Utrzymujący się silny popyt na pracowników będzie w kolejnych miesiącach osłabiał czynniki sezonowe, które zwykle powodowały wzrost stopy bezrobocia w miesiącach zimowych – wskazują ekonomiści. Ich zdaniem, sytuacja na rynku pracy w kolejnych miesiącach będzie ulegać stopniowej poprawie, a głównym czynnikiem ryzyka pozostaną problemy z dostępem do pracowników.
“Patrząc na sezonowość, miesiące zimowe zawsze przynoszą duże wzrosty stopy bezrobocia, co związane jest ze zmniejszonym zapotrzebowaniem na pracowników w sezonowych branżach, takich jak rolnictwo, budownictwo czy turystyka. To spowoduje, że w najbliższych miesiącach liczba bezrobotnych będzie obniżać się coraz wolniej, jednakże przełom 2021 i 2022 zapowiada się lepiej w porównaniu do ostatnich lat przedpandemicznych. W listopadzie zazwyczaj obserwowaliśmy już znaczny przyrost liczby bezrobotnych, ale w tym roku możemy jeszcze zobaczyć jej dalszy spadek. Wzrost liczby bezrobotnych zobaczymy dopiero od grudnia. Czynnik sezonowy będzie dalej obecny, jednakże jego wpływ będzie osłabiany przez utrzymujący się silny popyt na pracę” – powiedział PAP Biznes ekonomista Banku Pekao Kamil Łuczkowski.
Na początku listopada resort Rodziny i Polityki Społecznej poinformował, że według wstępnych szacunków stopa bezrobocia rejestrowanego w październiku obniżyła się do 5,5 proc. z 5,6 proc. miesiąc wcześniej. Jak podano, liczba bezrobotnych w końcu października wyniosła 912,3 tys. osób. Ekonomiści ankietowani pod koniec października przez PAP Biznes oczekiwali, że wskaźnik pozostanie w październiku na poziomie 5,6 proc.
“Z ostatniego szacunku MRiPS wynika, że stopa bezrobocia spadła w październiku do poziomu 5,5 proc., choć z naszych szacunków wynika, że istnieje niemała szansa na jej rewizję w finalnym odczycie do 5,4 proc. Na koniec roku 2021 r. zakładamy, że stopa bezrobocia wyniesie 5,5 proc., a przypomnę, że na koniec roku 2020 wyniosła 6,3 proc.” – powiedział Kamil Łuczkowski.
Łuczkowki wskazał, że od maja, czyli miesiąca, w którym dokonano znacznego poluzowania restrykcji epidemicznych liczba bezrobotnych obniżała się w znacznie szybszym tempie, niż wynikałoby to ze wzorca sezonowości z kilku ostatnich lat przed pandemią.
Również ekonomiści PKO BP oczekują poprawy sytuacji na rynku pracy. Ich zdaniem stopa bezrobocia pozostanie w trendzie spadkowym w ujęciu odsezonowanym.
“Przewidujemy, że w najbliższych kwartałach sytuacja na rynku pracy (pomijając sezonowy wzrost stopy bezrobocia w miesiącach zimowych) będzie ulegać dalszej poprawie. Prognozujemy, że stopa bezrobocia rejestrowanego wyniesie w grudniu 5,8 proc. Oznacza to, po wyeliminowaniu wahań sezonowych (corocznych wzrostów stopy bezrobocia w miesiącach zimowych z powodu niższego natężenia prac sezonowych), utrzymanie lekkiego trendu spadkowego stopy bezrobocia” – napisał w przesłanym komentarzu ekonomista PKO BP Michał Rot.
Kamil Łuczkowski powiedział, że w ujęciu wyrównanym sezonowo liczba bezrobotnych jest obecnie o ok. 65 tys. wyższa niż bezpośrednio przed pandemią.
“Powrót liczby bezrobotnych do stanu sprzed pandemii w ujęciu wyrównanym sezonowo przewidujemy na II kw. 2022 r.” – wskazał Łuczkowski.
Pandemia małym ryzykiem dla rynku pracy. Wyzwaniem problemy podażowe
W środę Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że w ciągu poprzedniej doby wykryto 24.239 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, z powodu Covid-19 zmarły 463 osoby. W ujęciu tydzień do tygodnia liczba infekcji wzrosła o 30,7 proc., a 7-dniowa średnia nowych zakażeń wzrosła do 15.873 i jest najwyższa w tej fali koronawirusa. Liczba infekcji była najwyższa od pierwszej dekady kwietnia 2021 r.
Równocześnie ośrodki prognozowania przebiegu pandemii, takie jak grupa MOCOS, w skład której wchodzą naukowcy między innymi z Politechniki Wrocławskiej oraz Uniwersytetu Warszawskiego, wskazują, że w szczycie IV fali pandemii, w grudniu, dzienny przyrost zakażeń może wynosić pomiędzy 30 tys. a 40 tys. przypadków. Swoją prognozę naukowcy oparli o założenie, że rząd nie podejmie interwencji polegających na wprowadzaniu dodatkowych restrykcji sanitarnych.
Eksperci wskazują, że póki rząd nie zdecyduje się na wprowadzenie restrykcji, pandemia będzie miała umiarkowany, niewielki wpływ na rynek pracy.
“Ryzyko i niepewność wobec kryzysu COVID19 się utrzymuje, ale do momentu wprowadzenia lockdownów i zamykania sektorów gospodarki, ich siła oddziaływania jest mniejsza niż we wcześniejszej fazie kryzysu” – wskazał w komentarzu dla PAP Biznes ekspert rynku pracy Polskiego Instytutu Ekonomicznego Andrzej Kubisiak.
“Obecna IV fala pandemii koronawirusa do tej pory nie przynosi żadnych nowych restrykcji. Patrząc wstecz, każda kolejna fala przynosiła coraz mniejszy negatywny wpływ na gospodarkę, a z tego co słyszymy, rząd na razie nie zamierza wprowadzać nowych restrykcji wpływających mocno na życie gospodarcze. Dlatego nie spodziewam się, by pandemia stanowiła większe ryzyko dla rynku pracy w najbliższych miesiącach, chyba że zostaną wprowadzone nowe restrykcje pandemiczne o zasięgu ogólnokrajowym” – powiedział Kamil Łuczkowski.
Z kolei ekonomista PKO BP Michał Rot wskazał, że pomimo pandemii firmy zgłaszają coraz większe zapotrzebowanie na pracowników.
“Część firm zgłasza coraz większy popyt na pracę, który przy braku krajowych zasobów pracy jest zaspokajany przez obcokrajowców, których w ZUS na koniec września zarejestrowanych było prawie 850 tys. To oznacza, że zarówno pandemia, jak i ograniczenia podażowe na świecie mają niewielki wpływ na krajowy rynek pracy, który wraz z postępującym ożywieniem rozpędza się coraz mocniej” – powiedział.
Zdaniem ekspertów obecnie większym ryzykiem dla dalszej poprawy sytuacji na rynku pracy pozostają problemy podaży pracy.
“Rynek pracy szybko wraca do stanów przedpandemicznych i to powoduje coraz bardziej nasilające się problemy ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników. Takie problemy zgłasza szczególnie przemysł i budownictwo, ale nawet sektor HoReCa, czyli sektor, który szczególnie mocno ucierpiał przez pandemię koronawirusa. Z kolei problemy z łańcuchem dostaw, szczególnie w sektorze motoryzacyjnym, też są czynnikiem spowalniającym odbudowę zatrudnienia” – powiedział Kamil Łuczkowski.
Andrzej Kubisiak zauważył, że problem z dostępem do pracowników został wzmocniony przez to, że pandemia utrudniła wejście lub utrzymanie się na rynku wielu młodszym osobom.
“Na całym świecie brakuje dziś kadr, co będzie wzmagało międzynarodową rywalizację o kapitał ludzki. Silne odbicie gospodarcze, jakie miało miejsce po wiosennych lockdownach, spowodowało wzmożony popyt na pracę i to na rynkach, gdzie w 2020 roku wyraźnie spadła podaż. Rynek pracy szczególnie odczuwa dziś brak osób młodych, które często na trwałe wypadły z rynków pracy i wpadły w bierność zawodową” – wskazał.
Zdaniem ekonomisty Banku Pekao w przyszłym roku sytuacja na rynku pracy będzie poprawiać się coraz wolniej.
“Na rynku pracy narastać będą wcześniej wspomniane problemy związane z barierą podażową, demograficzną. Rynek pracy będzie dalej wspierany przez napływ cudzoziemców, ale wolnej kadry będzie brakować, co przyniesie wolniejszy spadek liczby bezrobotnych, niż dzieje się to w roku bieżącym. Na koniec 2022 r. zakładamy spadek stopy bezrobocia do ok. 5,2 proc.” – powiedział.
Łukasz Olender (PAP Biznes)
luk/ osz/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS