A A+ A++

Chińczycy zbudowali repliki amerykańskich okrętów na jednym ze swoich pustynnych poligonów. Mają one najprawdopodobniej pozwolić na efektywniejsze szkolenie własnych sił zbrojnych. Chodzi oczywiście o doskonalenie rażenia tego typu celów przez wybrane formacje Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. W pewnym sensie, jednak przede wszystkim uderzono w przestrzeń działań psychologicznych i informacyjnych na linii Pekin-Waszyngton. Naturalnie zdając sobie sprawę z efektu takiego, bardzo otwartego i łatwego do zaobserwowania, ulokowania takich celów.

Cel taktyczny i strategiczny 

Dokładniej Chińczycy mieli zbudować repliki „klasycznego” amerykańskiego lotniskowca typu Nimitz i najpewniej dwóch niszczycieli typu Arleigh Burke na pustyni Takla Makan w prowincji Sinciang (Xinjiang). Zaobserwowane miały być również makiety symbolizujące najnowsze amerykańskie samoloty piątej generacji F-35. Wspomniane obiekty namierzyły satelity należące do firmy Maxar Technologies, a o całej sprawie poinformował następnie US Naval Institute. Winno się dodać, że obserwacja Maxar nie jest zapewne jedyną, bowiem rejon jest znany z różnych instalacji wojskowych i podlega zapewne monitorowaniu przez satelity szpiegowskie różnych państw. Wracając jednak do podstawowej kwestii. Zakłada się, że tego rodzaju obiekty poligonowe są częścią testowania możliwości własnych systemów rakietowych, dedykowanych niszczeniu dużych okrętów nawodnych. Możliwe jest również wykorzystywanie takiego rodzaju elementu poligonowego do ćwiczeń własnych sił powietrznych. Eksperci chińscy w żadnym razie nie uważają przygotowania takich replik za coś wyjątkowego. Podkreślając, że tego rodzaju elementy poligonowe pojawiają się w innych państwach, jako część bardziej realistycznego szkolenia własnych sił.

Trzeba jednak zauważyć, że budowanie replik amerykańskich lotniskowców w celach szkoleniowych jest nie tylko elementem bardziej profesjonalnego podejścia do zagadnień szkoleniowych. To również otwarty element działań psychologicznych oraz informacyjnych, w ramach napiętej sytuacji między Chinami i Stanami Zjednoczonymi. Trzeba przy tym podkreślić, że właśnie amerykańskie lotniskowcowe grupy bojowe stanowią najważniejszy symbol obecności sił US Navy w regionie Indopacyfiku. Tym, samym jakiekolwiek ograniczenie swobody ich działań lub wręcz ich zniszczenie niewątpliwie jest wpisane w zakres potencjalnych działań Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej na wypadek konfliktu zbrojnego.

Nie wolno pominąć, że również inne państwa w regionie dysponują dużymi jednostkami nawodnymi, których atakowanie np. pociskami rakietowymi może być właśnie symulowane na chińskich poligonach. Przypomnieć można indyjski program lotniskowcowy, ale też rozbudowę dużych okrętów po stronie japońskiej (ostatnio testowano starty samolotów bojowych z japońskich okrętów przywracając de facto Japonię do grona państw z jednostkami nawodnymi pozwalającymi na pełnienie roli lotniskowców). Na Indopacyfiku operowała również i to całkiem niedawno brytyjska grupa lotniskowcowa. Analizując całą sprawę, nie można uciec od porównania do działań podjętych swego czasu przez Iran w zakresie budowy „własnego amerykańskiego lotniskowca”. On także służył, do czasu jego utracenia, bardziej jako elementem propagandowy w szkoleniach tamtejszych sił zbrojnych i Strażników Rewolucji. Dając sygnał o możliwości Irańczyków w zakresie prób podważania amerykańskiej obecności morskiej w rejonie Zatoki i Cieśniny Ormuz.

Chiny jednak, w przeciwieństwie do Iranu, nie ograniczają się do budowania replik amerykańskich lotniskowców, gdyż same wyrażają aspiracje w konstruowaniu tego typu jednostek nawodnych. Obecnie mają do dyspozycji niejako dwie własne rozwijane grupy lotniskowcowe, skupione wokół jednostek Liaoning (jednostka zmodernizowana w Chinach) i Shandong (nowy okręt, zbudowany w Chinach). Trzeci lotniskowiec, dzięki zdjęciom stoczni Jiangnan, ma nabierać już kształtów. Sugeruje się, że instalacja głównych elementów zewnętrznych okrętu może dobiegać końca. Pojawiają się przy tym sugestie, że świadczy to o możliwości jego wodowania już na samym początku kolejnego roku. Według analityków z think tanku CSIS nowa jednostka ma być zdolna do wyrzucania chińskich samolotów pokładowych za pomocą systemu katapult. Wykazując kolejny krok w rozwoju potencjału budowania lotniskowców w Chinach.

Wracając do samych nowych chińskich celów poligonowych, obejmujących nie tylko te najbardziej emocjonujące czyli te stylizowane na amerykańskie jednostki nawodne, zauważalny jest generalny progres w zakresie obiektów testowych w Chinach. Świadczyć o tym ma rozbudowa poligonów nie tylko we wspomnianym Sinciangu lecz również Mongolii Wewnętrznej i Gansu. Według eksperta cytowanego przez South China Morning Post (artykuł autorstwa Minnie Chan) może to dotyczyć również rażenia celów bardziej lądowych. Jeśli chodzi o potrzeby wykorzystania chińskiego potencjału rakietowego do sparaliżowania amerykańskich zasobów wojskowych zlokalizowanych w kluczowych, strategicznych bazach regionu Indopacyfiku. Odnosi się to w pierwszej kolejności oczywiście do amerykańskiej obecności wojskowej na Guam, ale też co ciekawe w bazach w Japonii. Mowa tutaj o potencjalnym wykorzystaniu możliwości jakie dają pociski rakietowe DF-26. Wspomina się także o priorytetowym traktowaniu programu rozwoju systemów rakietowych, w tym awangardy w zakresie systemów do zwalczania okrętów, przez chińskie czynniki wojskowo-polityczne. Świadczyć ma o tym bezpośrednie nadzorowanie programu przez gen. Zhang Youxia wchodzącego w skład kluczowej Centralnej Komisji Wojskowej w randze jednego z jej wiceprzewodniczących.

Ważne debata przed liderami Stanów Zjednoczonych i Chin 

Obecne napięcie między dwoma mocarstwami globalnymi oddają nie tylko same próby poligonowe oraz coraz ostrzejsza retoryka w zakresie własnych zdolności wojskowych. Coraz więcej mówi się bowiem o możliwości wystąpienia otwartej konfrontacji wokół Republiki Chińskiej na Tajwanie. PAP w swojej depeszy poinformował, że Stany Zjednoczone wystosowały w sobotę kolejne ostrzeżenie pod adresem Pekinu dotyczące kwestii Tajwanu. Przekazał je szefowi chińskiej dyplomacji Wang Yi amerykański sekretarz stanu Antony Blinken. Nastąpiło to na krótko przez wirtualnym szczytem przywódców obu państw przewidzianym na poniedziałek. Dla Joe Bidena szczyt z chińskim przywódcą może być de facto jeden z najważniejszych testów w zakresie polityki zagranicznej. Szczególnie, w kontekście katastrofalnych notowań opartych o m.in. sposób ewakuacji z Afganistanu. Zaś w agendzie rozmów musi znaleźć się sprawa relacji na linii Waszyngton-Pekin jeśli chodzi o kwestię postrzegania Tajwanu.

Z drugiej zaś strony, w ramach obchodów 72 rocznicy powołania sił powietrznych Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej dużo miejsca poświęcono kwestii zwiększenia aktywności własnych sił w rejonie Tajwanu i spornych obszarów w rejonie Morza Południowochińskiego. W Chinach zaprezentowano m.in. obrazy z filmiku pochodzącego z bombowca H-6K, który miał operować w pobliżu Tajwanu i pokazywał samą wyspę z wysokości 10 tys. metrów. Nie zabrakło przy tym propagandowych zapewnień, że wyspa należy do Chin i jest terytorium podlegającym Pekinowi. Zaznacza się też, że dla chińskich sił powietrznych działania wokół Tajwanu, w połączeniu z innymi rodzajami sił zbrojnych stają się elementem rutynowego działania. Stąd takie ich nasycenie w ostatnich miesiącach, obejmujące m.in. rekordowe pod względem ilości przeloty grup samolotów Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w pobliżu wyspy.

W trakcie obchodów dnia sił powietrznych Chińczycy pochwalili się ostatnimi osiągnięciami w zakresie modernizacji jakościowej własnego arsenału lotniczego. Pojawić się mają chociażby wyspecjalizowane samoloty do walki radioelektronicznej J-16D czy też bezzałogowe statki powietrzne WZ-7 dedykowane działaniom w warunkach wysokogórskich (co oczywiście należy odczytywać jako element wzmocnienia potencjału na kierunku linii rozgraniczenia z Indiami). Zapewniono również o możliwości efektywniejszej produkcji maszyn zaprojektowanych w technologii stealth czyli J-20. Chodzić miało o uzyskanie dostępu do krajowych konstrukcji w obrębie silników. Generalnie, jak podał Global Times, powodem do dumy w zakresie potencjału sił powietrznych jest właśnie rozwijanie własnych projektów statków powietrznych. Szczególnie, jeśli mowa jest o chociażby samolotach mniej widocznych niż J-20 czyli maszynach wczesnego ostrzegania KJ-500, a także samolotach transportowych Y-20. Oczywiście nie zabrakło planów na przyszłość i tu kluczowe miejsce mają zajmować nowe bombowce strategiczne H-20 oraz maszyny powyżej piątej generacji.

Reklama
Link: https://sklep.defence24.pl/produkt/orly-i-rakiety/
Reklama
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Mam talent”: Kliment o koleżankach z programu
Następny artykułZniszczono auta medyków pomagających przy granicy białoruskiej