A A+ A++

Iwona, uczestniczka pierwszej edycji polskiej wersji “Magii nagości”, prowadzi “SPA dla duszy”. Zajmuje się tantrą, masażami i medytacją. Wierzy w harmonię ducha i ciała. W rozmowie z WP opowiada, jak wyjście ze strefy komfortu i zrzucenie ubrania potrafi wyzwolić. Iwonie to doświadczenie przyniosło prawdziwą miłość. Dziś jest szczęśliwa u boku Patryka, z którym połączyła ją właśnie “Magia nagości”.

Basia Żelazko, WP: Mówi pani o sobie “medytatorka serca”. Co to oznacza?

Iwona Dea Avatar: Ja jestem cały czas w stanie medytacji, obecności, skupieniu i spokoju duszy. Nie jestem już w umyśle, tylko w przestrzeni serca. Umysł nie rządzi mną, tylko ja zarządzam nim. Przez to mogę być w harmonii. To jest piękne, życzę każdemu, by tak się czuł.

Czy zawsze tak było?

Nie zawsze. Wiele lat byłam nieobecna. A teraz bardziej czuję, niż myślę. Dziś jestem bardziej w sercu i czuciu.

Co się wydarzyło w pani życiu, że nastąpił ten zwrot?

Myślę, że mój rozwód. To wtedy zaczęła się moja podróż w głąb siebie. Po toksycznej miłości poczułam, że muszę pokochać i zaakceptować siebie. Dużo też mi dała praca z rozwojem osobistym i duchowym.

A jak ważne w tym wszystkim jest ciało?

Bardzo ważne! Umysł, serce, dusza i ciało to jedność. Ciało daje nam sygnały o tym, że choruje dusza, powinniśmy go słuchać. Brak miłości, akceptacji, zawiść i złość sprawiają, że choruje nasze ciało. Mamy wybór, czym się “karmimy” i musimy nad tym panować. Ja sama zaczęłam stawiać siebie na pierwszym miejscu, dbać o swoje zdrowie, rozwijać się. Gdy jesteśmy napełnieni miłością, przyciągamy takich samych ludzi do siebie. Gdy sama była rozbitkiem i takie też osoby przyciągałam.

Czy wzięcie udziału w programie “Magia nagości” było wyrazem takiej samoakceptacji i miłości?

Jest takie powiedzenie: “nadzy się rodzimy i nadzy odchodzimy”. Wstyd nam dano jako schemat, program. To są niskie wibracje: “nie możesz”, “nie wolno ci”. A tak naprawdę ciało jest boskie, piękne, to świątynia naszego ducha. Wszyscy jesteśmy zmysłowymi istotami, a tyle osób nie lubi, nie akceptuje swojego ciała i tu jest największy problem ludzkości.

I jak się pani znalazła w programie?

Poszłam, bo zapaliła się we mnie taka iskra. Przyjaciel mnie namówił: “Iwonka, przecież ty uczysz kobiety miłości własnej, nie wstydzisz się swojego ciała, idź!”. I ja po prostu poszłam za tą iskrą. Ja też kiedyś siebie nie akceptowałam, myślałam, że jestem za gruba. A wiem, jak teraz wygląda moje życie, gdy siebie w pełni akceptuję. I to jest ważne, by wszystkie Polki się pokochały. Tu i teraz jest życie, więc tu i teraz muszę się zaakceptować, nie wtedy, gdy schudnę.

Skąd się bierze taką akceptację?

To wymaga dużo pracy. Ja właśnie wróciłam z czterodniowych warsztatów, podczas których jeszcze mocniej uczyłam się uważności w obecności. I na tych warsztatach stwierdziłam, że chcę napisać swoją piosenkę. W spokoju i ciszy płynie w nas kreacja. Wtedy dzieje się magia.

Magia zadziała się też na planie “Magii nagości”, gdzie poznała pani Patryka, obecnego partnera. To bardzo ciekawa historia.

Wbrew temu, co pisali niektórzy, Patryk nie wystąpił w programie, tylko pracował jako oświetleniowiec na jego planie. Gdy spojrzeliśmy na siebie, do razu poczuliśmy przyciąganie. Kamerzysta powiedział: “Jak wy na siebie patrzycie, dajcie sobie numery telefonów!” Jeszcze tego samego dnia przyszedł do mnie z tak wielkim bukietem róż, że nie mieściły się w futrynie i już został. Jak się przytuliliśmy, to już wiedzieliśmy, że to jest to.

Czy ja dobrze rozumiem, że Patryk przyszedł do pani, gdy miała być randka z wybranym w programie mężczyzną?

Była randka, ale nie było chemii między nami. Ja już czułam, że Patryk jest tym jedynym. Proszę tylko sprostować, że nie poszłam do programu dwa razy. Po prostu raz zostałam poproszona na zastępstwo za kogoś, kto zrezygnował, by stać w kabinie jako osoba do wyboru.

Właściwie ten program był drogą do tego, co się wydarzyło między wami.

Mamy taka piękną miłość z głębi serca. Wspieramy się wzajemnie. Przeprowadziłam się do Warszawy, zostawiłam salon w Radomiu, który mam 18 lat. Tu chcę stworzyć piękną świątynię, SPA dla duszy. By dotykiem i miłością uzdrawiać innych ludzi.

Jak pani ocenia swój występ w programie?

Nie widziałam tego odcinka! Naprawdę nie mieliśmy kiedy obejrzeć . Mamy tyle fajnych rzeczy do robienia.

A jaka była reakcja pani bliskich na udział w “Magii nagości”?

Siostra powiedziała: “jak ty się nie wstydziłaś?”. Ale powiedziałam: “ja nie mam wstydu, nie potrzebuję go, nie chcę się nim karmić”. Jestem odważna, przez to dużo osiągnęłam, w wieku 19 lat założyłam salon. Jednym się to podoba, drugim nie. Ale to moje życie i moje wybory i tyle. Cieszę się, że miałam możliwość być w tym programie i poznać miłość.

Jaka atmosfera panuje na planie programu?

Bardzo cudowna. Wspaniali ludzie, z którymi cały czas mam kontakt. Wspierają mnie, piszą do mnie. Wspaniała pani reżyser gratulowała mi, że pięknie wyglądałam. I opieka była niesamowita.

Był stres?

Oczywiście jest to moment stresowy dla każdego. Nawet dla mnie wyjście przez kamery było trochę paraliżujące, mówiłam sobie “Jezu, Iwona oddychaj!”. Był stres, ale ja jestem tantryczką, przez lata uczyłam się tantry. Pracowałam z ciałem, nagością, dotykiem. I pewnie także dzięki temu miałam odwagę pójść do tego programu.

Czy to, że wasza relacja zaczęła się od pani nagości, miało wpływ na wasz związek?

Nie, u nas wszystko płynęło z przestrzeni serca. Nie było na początku seksu, poznawaliśmy się… To były cudowne randki, codziennie przychodził do mnie, a ja przygotowywałam kolację. Poznawaliśmy się dzięki rozmowie. Na początku nie było nagości, przytulaliśmy się i to było najcudowniejsze, bo czuliśmy, że to jest coś pięknego.

Ta magia nagości zadziałała w pani życiu.

Naprawdę zadziałała, chociaż nie wiem, czy on widział mnie nago w programie. Nawet o tym nie rozmawialiśmy.

Komu poleciłaby pani udział w tym programie?

Odważnym, tym, którzy kochają swoje ciało. Oraz tym, którzy chcą zrobić coś nowego w swoim życiu, wyjść ze strefy komfortu. A dzięki wyjściu ze strefy komfortu ja przeżyłam najpiękniejszą wiosnę w swoim życiu.

Napisała pani książkę “13 twarzy bogini”.

Wyszła z głębi mojego serca. Napisałam ją podczas pandemii o przemienieniu swojego życia, jak zaczęłam siebie kochać. Nagrałam też film o takim samym tytule. Książka uczy ludzi, jak siebie kochać i żyć w obecności.

Ta pani historii brzmi jak piękna bajka.

Ale to sama prawda! Zero kłamstwa, manipulacji, wymysłów. To jest moje życie, ja tak żyję.

Dziękuję za rozmowę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo z likwidacją ID? Müller: Przepisy są już gotowe
Następny artykułPrzy jeziorze w Lubichowie powstaje deptak