka CNN. Naiwne pytania i twarda odpowiedź: „To nie są bezbronni uchodźcy”. WIDEO

Felieton Mamonia opublikowano na portalu Dziennika Polskiego.

Obserwując relacje medialne ze szturmu migrantów na polską granicę, strach myśleć, jak relacjonowaliby nasi dziennikarze i ich koledzy z The New York Times, Guardiana czy Al-Jazeery wojnę 1939 r.

— zaczyna autor.

Mamoń twierdzi, że dzisiejsi dziennikarze „pewnie zarzuciliby naszym żołnierzom ludobójstwo, bo przecież zabijali Niemców”.

Teraz podnoszą larum, bo mają zakaz wjazdu do strefy konfliktu. Doświadczona w wojnach na sejmowe plotki Monika Olejnik oburza się, bo przecież nasi korespondenci wojenni mogli – jej zdaniem – bez przeszkód jeździć dotąd na każdą wojnę, jaką chcieli

— czytamy.

Jak wyglądała praca dziennikarzy w Czeczeni lub Iraku?

Reżyser wskazuje na swoim przykładzie, jak wyglądała praca na terenach objętych wojną i kryzysami.

Przez ponad ćwierć wieku realizowałem materiały z miejsc dotkniętych wojną, terroryzmem, nędzą i głodem. Od 2000 r. – II Wojny Czeczeńskiej i wkrótce tzw. Wojny z Terroryzmem – wjazd do stref konfliktu stał się ściśle reglamentowany przez główne strony konfliktów. Do Czeczenii można było legalnie dostać się tylko za specjalną zgodą rosyjskich służb (FSB) i pracować w ich asyście

— pisze Mamoń.

Podobnie traktowali media Amerykanie podczas inwazji w Iraku w 2003 r. Bez specjalnego „przeszkolenia” żaden dziennikarz nie mógł relacjonować amerykańskich działań w Iraku. Kiedyś, po zakończeniu zdjęć, Amerykanie siłą odebrali mi wszystkie materiały, podejrzewając słusznie, że ich publikacja może zaszkodzić wizerunkowi amerykańskiej armii

— dodaje.

Będzie kolejny tekst dla Al-Jazeery?”

Mamoń podkreśla, że w obliczu kryzysu na granicy, „naszą naturalną reakcją powinna być solidarność z zaatakowanym, tym bardziej że chodzi o Ojczyznę”.

Tymczasem w obliczu bezprecedensowej agresji ze strony ZBIR-a (Związek Białorusi i Rosji), wrogiem nr 1 dla dziennikarzy – zaangażowanych w niszczący naszą wspólnotę wewnętrzny konflikt polityczny – jest rząd i pilnujący granic żołnierze

— zaznacza.

Nic dziwnego, że np. media belgijskie twierdzą dziś, że „Polacy są gorsi niż reżim Asada w Syrii”, a dziennikarzy nie wpuszczają na granicę, bo muszą mieć coś do ukrycia. To akurat wie Łukaszenko. Wszczął śledztwo w sprawie ludobójstwa, którego nasi żołnierze mieli dopuścić się na migrantach przy przejściu granicznym w Kuźnicy

— pisze autor.

Będzie kolejny tekst dla Al-Jazeery?

— kończy.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

-Co o Polsce piszą białoruscy i rosyjscy propagandziści? Szewko analizuje antypolski przekaz: „Polska bije i prześladuje dziennikarzy”

-Imielski histeryzuje w „GW”: „Władza myśli o cenzurze”! Pisze o „dobitnym zwracaniu uwagi na humanitarną stronę kryzysu”

-Internowani i represjonowani murem za broniącymi granicy: „Jesteście przedmurzem naszej cywilizacji”

mm/plus.dziennikpolski24.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUM Oświęcim: Oświęcim. Uczniowie apelowali o trzeźwość za kierownicą
Następny artykułSytuacja na granicy. Putin rozmawiał z Łukaszenką