Rozliczne instytucje i środowiska, które chcą wspomóc imigrantów szturmujących wschodnią granicę Polski, najczęściej sięgają po pomysł w istocie oczywisty: ogłaszają zbiórkę pieniędzy. Tak uczynił m. in. Kościół w Polsce. Przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki zwrócił się do wiernych w Polsce oraz wszystkich ludzi dobrej woli z prośbą o ogólnopolską zbiórkę funduszy na rzecz migrantów z granicy polsko-białoruskiej. Wskazał, że może się ona odbyć po wszystkich Mszach św. w niedzielę 21 listopada.
Zapowiedział, że „środki zbierane podczas tej kwesty zostaną przeznaczone – za pośrednictwem Caritas Polska – na finansowanie działań pomocowych na terenach przygranicznych podczas kryzysu migracyjnego oraz na proces długotrwałej integracji uchodźców, którzy zdecydują się pozostać w Polsce”.
Pieniądze chcą zbierać również środowiska lewicowe; dochód z koncertu „Chopin też był uchodźcą” (cóż za zakłamany tytuł!) ma zostać przeznaczony na pomoc imigrantom koczującym na polsko-białoruskiej granicy.
CZYTAJ: „GW” promuje koncert dla… imigrantów: „Chopin też był uchodźcą”. Komentatorzy odpowiadają: „Chopin nie szturmował granicy francuskiej”
Ogłoszenie zbiórki jest rozwiązaniem zwyczajowym w sytuacji, gdy chcemy komuś pomóc, gdy chcemy zasygnalizować nasze wsparcie. W obecnym kontekście jest jednak również deklarowaniem wsparcia dla ludzi, którzy chcą rozszczelnić nasze granice, którzy grają w teatrze wojny hybrydowej Łukaszenki i Putina, którzy atakują kamieniami i gałęziami – i ranią – naszych żołnierzy, strażników granic, policjantów, i którzy być może zaczną strzelać, jeśli dostaną broń od Łukaszenki.
To jednak w istocie wtórna sprawa. Są ludzie, którzy mają inną ocenę sytuacji, i my tego nie zmienimy. Ważne jest co innego: otóż dziś nie ma problemu z pieniędzmi na pomoc imigrantów. To jest kwestia sztuczna. Polska nie raz i nie dwa oferowała wysłanie konwoju humanitarnego z pomocą rzeczową; każda taka próba kończyła się jednak fiaskiem. W każdym razie, jeżeli Łukaszenka zdecydowałby się przyjąć pomoc, państwo polskie dostarczy potrzebne artykuły. Również sama Białoruś – choć dziś wyraźnie biedniejsza niż Polska – ma środki, by pomóc potrzebującym. Skoro jest w stanie wydawać grube kwoty na operację ofensywną przy polskiej granicy – a to wszystko kosztuje – jest w stanie zabezpieczyć potrzeby swoich gości.
Pomysł ze zbiórką publiczną jest więc po prostu chybiony. To tylko manifestacja, to tylko gest. W tym wypadku – wyjątkowo pusty. I moralnie wątpliwy.
CZYTAJ TAKŻE: Czego uczy nas rozmowa telefoniczna Merkel z Łukaszenką. Epoka przyjaciół w relacjach międzynarodowych już się skończyła
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS