A A+ A++

Także w moim parafialnym kościele odczytano Apel przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisława Gądeckiego w sprawie pomocy migrantom.

Wbrew obawom wielu, przekaz listu jest zrównoważony.

Bez uszczerbku dla bezpieczeństwa Rzeczypospolitej i jej obywateli, osobom potrzebującym trzeba okazać naszą solidarność

— napisał arcybiskup, prosząc o zbiórkę funduszy w najbliższą niedzielę, 21 listopada.

Też się oczywiście dołożę. Tak jak dokładam się do każdej takiej akcji. I tak jak próbował pomóc polski rząd, wysyłając trzy konwoje humanitarne, które odbiły się od granicy białoruskiej.

Co niestety jest tylko jednym z wielu dowodów, że nie brak środków pomocowych jest problemem, ale decyzja Mińska i Moskwy o ściągnięciu migrantów i użyciu ich jako broni w wojnie hybrydowej.

Przewodniczący KEP oczywiście to wie, ale też podkreśla:

Misją Kościoła jest w pierwszym rzędzie głoszenie Ewangelii. (…) Bez względu na okoliczności przybycia migrantów, potrzebują oni naszego wsparcia duchowego i materialnego.

I trudno ten punkt widzenia odrzucić.

Ale też rozumiem tych, którzy liczą, że znajdą się biskupi i księża, którzy poproszą wiernych o modlitwę za obrońców granic.

I rozumiem tych, którzy z niepokojem odbierają te głosy Kościoła w Polsce, które zupełnie pomijają fakt, że kryzys humanitarny jest cynicznie zaplanowanym elementem ataku na polskie granice. Ten kontekst ma jednak znaczenie i Polacy w większości doskonale to wyczuwają.

Postulat utworzenia jakiś „korytarzy humanitarnych” także niepokoi. To w istocie zgrabne ujęcie postulatu lewicy: wpuścić, a potem się zobaczy.

Cenę zapłaciliby zwykli Polacy, bo za przełamaniem granicy idą handlarze ludźmi, przemoc, przestępczość, przemyt.

Nie jest prawem człowieka nielegalne przekraczanie granicy. Nie jest wymogiem wiary wystawianie bliskich na bezprawie.

Wyczuwa wagę tematu zdecydowana większość naszych wspaniałych kapłanów. Nie raz w historii błogosławili oni obrońców Ojczyzny, modlili się za nich, nawet wspólnie z nimi walczyli, jak ksiądz Ignacy Skorupka. Zgodnie z zasadą miłości ojczyzny i bliźnich, zgodnie z regułą ordo caritatis.

Wiemy jednak, że w kościele silne są także inne prądy, że tam też pojawiła się polityczna, lewicowa poprawność.

To bardzo niebezpieczny kierunek.

Warto pamiętać, że mimo potężnej nagonki Kościół instytucjonalny w Polsce mógł i może liczyć na wsparcie wiernych. Wsparcie, którego od dawna nie ma na Zachodzie, gdzie Kościół więź z życiem narodowym często zatracił.

W Polsce ona wciąż trwa. Wynika także z pamięci, że w ciężkich czasach księża i biskupi byli z narodem. Że nim nie handlowali. Umieli powiedzieć „non possumus” – nawet najpotężniejszym, też szantażujących „szczęściem całej ludzkości”.

Ale tę relację zaufania łatwo zniszczyć. Efektem porzucenia w tej sprawie Polaków nie będzie żaden lepszy Kościół, lecz co najwyżej tania, chwilowa pochwała ze strony tych, którzy Kościoła tak naprawdę nienawidzą. A potem radykalna redukcja jego znaczenia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmiany w odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół, przedszkoli i żłobków
Następny artykułInwestycja w młodych koszykarzy. Nowy trener realizuje swoją wizję