A A+ A++

Rzeczniczka SG Anna Michalska wymieniła kolejne próby sforsowania granicy w porządku chronologicznym. Zaczęła od grupy 30 osób, które przed południem chciały dostać się do naszego kraju na odcinku strzeżonym przez placówkę SG w Mielniku. Jak zaznaczyła, osoby te były agresywne, rzucały kamieniami w pograniczników, przecinały koncertinę, a wycofały się po przybyciu na miejsce żołnierzy.

O 17:30 zaatakowany został odcinek strzeżony przez SG w Czeremsze. Około 30-40 osób przekroczyło granicę, ale zostało zatrzymanych kilkadziesiąt metrów od niej. W pobliżu byli funkcjonariusze białoruskich służb, którzy nie reagowali, oślepiali Polaków laserami. Cudzoziemcy rzucali również kamieniami – poszkodowanych zostało trzech żołnierzy oraz funkcjonariusz policji. O 9:15 około 10 osób próbowało przedrzeć się w Szudziałowie. Nie udało im się, wycofali się po przybyciu patroli. SG.

Do największej próby przełamania granicy doszło w pobliżu miejscowości Dubicze Cerkiewne. Około godziny 21 grupa 500 osób chciała wedrzeć się na teren Polski. 200 udało się przedostać na kilka-kilkadziesiąt metrów. Osoby te zostały zatrzymane przez funkcjonariuszy Straży Granicznej przy pomocy Wojska Polskiego i policji. W pobliżu miały znajdować się służby białoruskie, które nie tylko oślepiały laserami, ale też rzucały kamieniami. Byli to żołnierze różnych służb, nie tylko granicznych.

W wyniku tego ostatniego zdarzenia do szpitala trafiło 5 cudzoziemców, jedna rodzina: ojciec z matką i dzieci w wieku 9,8 i 7 lat. Rzeczniczka SG poinformowała, że te osoby są w dobrym stanie zdrowia, jedynie kobieta uskarża się na ból brzucha, prowadzone są badania diagnostyczne z jej udziałem.

Próba przekroczenia granicy polsko-białoruskiej pontonem

Nadbużański oddział SG w Sławatyczach poinformował z kolei o niezwykłej, nowej próbie przekroczenia granicy. Tam zaobserwowano ponton z 3 osobami, które płynęły na polski brzeg. Na widok mundurowych wycofały się, a na brzegu czekały już na nich kolejne osoby. Przekazano też informację o prowadzonej w Bobrownikach akcji ratowniczej. Mężczyzna i kobieta z Iraku utknęli w bagnach, z czego kobieta była w ciąży.

Kryzys graniczny. Nie żyje małe dziecko?

O własnej interwencji poinformowali ratownicy z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. W 2:30 w nocy ze środy na czwartek 18 listopada otrzymali zgłoszenie o przynajmniej jednej rannej osobie w lesie. Na miejscu znaleźli troje ludzi, którzy błądzili w okolicy od 1,5 miesiąca.

Jak informowali dalej, młody mężczyzna miał silny ból podbrzusza. Był głodny i odwodniony. Oprócz niego pomocy potrzebowało syryjskie małżeństwo. Mężczyzna miał szarpaną ranę ręki, a kobieta ranę kłutą podudzia. Ratownicy dowiedzieli się od nich, że ich roczne dziecko zmarło w lesie.

twitterCzytaj też:
Granica polsko-białoruska. Polscy medycy pomogli migrantom. „Ich roczne dziecko zmarło w lesie”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDo ilu zgonów może dojść w najgorszym scenariuszu rozwoju pandemii? ANALIZA
Następny artykułCzęstochowska huta wróciła do produkcji prefabrykatów