A A+ A++

Tekst został po raz pierwszy opublikowany w 2018 roku

Poranek 15 listopada 1978 roku na zawsze zostanie w pamięci wielu mieszkańców Żywiecczyzny. To był straszny dzień. Coś złego stało się nad jeziorem, w Wilczym Jarze, ściągają tam milicjantów, lekarzy – wieść niosła się od domu do domu. Justyn Kołek z Czernichowa, dzisiaj znany grzyboznawca, wsiadł na rower i pojechał do Wilczego Jaru, to kilka kilometrów od jego domu. – Na miejscu już było sporo gapiów, ale milicja nie dopuszczała nikogo poza strażakami i lekarzami. Lekarze ratowali tych, którzy ocaleli, nurkowie wyciągali ciała. Układano je na łące i przykrywano białymi płachtami. To był straszny widok – wspomina mieszkaniec Czernichowa.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOsobówka staranowała traktor 
Następny artykułTrener kadry U-19 zwolniony