14 listopada 2018 roku Agnieszka Radwańska zakończyła karierę. – Po 13 latach grania, kończę swoją przygodę z zawodowym tenisem. Nie jest mi z tym łatwo. W głowie jeszcze tyle wspomnień, emocji zwycięstw tych dwudziestu zdobytych turniejów i tych blisko sześciuset wygranych meczów. Niestety, nie mogłam już trenować jak dawniej, a organizm i tak coraz częściej odmawiał posłuszeństwa – napisała wówczas Radwańska w mediach społecznościowych.
Wróci czy nie wróci?
Decyzja tenisistki z Krakowa nie była wielkim zaskoczeniem. Ostatnie miesiące były dla niej bardzo trudne. Spadek w rankingu WTA, kolejne porażki oraz nawracające kontuzje. Radwańska uznała, że czas powiedzieć „dość”. Mimo to prawie natychmiast pojawiły się spekulacje, że trochę odpocznie, przemyśli to i wróci. Wszak rozstała się z zawodowym tenisem w wieku 29 lat, a wiele tenisistek gra dziś dłużej.
– Będzie mi jej bardzo brakować. I ciągle mam nadzieję, że to nie koniec, że ona zatęskni i wróci – mówił na gorąco Wojciech Fibak w rozmowie ze Sport.pl. Po trzech latach kibice nadal emocjonują się każdym sygnałem, informacją, która może sugerować, że Radwańska wróci do gry. Z tenisa nie zrezygnowała – taki wniosek można wysnuć z obserwacji jej kont na mediach społecznościowych. Gra treningowo z Jerzym Janowiczem, Martą Domachowską czy siostrą Urszulą.
Spekulacje podgrzał niedawno prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński. Związek chce powołać w przyszłym roku profesjonalne rozgrywki ligowe pod nazwą „Superliga”. – W Superlidze, która ruszy w maju przyszłego roku, będą m.in. mecze debla kobiet. I tutaj otwiera się pole dla Agnieszki Radwańskiej. Ona jest cały czas aktywna sportowo i tenisowo. Jej udział w rozgrywkach podniósłby znacząco prestiż naszego przedsięwzięcia – mówił Interii Skrzypczyński.
Otoczenie Radwańskiej nie komentuje tych doniesień. Była tenisistka stwierdziła jednak w Polsacie Sport: “Śmieję się, że nie jestem w stanie nawet normalnie chodzić, a co dopiero grać i trenować na 100 procent. I po prostu fizycznie nie dałabym już rady”. A nawet gdyby dała radę, to czy taki powrót miałby sens?Uwaga na powroty
Po zakończeniu kariery Radwańska założyła rodzinę, prowadzi biznesy, m.in. hotel w Krakowie oraz czasem udziela się w mediach, jak ostatnio w Canal Plus przy okazji rozgrywanego w Guadalajarze WTA Finals. Jak pokazują ostatnie historie czołowych zawodniczek powrót do tenisa po urodzeniu dziecka czy dłuższej przerwie z innych powodów nie jest łatwy.
Wiktoria Azarenka po powrocie na korty doszła co prawda do finału US Open 2020, ale trudno uznać, by odzyskała formę sprzed lat, gdy była nawet liderką rankingu. Jest 27. na świecie. Rok temu głośno było o powrocie Kim Clijsters. Skończyło się na razie na kilku porażkach Belgijki, nawracających problemach zdrowotnych oraz zapowiedzi, że kalendarz startów będzie dopasowywać do dzieci, które stanowią dla niej priorytet. Nawet Serena Williams, legenda kobiecego tenisa, nie wróciła po macierzyństwie do wcześniejszej formy. Oczywiście problemy powracających tenisistek są bardziej złożone, bo to nie tylko kwestia ich formy fizycznej ale także rywalek, które pod ich nieobecność rozwinęły się albo pojawiły się kompletnie nowe nazwiska w tourze.
Wydaje się, że dla Agnieszki Radwańskiej powrót do rozgrywek WTA byłby bardzo ryzykowny. Kończyła karierę jako 75. na świecie, gdy wcześniej przez całe lata utrzymywała się w top 10. Powroty kuszą wielkich mistrzów, ale łatwo o wywrotkę. Wystarczy, że tenisistka nie odnajdzie się w nowej rzeczywistości, zaliczy kilka spektakularnych porażek i zamiast słów docenienia za odwagę będą kpiny i wyszydzenia. Nie lepiej sobie tego oszczędzić?
Potrzebny jeszcze większy cud
Większość kibiców wspomina dziś Radwańską jako wielką postać polskiego sportu. Wojciech Fibak, chyba największy jej fan, przy okazji trwającego WTA Finals w Guadalajarze wspominał w rozmowie ze Sport.pl: “Zwycięstwo Agnieszki Radwańskiej w Turnieju Mistrzyń to był cud. Do końca nie było wiadomo, czy wyjdzie z grupy. Agnieszka wykorzystała korzystny układ wyników, a w półfinale i finale zagrała koncert. To był jej drugi największy sukces w karierze. Na pierwszym miejscu stawiam jednak finał Wimbledonu”.
Pamiętam dobrze tamten Turniej Mistrzyń w Szanghaju sprzed sześciu lat. Radwańska zaczęła go od porażek z Marią Szarapową oraz Flavią Pennettą. A w ostatnim meczu grupowym przegrywała wyraźnie w pierwszym secie z Simoną Halep. Mimo to ograła Rumunkę w dwóch setach, podobnie jak Szarapowa Pennettę i to Rosjanka oraz Polka weszły do półfinałów. To faktycznie był cud, jak zauważa Fibak.
Gdy Agnieszka Radwańska kończyła karierę polski tenis był w zupełnie innym miejscu niż dzisiaj. Równolegle Jerzy Janowicz zmagał się wtedy z kontuzjami, przez co nie mieliśmy ani jednej tenisistki czy tenisisty w ścisłej czołówce. Po trzech latach to się kompletnie zmieniło, a najlepszy dowód to fakt, że mamy reprezentantkę w Turnieju Mistrzyń oraz reprezentantka w Turnieju Mistrzów. Iga Świątek oraz Hubert Hurkacz wypełnili pustkę, jaka powstała po decyzji Radwańskiej o rezygnacji z zawodowego tenisa. Rozumiem chęć wzmacniania zainteresowania nowym projektem Superligi przez prezesa Polskiego Związku Tenisowego, ale na dziś jego słowa wydają się być bardziej życzeniowe niż oparte na realnych przesłankach. Jej udany powrót do rozgrywek można by potraktować w kategoriach jeszcze większego cudu niż ten z 2015 roku w Szanghaju.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS